Smutne święta pracowników i jeszcze gorszy rok przed nami. Eksperci biją na alarm
Co musisz wiedzieć:
- Autorka wskazuje, że Polska gospodarka wyraźnie hamuje: spada produkcja przemysłowa, ubyło ok. 100 tys. miejsc pracy.
- Pokazuje też jak realna jakość życia pracowników spada: rośnie niepewność zatrudnienia, fala zwolnień (także w spółkach Skarbu Państwa) i coraz więcej osób żyje z miesiąca na miesiąc.
- Deklarowane „zadowolenie z życia” maskuje narastający lęk, pesymizm i poczucie, że państwo nie chroni pracowników, co jest poważnym sygnałem ostrzegawczym dla rządu.
Jest dobrze? Niekoniecznie
Nietrudno znaleźć badania (np. CBOS czy Eurostat), które pokazują, że odsetek osób deklarujących ogólną satysfakcję z życia nie spadł, a nawet nieznacznie wzrósł. Problem w tym, że to jeden z najbardziej mylących wskaźników jakości życia, szczególnie w czasach narastającej niepewności ekonomicznej i systemowego osłabiania pozycji pracownika.
Jeśli przyjrzeć się nie temu, jak Polacy odpowiadają na pytanie: „Czy ogólnie jesteś zadowolony z życia?”, lecz temu, jak oceniają przyszłość, gospodarkę, rynek pracy i kierunek, w którym zmierza państwo, obraz jest jednoznaczny: jest wyraźnie gorzej. W 2025 r. CBOS odnotował spadek oceny kierunku zmian w Polsce. Około 50 proc. respondentów uważało, że sprawy idą w złym kierunku, a tylko około 29 proc. – że w dobrą.
To subiektywne odczucia ludzi. A jakie są realne dane? Otóż w grudniu GUS opublikował wyniki badań dotyczących kondycji polskiego przemysłu. Produkcja przemysłowa w listopadzie spadła o 1,1 proc. rok do roku i aż o 9,3 proc. miesiąc do miesiąca. Największy negatywny wpływ miał spadek w przetwórstwie żywności, kluczowej branży przemysłu.
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- Nie żyje Maciej Misztal. Kabareciarz miał tylko 43 lata
- Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego
- „Odciąć im tlen”. Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni Silesia
- Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. "To własność Federacji Rosyjskiej"
- Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
Wysyp złych wiadomości
Na kondycję polskiej gospodarki można także patrzeć przez pryzmat rynku pracy. To właśnie tam, w codziennym doświadczeniu pracowników, najlepiej widać, że w ciągu ostatnich dwóch lat jakość życia w Polsce realnie się pogorszyła, że systemowo odebrano im poczucie bezpieczeństwa, stabilności i wpływu na własną przyszłość.
Zwolnienia grupowe w spółkach Skarbu Państwa, z PKP Cargo i Pocztą Polską jako najbardziej symbolicznymi przykładami, pokazały brutalnie, że obecna ekipa rządząca nie czuje się zobowiązana do ochrony własnych pracowników. Restrukturyzacje przeprowadzane z pominięciem dialogu społecznego stały się sygnałem ostrzegawczym dla całego rynku: jeśli można ciąć etaty tu, można wszędzie. To nie są pojedyncze przypadki, lecz element nowej normalności, w której koszty „porządkowania finansów” przerzuca się na ludzi pracy.
Jednocześnie rząd Donalda Tuska mimo przedwyborczych zapowiedzi nie poprawił systemowych warunków zatrudnienia. A to wszystko dzieje się w momencie, gdy rośnie ogólne poczucie niepewności zatrudnienia.
„Mamy prawdziwy wysyp złych wiadomości. Nie tylko ruszyła fala zwolnień w międzynarodowych korporacjach, które rosnące koszty pracy w Polsce skłoniły do poszukiwania tańszych lokalizacji w innych krajach. W październiku 2025 roku pracodawcy opublikowali o 12 procent mniej ogłoszeń niż w analogicznym miesiącu przed rokiem. To piąty miesiąc z rzędu z ujemną dynamiką roczną – biją na alarm eksperci i wskazują, że wzrost średniego czasu szukania pracy o około półtora miesiąca w porównaniu z rokiem ubiegłym świadczy o spowolnieniu rynku pracy”
– pisali w grudniu dziennikarze Forsal.pl.
