Zbigniew Kuźmiuk: W ciągu zaledwie 2 lat rządzenia ekipa Tuska zadłuży Polskę na ponad 400 mld zł
Gigantyczny deficyt budżetowy
Przypomnijmy, że na ten rok rządząca koalicja Platformy, Ruchu Hołowni, PSL-u i Lewicy przegłosowała budżet na 2024 rok z deficytem sięgającym 184 mld zł, natomiast na 2025 rok zaproponowała budżet z deficytem jeszcze większym, bliskim 290 mld zł. W tym roku, po upływie 9 miesięcy, rząd Tuska zrealizował deficyt w wysokości aż 107 mld zł i wszystko wskazuje na to, że do końca roku ten deficyt sięgnie wspomnianych 184 mld zł, zwłaszcza że jak ogłosił niedawno minister Domański, nie uda się zrealizować dochodów budżetowych i będą one niższe od tych planowanych o przynajmniej 41 mld zł.
Czytaj również: Samorządowcy niezadowoleni z podziału środków – pilne spotkanie z ministrem finansów
Gwałtowny wzrost długu publicznego
Konsekwencją takiego gwałtownego wzrostu deficytu budżetowego w latach 2024–2025 będzie gwałtowny wzrost długu publicznego, który liczony metodą unijną (ESA2010) wzrośnie z 49,6 proc. PKB na koniec 2023 roku do 59,8 proc. PKB na koniec 2025 roku, a więc o ponad 10 proc. PKB. Tak gwałtowne pogorszenie stanu finansów publicznych dokonuje się w sytuacji, kiedy polska gospodarka po pandemii covidu, a następnie gwałtownym wzroście cen surowców energetycznych, wywołanych agresją Rosji na Ukrainę, jednak „odbiła” i odnotowujemy wyraźny wzrost gospodarczy. Przypomnijmy, że jeszcze w 2023 roku w związku z procesem obniżania inflacji przez bank centralny mieliśmy do czynienia z wyraźnym spowolnieniem gospodarczym, w I i II kwartale poprzedniego roku wystąpił nawet ujemny wzrost PKB i wyniósł odpowiednio -0,5 proc. i -0,8 proc., i dopiero druga połowa roku była pod tym względem lepsza, ostatecznie wzrost PKB w całym roku wyniósł tylko 0,2 proc. W tym roku wszystko wskazuje na to, że wzrost PKB wyniesie około 3 proc. PKB, a w następnym rząd optymistycznie prognozuje, że wyniesie on blisko 4 proc. (dokładnie 3,9 proc. PKB), ale niestety nie widać odzwierciedlenia tego wzrostu w dochodach budżetu państwa.
Czytaj również: Morawiecki grzmi: "Tak niekompetentnej osoby ten resort dawno nie widział"
Załamanie dochodów budżetowych
Dodatkowo doszło do załamania dochodów budżetowych w tym roku i wszystko wskazuje na to, że minister finansów będzie zmuszony do nowelizacji budżetu na 2 miesiące przed końcem roku. Według danych zawartych w uzasadnieniu do budżetu na 2025 roku do wykonania planu dochodów na 2024 rok zabraknie około 28 mld zł dochodów podatkowych i ok. 13 mld zł dochodów niepodatkowych. Z zaprezentowanych w tym uzasadnieniu wyliczeń dochody z podatku VAT będą niższe o blisko 17 mld zł (miały wynieść ponad 316 mld zł, wyniosą zdaniem resortu ok. 299 mld zł), dochody z podatku CIT będą niższe o blisko 9 mld zł (miały wynieść ponad 70 mld zł, wyniosą niewiele ponad 61 mld zł), wreszcie dochody z podatku PIT będą o 3 mld zł niższe niż planowane (miały wynieść ponad 109 mld zł, wyniosą niewiele ponad 106 mld zł). Niższe niż planowane, jak już wspomniałem, będą także dochody o charakterze niepodatkowym, i to aż o 13 mld zł, i wszystko wskazuje na to, że chodzi o niższe wpłaty dywidend przez spółki Skarbu Państwa, a także niższe niż planowane wpływy ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (minister wyjaśnia, że ze względu na spadek cen pozwoleń na emisję CO2 na rynku europejskim wpływy z tego tytułu będą niższe o ok. 8 mld zł od tych planowanych).
Czytaj również: Imane Khelif wystartuje przeciwko kobietom w boksie zawodowym
Może być jeszcze gorzej
A może być jeszcze gorzej, bo po 9 miesiącach wykonano 460 mld zł dochodów budżetowych, a więc średnio w każdym miesiącu wpływało do budżetu ok. 51 mld zł, a do końca roku już po obniżeniu o 41 mld zł powinno wpłynąć jeszcze ponad 180 mld zł, a więc co najmniej po 60 mld zł miesięcznie. Wprawdzie w końcówce roku dochody budżetowe z reguły są trochę wyższe, ale nie ma żadnych merytorycznych przesłanek, żeby były wyższe niż do tej pory średnio o 10 mld zł miesięcznie. Może się więc okazać, że do wykonania tegorocznych dochodów zabraknie nie 41 mld zł, ale znacznie więcej, być może 60–70 mld zł, a to będzie oznaczało sytuację zupełnie dramatyczną, bo przypomnijmy, że deficyt budżetowy w tym roku nie może być wyższy niż 184 mld zł.
Wszystko więc wskazuje na to, że ekipa Donalda Tuska zadłuży nas w ciągu pierwszych 2 lat rządzenia na ponad 400 mld zł i to w sytuacji, kiedy nasza gospodarka nie doświadcza żadnych „szoków” zewnętrznych. Wzrost gospodarczy jest przyzwoity, w następnym roku ma sięgnąć blisko 4 proc. PKB, niestety nie przekłada się to na wzrost dochodów budżetowych, ale to zjawisko jest niestety charakterystyczne dla rządów Platformy, bowiem podobnie było także w latach 2008–2015.