Zapytaliśmy ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego co zrobi jeśli Karol Nawrocki zawetuje projekt cenzury internetu
Co musisz wiedzieć?
- 4 listopada 2025 r. Komisja Cyfryzacji rozpoczęła debatę dot. rządowego projektu ustawy ws. cenzurowania treści w internecie
- Tzw. "Projekt Gawkowskiego" jest impelementacją unijnego Digital Service Act (DSA - ang. Akt o Usługach Cyfrowych), jednak idzie znacznie dalej oddając np. decyzję o cenzurowaniu treści administracji.
- Projekt zakłada m.in., że prezes UKE będzie mógł wydawać nakazy usunięcia lub zablokowania treści bez udziału sądu.
- Krytycy ostrzegają przed ryzykiem cenzury politycznej poprzez administracyjne blokowanie "niewygodnych" treści.
"Projekt Gawkowskiego" idzie jeszcze dalej niż unijne DSA
Mateusz Kosiński: Dlaczego tzw. "Projekt Gawkowskiego" idzie dalej niż europejski projekt DSA?
Krzysztof Gawkowski: Projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz niektórych innych ustaw, mający zapewnić stosowanie w polskim prawie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2065 (tzw. akt o usługach cyfrowych – DSA), zawiera pewne dodatkowe rozwiązania krajowe, które mają na celu zwiększenie skuteczności jego stosowania w polskim systemie prawnym.
Rozwiązania te nie powielają przepisów DSA, lecz uzupełniają je o niezbędne mechanizmy proceduralne i organizacyjne – niezbędne z uwagi na kształt polskiego systemu prawnego. To podejście wpisuje się w szerszy cel DSA – stworzenie bezpieczniejszego i bardziej przejrzystego środowiska cyfrowego dla obywateli i przedsiębiorców w Unii Europejskiej.
Do najważniejszych z tych rozwiązań należy procedura nakazowa. Rozporządzenie DSA przewiduje możliwość wydawania przez organy krajowe nakazów usunięcia nielegalnych treści (art. 9); udzielenia informacji (art. 10), przywrócenia treści (motyw 39). Jednak samo rozporządzenie nie określa szczegółowego trybu ich wydawania – to zadanie dla państw członkowskich. Projekt ustawy wprowadza kompleksową procedurę, dotyczącą nakazów, która precyzuje strony postępowania (np. usługobiorca, dostawca usług pośrednich), określa terminy, zasady dowodowe i tryb rozpatrywania spraw oraz co ważne, zapewnia możliwość wniesienia sprzeciwu do sądu powszechnego.
"Ochrona użytkowników"
W prawie polskim, z niewielkimi wyjątkami, nie istnieje szczególna podstawa prawna, która umożliwiałaby złożenie wniosku do sądu lub organu administracji o wydanie nakazu podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom. Dlatego doszliśmy do wniosku, że brak szczególnej procedury do wydawania nakazów w projekcie ustawy spowodowałby, że ochrona prawna obywateli Rzeczypospolitej Polskiej będzie słabsza niż obywateli innych państw członkowskich Unii Europejskiej, gdzie takie mechanizmy funkcjonują od wielu lat.
Dzięki procedurze nakazowej otrzymujemy realne narzędzie ochrony praw użytkowników internetu. Z jednej strony otrzymujemy narzędzie do usuwania ściśle wskazanych w ustawie nielegalnych treści – co ważne podkreślenia odwołujemy się tutaj do już obowiązujących wybranych artykułów, głównie kodeksu karnego. Z drugiej w ustawie jest zawarta procedura odblokowywania treści, które platforma niesłusznie uznała za nielegalne – co daje szansę na dodatkowe odwołanie od wydanej przez platformę decyzji.
Poza procedurą nakazową z dodatkowych elementów, idących dalej niż rozporządzenie DSA, projekt ustawy przewiduje powołanie Krajowej Rady ds. Usług Cyfrowych jako organu doradczo-opiniodawczego przy koordynatorze ds. usług cyfrowych (Prezesie UKE). Rada ma wspierać egzekwowanie przepisów DSA poprzez przedstawianie propozycji usprawnień systemowych, opiniowanie działań organów nadzorczych, reprezentowanie interesów społecznych, naukowych i branżowych. To rozwiązanie wzmacnia transparentność i partycypację społeczną w obszarze regulacji usług cyfrowych.