Nawet osoby formalnie pracujące coraz częściej żyją z miesiąca na miesiąc, bez przekonania, że ich pozycja zawodowa jest trwała. W ciągu ostatniego roku ubyło 100 tys. pracujących. Młodzi wchodzący na rynek pracy zderzają się z niestabilnymi umowami, niskimi płacami i wysokimi kosztami życia. Odsetek bezrobocia wśród młodych jest zresztą o wiele wyższy niż w całym społeczeństwie. Starsi pracownicy widzą z kolei, że lojalność i doświadczenie nie chronią przed redukcjami.
„Zamiast realnego zwrotu w stronę pracy, bezpieczeństwa socjalnego i silnego państwa chroniącego obywateli, mamy do czynienia z kontynuacją liberalnego podejścia, w którym priorytetem jest «wiarygodność rynkowa», a nie warunki życia pracowników. Rząd funkcjonuje w logice zarządzania kryzysem, a nie jego rozwiązywania, a to oznacza, że presja przenoszona jest na dół struktury społecznej”
– pisze „Nowy Obywatel”.
Dlatego tak mylące jest powoływanie się na wysokie deklaracje „zadowolenia z życia”. One nie mierzą lęku przed utratą pracy, strachu przed chorobą, frustracji wynikającej z braku perspektyw.
Czujemy się biedniejsi
Tymczasem na przykład w badaniach IBRiS przeprowadzonych dla „Rzeczpospolitej” w marcu tego roku prawie 60 proc. Polaków twierdzi, że w ciągu ostatniego roku zmianie uległa ich sytuacja materialna i żyje im się gorzej. Bardzo źle swoją sytuację postrzegają ludzie młodzi – 82 proc. uważa, że żyje im się coraz gorzej. Jak podaje „Rz”, gorzej żyje się także 85 proc. badanych w wieku 50–59 lat.
„Wyniki tego badania na pewno kontrastują z badaniami CBOS, danymi GUS – tymi, które pokazują nastroje konsumenckie, obecne i przyszłe. Te, którymi chwalą się rządzący, i które dotyczyły lutego”
– komentował te wyniki „Rzeczpospolitej” prezes IBRiS Marcin Duma.
„Jest jeszcze jedna kwestia. Ekonomiści już zauważyli, że nawet dobre dane mogą się rozjechać z realnymi emocjami. Akurat ten sondaż wydaje się być zgodny z emocjami, które identyfikujemy w badaniach jakościowych” – podkreślał Duma. Jak dodał, to „poważny sygnał dla koalicji rządzącej”.
To nie jedyne badania, które pokazują, że ludziom żyje się gorzej. W grudniu ubiegłego roku w stosunku do października zwiększył się odsetek badanych deklarujących, że w ostatnim miesiącu w ich gospodarstwie ograniczono wydatki na zaspokojenie podstawowych potrzeb (wzrost z 41 proc. do 48 proc.) – wynikało z badania pracowni CBOS.
To będą smutne święta
Badania pokazują więc jasno gwałtowny spadek wiary w to, że sprawy w Polsce idą w dobrym kierunku. To właśnie ta utrata nadziei jest najlepszym wskaźnikiem pogarszającej się jakości życia. Pracownik może jeszcze jakoś funkcjonować, ale coraz rzadziej wierzy, że wysiłek się opłaci, że państwo stanie po jego stronie, że jutro będzie stabilniejsze niż dziś.
W tym sensie rynek pracy stał się głównym obszarem degradacji jakości życia. Nie chodzi o jeden wskaźnik, jedno badanie czy nawet jeden rok, lecz o narastające doświadczenie, że praca nie daje już bezpieczeństwa, a państwo nie daje ochrony. To właśnie tu koncentruje się społeczny gniew, pesymizm i poczucie zdrady. I to dlatego, mimo statystycznego optymizmu, coraz więcej obywateli czuje, że jest gorzej – bo pracuje się gorzej, żyje się w większym strachu i z mniejszą wiarą w przyszłość. Szczególnie że wbrew pozorom wiele osób pamięta antypracowniczą politykę Donalda Tuska z czasów poprzedniego rządu. I wie, że ze strony rządu na pomoc nie ma co liczyć.
To dla wielu pracowników będą smutne święta. Ale najgorsze jest to, że w przyszłym roku może być jeszcze gorzej. Eksperci już ostrzegają przed dalszym spowolnieniem gospodarczym. Dodatkowo zamknięte na kwestie pracownicze oczy rządu sprawiają, że już możemy zacząć się bać. Albo głośno domagać się zwrócenia uwagi rządzących na problemy, które za chwilę mogą dotknąć każdego z nas.
[Tytuł, śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]




