Feministka aresztowana za "transfobię" polegającą na przeciwstawianiu się obecności mężczyzn w więzieniach dla kobiet
Do zdarzenia doszło w Walijskim mieście Newport. Kobieta, spędziła w policyjnym areszcie ponad 24 godziny, dopóki nie została zwolniona za kaucją.
Kobieta była podejrzana o popełnienie pisanie "obraźliwych treści" i rozpowszechnianie "anty-transgenderowych" i złośliwych komentarzy.
"Przestępstwo" brytyjskiej aktywistki miało polegać na rozlepianiu w swoim mieście plakatów, w których sprzeciwiała się obecności męskich skazańców w żeńskich więzieniach tylko dlatego, że ci "uważają się za kobiety".
"Jak Stasi"
Jak przekonywała sama Jennifer Swayne, nie przekazywała żadnych obraźliwych treści. Aktywistka za to bardzo mocno wypowiadała się o brytyjskiej policji.
To jak ta cholerna Stasi, jest okropna, absolutnie okropna. Byłam dość przerażona.
- mówiła feministka.
Policja miała zabrać z domu aktywistki książkę na temat "transseksualizmu" i jej notatki. Feministka przekonywała, że jest prześladowana za swoje poglądy.
MOJE MYŚLENIE JEST PRZEDMIOTEM ŚLEDZTWA - nie rzeczy, nie materiały, nie działania, moje faktyczne myślenie.
- przekonywała Jennifer Swayne.