Co także warte podkreślenia DSA przewiduje możliwość przyznania statusu zaufanego podmiotu sygnalizującego, którego zgłoszenia mają być traktowane priorytetowo przez platformy internetowe. Projekt ustawy umożliwia udzielanie dotacji celowych z budżetu państwa dla zaufanych podmiotów sygnalizujących oraz certyfikowanych organów pozasądowego rozstrzygania sporów, finansowanie ich działalności w zakresie zgłaszania nielegalnych treści i wspierania użytkowników. Celem jest zapewnienie, że podmioty te będą dysponowały odpowiednimi zasobami i kompetencjami, co przełoży się na lepszą ochronę użytkowników internetu.
O usuwaniu treści będzie decydował urzędnik
Dlaczego o usuwaniu treści w internecie ma decydować umocowany politycznie urzędnik, a nie sąd?
Projekt ustawy przewiduje, że decyzje o usunięciu nielegalnych treści w internecie mogą być wydawane przez organy administracji publicznej – przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej oraz Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Taki model jest zgodny z przepisami DSA, które dopuszczają, aby nakazy były wydawane zarówno przez organy administracyjne, jak i sądowe, pozostawiając państwom członkowskim swobodę w zakresie organizacji krajowego systemu egzekwowania (wskazuje na to art. 9 i 10 rozporządzenia 2022/2065).
W ustawie zdecydowano się na tryb administracyjny wydawania nakazów, aby zapewnić szybką i skuteczną reakcję na treści naruszające prawo, przy jednoczesnym zachowaniu gwarancji ochrony praw użytkowników. Ustawa przewiduje możliwość wniesienia sprzeciwu do sądu powszechnego, co oznacza, że każda decyzja administracyjna może zostać zweryfikowana przez niezależny organ sądowy.
Taki model łączy sprawność działania z kontrolą sądową, odpowiadając zarówno wymogom unijnym, jak i zasadom państwa prawa.
Zagrożenie cenzurą
Cytowana przez Press prof. Lucyna Szot, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, twierdzi, że przepisy projektu pozostawiają szerokie pole do interpretacji i oddają zbyt wiele decyzji w ręce organów administracyjnych. Nie obawiacie się zarzutów o próbę wprowadzenia cenzury?
Zarzuty dotyczące rzekomego ryzyka cenzury są zrozumiałe w kontekście regulacji ingerujących w treści publikowane w internecie, jednak projekt ustawy wdrażającej rozporządzenie 2022/2065 (DSA) został skonstruowany w sposób, który wyklucza możliwość arbitralnego ograniczania wolności słowa.
Po pierwsze, ustawa nie tworzy nowych podstaw do usuwania treści ani nowych definicji legalności, czy też nielegalności - wskazuje jedynie procedurę stosowania przepisów DSA. Nakazy usunięcia treści mogą dotyczyć wyłącznie materiałów uznanych za nielegalne w świetle obowiązującego prawa, np. nawoływania do przemocy, pornografii dziecięcej czy naruszeń praw autorskich. Przyjmujemy zasadę co nielegalne w świecie rzeczywistym powinno być uznawane także za nielegalne w świecie online. To nie jest kontrowersyjne stwierdzenie, a stwierdzenie faktu.
Po drugie, decyzje administracyjne wydawane przez organy takie jak Prezes UKE czy Przewodniczący KRRiT podlegają kontroli sądowej. Każda osoba, której treść została objęta nakazem, ma prawo wnieść sprzeciw do sądu powszechnego, który niezależnie oceni zasadność decyzji. Co więcej, decyzja nie podlega wykonaniu przed upływem terminu na wniesienie sprzeciwu, chyba że nadano jej rygor natychmiastowej wykonalności — co również podlega ocenie sądu.
Po trzecie, projekt ustawy zawiera precyzyjne przesłanki, katalog czynów zabronionych oraz procedury dowodowe, co ogranicza pole do uznaniowości. W ustawie nie polegamy na otwartych hasłach, które mogą być różnie interpretowane. W projekcie są ściśle wskazane artykuły Kodeksu karnego, czy też Kodeksu karnego skarbowego, do których może mieć zastosowanie procedura nakazowa. Organy administracyjne nie mogą działać poza zakresem wyznaczonym przez ustawę i rozporządzenie unijne.
Po czwarte, projekt zawiera procedurę odblokowywania treści, które platforma niesłusznie uznała za nielegalne. Krajowa procedura pozwoli zatem na wydawanie nakazów korygujących, które będą skutecznie ograniczać niesłuszne blokowanie (nadmiarowe blokowanie).
"Konsultowaliśmy szeroko"
Podobne mechanizmy funkcjonują już w innych państwach członkowskich UE, a ich celem jest nie ograniczanie debaty publicznej, lecz zapewnienie bezpieczeństwa użytkowników internetu i skuteczne zwalczanie treści nielegalnych.
