Ukraińskie media o agenturalnej przeszłości zwierzchnika polskiego prawosławia: "To nie pierwsze przeprosiny metropolity"
Autor przypomniał, że metropolita Sawa wysłał niedawno patriarsze moskiewskiemu Cyrylowi utrzymane w bardzo ciepłym tonie życzenia z okazji 14. rocznicy jego wyboru i objęcia urzędu (1 lutego 2009), co wywołało wielkie oburzenie w Polsce i wśród dużej części wiernych PAKP. Zmusiło to hierarchę w kilka dni później do publicznych przeprosin za te słowa i do wyrażenia potępienia rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie.
Czytaj więcej: "Wybaczcie mnie, grzesznemu". Zwierzchnik polskiego prawosławia przeprasza za oburzający list do Cyryla I
Poprzednie przeprosiny
W tym kontekście dziennikarz ukraiński zwrócił uwagę, że podobne przeprosiny zwierzchnik polskiego prawosławia musiał złożyć po ukazaniu się w 2009 w dzienniku "Rzeczpospolita" artykułu o agenturalnej przeszłości jego i innych biskupów PAKP i ich bliskiej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Sawa występował tam jako "Agent Jurek". Po ujawnieniu tych materiałów, które wywołały wielkie poruszenie wśród polskich prawosławnych, ich zwierzchnik musiał ich przeprosił za te wieloletnie kontakty.
Polityczna linia PAKP
Zdaniem Portnikowa od tamtego czasu polityczna linia PAKP jako wiernego sojusznika Patriarchatu Moskiewskiego nie zmieniła się ani na jotę. "Toteż gdy metropolita Sawa życzy patriarsze Cyrylowi przezwyciężenie dokonanej przez «wrogów Kościoła» niestabilności w ukraińskim życiu kościelnym, to wie, co pisze" – stwierdził autor artykułu. Przypomniał on, że "gdy Stalin odrodził Rosyjski Kościół Prawosławny [we wrześniu 1943 - KAI], to natychmiast znalazł się on pod szczelną opieką czekistów".
I podobnie jest z Kościołem prawosławnym w Polsce. Otrzymał on autokefalię od Konstantynopola w 1924, ale po rozpoczęciu "sowieckiej okupacji Polski i ustanowieniu [w niej] reżymu komunistycznego" owa niezależność kościelna przestała istnieć. Hierarchów polskich zmuszono do wyrzeczenia się prawdziwego tomosu (dekretu) i przyjęcia podrobionego, moskiewskiego – zauważył dziennikarz ukraiński. Dodał, że ten nowy Kościół pozostawał pod naciskiem KGB i SB, a polskie władze komunistyczne uważały mniejszości narodowe za niepewne i niebudzące zaufania. "Któż więc mógł pozostać w takim Kościele? Tylko «biedny Jurek»" – stwierdził z sarkazmem Portnikow. Dodał, że "choćby nie wiadomo jak starał się on [Sawa] odciąć od swoich kuratorów, to i tak spod riasy [sutanny prawosławnej - KAI] stale prześwitują pagony".
"I dlatego wszyscy winniśmy dojść do prostego wniosku: od KGB nie można oczekiwać zmiłowania" – zakończył swój tekst redaktor naczelny TVi.
kg (KAI/RISU) / Kijów