Totalna opozycja na kolanach: .N stoczyła się do poziomu drugo-, trzeciorzędnej siły, PO słabnie w oczach

Lider potrzebny od zaraz
Grzegorz Schetyna od samego początku był na przegranej pozycji – raz, że był kojarzony z dwukrotną porażką PO w kolejnych wyborach, dwa – brak mu charyzmy, która mogłaby go wydźwignąć na fotel przywódcy opozycji. Upadek Ryszarda Petru nie był tak spektakularny, ale następował stopniowo. Kolejne kompromitujące wypowiedzi medialne, wywiady radiowe, w których popisywał się niewiedzą na przeróżne tematy, sprawiły, że stracił wpływy we własnej w partii, a na koniec został rozegrany przez kobiety z własnego ugrupowania. Były też próby bardziej egzotycznych akcji, jak reaktywacja Władysława Frasyniuka. Przyczyny upadku totalnej opozycji nie sprowadzają się wyłącznie do nieudolnych poszukiwań lidera całej formacji. Jest co najmniej kilka czynników, które sprawiły, że znalazła się na deskach.
W niewoli liberalnych mediów
Sukcesy wyborcze PO, jej wysokie poparcie społeczne wynikały m.in. z tego, że była ona postrzegana jako ugrupowanie centrowe, umiarkowane, ale raczej z akcentem prawicowym. Tymczasem dziś światopoglądowo partia Schetyny niewiele różni się od ugrupowań liberalnych. Jeszcze kilkanaście lat wstecz trudno byłoby sobie wyobrazić, by PO poparła projekt liberalizujący aborcję. Odchodzenie od świata wartości bardziej konserwatywnych w kierunku liberalnych spowodował, że przeciętny Polak coraz mniej utożsamia się z partią, która przestała być jego głosem. Totalna opozycja dała się uwieść kłamliwej narracji lansowanej przez salonowe media, które snuły opowieści o zagrożonej demokracji lub wręcz jej śmierci, rządach autorytarnych, zmierzaniu do totalitaryzmu, łamaniu konstytucji, niszczeniu sądów itp. Kolejni samozwańczy przywódcy licytowali się, kto posunie się dalej w przekraczaniu granic absurdu...

#REKLAMA_POZIOMA#