Konsultowaliśmy bardzo dokładnie i szeroko projekt ustawy. Konsultowane były założenia wdrożenia DSA w Polsce. W 2024 r. projekt był dwa razy konsultowany publicznie. 7 kwietnia 2025 r. odbyło się wysłuchanie obywatelskie ustawy. W Sejmie 4 listopada 2025 r. odbyło się wysłuchanie publiczne. Co ważne, te konsultacje w sposób realny przekładały się na zmiany w projekcie. Jednym z istotnych elementów było wprowadzenie istotnych gwarancji dla ochrony przed nadmiarowym usuwaniem treści. To jest doceniane – podczas wysłuchania publicznego w Sejmie większość uczestników poparła prowadzone przez nas prace i apelowała o przyjęcie ustawy. Zatem byliśmy i jesteśmy otwarci, na zmiany – rozmawiajmy na argumenty, nie na hasła.
Bardzo krótki czas na odwołanie
Autor spornej treści będzie miał tylko dwa dni na przedstawienie swojego stanowiska. Skąd tak krótki termin?
Termin dwóch dni wynika z potrzeby zapewnienia szybkiej i skutecznej reakcji na potencjalnie nielegalne treści publikowane w internecie. Projekt ma na celu ochronę użytkowników przed nielegalnymi materiałami, takimi jak treści nawołujące do przemocy, pornografia dziecięca, groźby czy oszustwa. W takich przypadkach czas reakcji ma kluczowe znaczenie — zarówno dla ochrony osób narażonych na szkodę, jak i dla zapobiegania dalszemu rozpowszechnianiu nielegalnych treści.
Ustawa przewiduje, że po otrzymaniu zawiadomienia o wszczęciu postępowania, usługobiorca (autor treści) ma prawo przedstawić swoje stanowisko w terminie dwóch dni. Jest to minimalny, ale realny czas, który pozwala na odniesienie się do zarzutów, przy jednoczesnym zachowaniu dynamiki postępowania.
Warto podkreślić, że termin ten dotyczy wyłącznie etapu administracyjnego, a decyzja organu może zostać zaskarżona do sądu powszechnego, który niezależnie oceni zasadność nakazu, w sprawach szczególnie skomplikowanych ustawa przewiduje wydłużony termin na rozstrzygnięcie sprawy przez organ (do 21 dni).
Szantaż wobec Prezydenta RP?
Dlaczego kwestie "walki z dezinformacją" są w projekcie połączone z kwestiami "walki z pedofilią"? Czy to szantaż wobec Prezydenta RP?
Nie, projekt ustawy nie łączy kwestii walki z dezinformacją i walki z pedofilią w sposób instrumentalny ani polityczny. Takie twierdzenie jest nieuprawnione.
Projekt ustawy porządkuje krajowe przepisy w zakresie stosowania mechanizmów przewidzianych przez prawo unijne. Dotyczy to także procedury nakazowej, która umożliwia organom administracyjnym wydawanie decyzji o usunięciu treści uznanych za nielegalne — zgodnie z obowiązującym prawem krajowym i europejskim.
W ograniczonym katalogu czynów zabronionych, które mogą stanowić podstawę do wydania nakazu, znalazły się zarówno przestępstwa o charakterze seksualnym (np. pornografia dziecięca, grooming), jak i przestępstwa związane z nawoływaniem do przemocy czy oszustwami internetowymi – ale z odwołaniem do konkretnych artykułów już obowiązujących aktów prawa np. Kodeksu karnego. Wśród nich mogą występować również przypadki rozpowszechniania treści dezinformacyjnych, o ile wyczerpują znamiona czynu zabronionego — np. fałszywe alarmy. Wiemy, że dezinformacja może być różnie interpretowana – dlatego w ustawie nie pojawia się ani razu słowo dezinformacja. Ustawa dotyczy bowiem treści nielegalnych – a te wymagają precyzyjnych definicji.
Taki katalog wynika z analizy przepisów karnych i ma charakter techniczny — nie jest narzędziem politycznym. W związku z tym sugestia, że połączenie różnych kategorii przestępstw w jednym akcie prawnym stanowi formę szantażu politycznego, jest nieuzasadniona i nie znajduje oparcia w faktach legislacyjnych.
Katalog treści objętych procedurą nakazu podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom dotyczy wyłącznie enumeratywnie wymienionych przestępstw. Dla ich ustalenia przyjęto trzy kryteria:
1) Zakwalifikowanie danego przestępstwa jako przestępstwa internetowego według sposobu działania (modus operandi) sprawcy;
2) Przestępstwo jest związane z rozpowszechnianiem treści;
3) Uniemożliwienie dostępu do treści nie powoduje negatywnych skutków dla dyskursu obywatelskiego i procesów wyborczych.
