Poważne kłopoty Jelcza. Skorzysta niemiecki koncern?
Kłopoty Jelcza
W ostatnich miesiącach produkcja w Jelczu miała spaść z kilkudziesięciu do zaledwie kilkunastu sztuk pojazdów na miesiąc.
Zamiast ponad 500 pojazdów w obecnym roku uda się wyprodukować najwyżej około 300 – alarmują w rozmowie z Niezalezna.pl pracownicy i związkowcy zakładu. Spółka jest w coraz gorszej kondycji – opóźnione są wypłaty premii dla pracowników. Zamarł projekt budowy nowej fabryki. Na "zdławieniu" Jelcza produkującego sprzęt dla polskiej armii skorzystają niemieckie koncerny, które zdobywają kolejne kontrakty mogące być realizowane przez polską firmę
– czytamy w publikacji.
Wypowiadający się anonimowo jeden z pracowników przekazał, że "dramatycznie spadła produkcja".
Nie wiem, jakim cudem wypełnimy kontrakty na 2024 rok. Grożą nam kary umowne. Jak się teraz nie wyrabiamy, strach pomyśleć, co stanie się z zamówieniami na przyszły rok i kolejne lata
– podaje źródło. Wypowiadający się w materiale związkowcy alarmują, że musieli interweniować w związku z opóźnieniami w wypłacaniu premii.
- Polskie cementownie na skraju upadku
- Umowa UE-Mercosur. Ekspert: Rolnicy nie są głupkami, politycy poniosą konsekwencje
- Wody Polskie do likwidacji? Znamienne słowa Kierwińskiego
- USA opuszczą NATO? Trump stawia warunki
Kto zyskuje?
Problemy polskiego producenta są bardzo dobrą informacją dla zagranicznej konkurencji – zwłaszcza z Niemiec. Obecnie kluczową kwestią jest podpisana w ubiegłym tygodniu przez szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza umowa na dostawę 215 cystern dla Wojska Polskiego. Zasadnicze pytanie brzmi, kto te pojazdy dostarczy.
Do tej pory w cysternach CD-10 wykorzystywane były podwozia Jelcza P662D.35 6x6. Tymczasem branżowy serwis Defence24 poinformował, że w dostarczonych w tym roku CD-10 jako bazę wykorzystano podwozia Scania P460 6x6. Choć nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji, kto zrealizuje z MON "kontrakt stulecia", wiele wskazuje na to, że wybór padnie na zagraniczną konkurencję.
Zważywszy na ograniczone zdolności produkcyjne Jelcza i długą listę zamówień na jego podwozia, które są wykorzystywane w najważniejszych programach modernizacyjnych WP, jak Wisła, Narew czy Homar, stanowiących zapewne priorytet w harmonogramach polskiego producenta, można przypuszczać, że i tym razem wybór może paść na konkurencyjne, zagraniczne konstrukcje
– podaje Defence24.
Jelcz – polskie przedsiębiorstwo motoryzacyjne
Jelcz to polskie przedsiębiorstwo motoryzacyjne z siedzibą w Jelczu-Laskowicach w powiecie oławskim w województwie dolnośląskim oraz marka samochodów ciężarowych i autobusów. Od lat 50. do 2001 roku samochody ciężarowe i autobusy pod marką Jelcz były produkowane przez Jelczańskie Zakłady Samochodowe Jelcz SA, a następnie przez spółki zależne. Produkcja autobusów została zakończona w 2008 roku, a produkcja samochodów ciężarowych jest kontynuowana przez Jelcz sp. z o.o., która w 100% należy do Huty Stalowa Wola SA. Są to głównie specjalizowane wojskowe pojazdy średniej i dużej ładowności. Spółka należy do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Po przejęciu zakładów Jelcza przez Hutę Stalową Wolę wyroby owych zakładów zrobiły furorę w Wojsku Polskim i stały się jego podstawową platformą. Jelcz 442.32 został następcą przestarzałych już ciężarówek Star 266, natomiast inne, specjalne platformy Jelcza stały się podstawą takich programów jak "Narew", "Wisła", "Homar", "Pilica". Jelcze są także nośnikami między innymi wszystkich systemów Morskiej Jednostki Rakietowej, pojazdów minowania narzutowego BAOBAB-K, Radiolokacyjnych Zestawów Rozpoznania Artyleryjskiego LIWIEC, Aparatowni Łączności Cyfrowej Transmisyjnej, Mobilnych Modułów Stanowisk Dowodzenia, zestawów pojazdów przeznaczonych do transportu ciężkich ładunków JAK, wozów amunicyjnych, radarów takich jak P-18PL, SAJNA, SPL i wielu innych.