Spodziewane weto Karola Nawrockiego
Jakie będą dalsze kroki po spodziewanym wecie Prezydenta RP?
Ministerstwo Cyfryzacji pozostaje otwarte na współpracę zarówno z Kancelarią Prezydenta RP, jak również pozostałymi instytucjami państwowymi. Zależy nam na konstruktywnym podejściu.
Nasze prace nad ustawą pokazały, że jesteśmy otwarci także na głosy krytyczne. Projekt pod wpływem uwag, które otrzymywaliśmy ulegał zmianom. Zostały wprowadzone dodatkowe gwarancje proceduralne chroniące przed uznaniowością w wydawaniu nakazów, czy też nadmiarowym usuwaniem treści.
Zwracamy przy tym uwagę na pilny charakter prac legislacyjnych. Wynika on z opóźnienia w dostosowaniu prawa krajowego do prawa UE, które powinno nastąpić 17 lutego 2024 r. Stosowanie DSA wymaga ustawy. Dalsze opóźnienie niesie szereg negatywnych konsekwencji w szczególności: ryzyko nałożenia wielomilionowych kar finansowych za niewykonanie obowiązków wynikających z prawa UE, brak krajowej procedury wydawania nakazów oznacza, że nie będziemy nadal mieli bardziej efektywnej ochrony przed nielegalnymi treściami w Internecie, brak przepisów utrzymuje stan, w którym użytkownik nie ma dostępu do krajowego mechanizmu odwołania się od decyzji platformy o usunięciu lub blokadzie treści – ponieważ funkcjonowanie takich mechanizmów wymaga stworzenia podstawy w prawie polskim, które projekt ustawy zawiera – to oznacza słabszą ochronę użytkownika przed potencjalnie nadmiarowym usuwaniem treści.
Musimy zapewnić stosowanie unijnego rozporządzenia w prawie polskim, a do tego nie mamy innej drogi niż zmiany ustawowe.
[Tytuł, lead, śródtytuły i sekcje poniżej od Redakcji]
Debata w Sejmie dot. aktu o usługach cyfrowych (DSA)
We wtorek 4 listopada 2025 r. o godz. 12 rozpoczęła się debata na sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii dot. rządowego projektu ustawy ws. blokowania nielegalnych treści w internecie. Chodzi o stosowanie w Polsce unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA).
Prezes UKE będzie wydawał nakazy blokowania treści w internecie
Eksperci zwracają uwagę, że nowe regulacje mogą w praktyce wprowadzić możliwość stosowania cenzury politycznej poprzez zablokowanie niewygodnych treści. "Dziennik Gazeta Prawna" informował w styczniu, że resort chce, by prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej bez udziału sądu wydawał nakazy blokowania niektórych treści w internecie.
Projekt uprawnia osoby fizyczne i m.in. prokuraturę, Policję, Krajową Administrację Skarbową, Straż Graniczną (w sprawach dot. handlu ludźmi) do złożenia wniosku o wydanie nakazu zablokowania nielegalnej treści.
Procedura – jak będzie wyglądać?
Projekt zakłada, że autor spornej treści będzie otrzymywał od usługodawcy internetowego zawiadomienie o rozpoczęciu procedury i będzie miał dwa dni na przedstawienie swojego stanowiska. Nakaz usunięcia danej treści będzie mógł wydać prezes UKE oraz przewodniczący KRRiT – w przypadku platform wideo.
Prezydent mówi o ograniczaniu wolności słowa
O projekcie ustawy wypowiadał się już w przeszłości m.in. prezydent Karol Nawrocki, który stwierdził, że "pod pozorem walki z nielegalnymi treściami i dezinformacją rząd chce ograniczyć wolność słowa poprzez wprowadzenie mechanizmu blokowania wypowiedzi arbitralnymi decyzjami administracyjnymi urzędników".
"Nie tak to powinno wyglądać. Warto zabrać głos, zanim spróbują zabrać go Tobie" – oświadczył Nawrocki.
Akt o usługach cyfrowych (DSA)
Akt o usługach cyfrowych (DSA) jest pierwszą na świecie regulacją cyfrową (rozporządzeniem), która nakłada na firmy w całej UE odpowiedzialność za treści zamieszczane na ich platformach. W całości obowiązuje w krajach członkowskich od 17 lutego 2024 r. Artykuły 9 i 10 DSA wskazują, że państwowe organy sądowe i administracyjne mogą nakazywać dostawcom blokowanie treści w internecie.




