„Mieszkanie prawem, a nie towarem”. Tusk znów puszcza oko do wyborców lewicy
Zjednoczona Lewica i pakt senacki
Nowa Lewica, Partia Razem, Polska Partia Socjalistyczna i Unia Pracy podpisały 27 lutego porozumienie o współpracy w nadchodzących wyborach parlamentarnych, samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.
Konsolidacja Lewicy i budowa list wyborczych ma odbywać się we współpracy z ruchami miejskimi, środowiskami feministycznymi, młodzieżowymi, klimatycznymi i społecznymi, w tym z OPZZ.
Następnego dnia politycy czterech ugrupowań opozycyjnych oraz Ruchu Samorządowego „Tak! Dla Polski” podpisali tzw. pakt senacki, deklarując wspólny start w wyborach do Izby Wyższej. Ich zdaniem taki układ jest w stanie zagwarantować nawet 65 ze 100 dostępnych mandatów. Metoda sprawdzona w poprzednich wyborach do Senatu z 2019 roku ma pozwolić opozycji na ponowne zdobycie większości w „izbie zadumy”. Po podpisaniu paktu senackiego politycy opozycji będą musieli jeszcze przejść przez negocjacje dotyczące podziału okręgów i wyboru personaliów.
Jednocześnie trzeba być świadomym tego, że wspólny start w żadnym wypadku nie oznacza, że partie opozycyjne przestały ze sobą konkurować. Platforma Obywatelska coraz szerzej uśmiecha się do lewicowego elektoratu, starając się podbierać wyborców politycznym konkurentom.
Tusk puszcza oko do wyborców lewicy
Tymczasem w Polskę wyruszył ponownie Donald Tusk, który chętnie nawiązuje w czasie swoich wystąpień do postulatów kojarzonych głównie z lewą stroną sceny politycznej. Puszczanie oka przez lidera PO do lewicowych wyborców sugeruje, w jakim kierunku dryfuje największa partia opozycyjna, a jest to kierunek, na końcu którego znajduje się liberalizacja prawa aborcyjnego czy legalizacja związków partnerskich.
Co więcej, na spotkaniu z mieszkańcami Pabianic, które odbyło się 27 lutego, Donald Tusk powtarzał lansowany wcześniej przez Lewicę slogan: „mieszkanie prawem, a nie towarem”.
– Niektórzy mówią, że to lewicowe hasło. Nie, to nie ma nic wspólnego z żadną ideologią. To elementarna przyzwoitość – podkreślał szef PO i przedstawił dwa rozwiązania proponowane przez jego ugrupowanie w tej kwestii: kredyt na zero procent dla ludzi, którzy nie ukończyli 45. roku życia i chcieliby kupić swoje pierwsze mieszkanie, a także 600 zł dopłaty na wynajem mieszkania.
Następnego dnia w Łodzi lider PO dodał do tego postulat przeznaczenia 10 mld złotych dla samorządów na remonty mieszkań komunalnych.
Politycy Lewicy, czując na plecach oddech konkurencji ze strony największej partii opozycyjnej, natychmiast zareagowali.
„Tak, mieszkanie prawem, nie towarem. To dobrze, że liberałowie podchwytują nasze lewicowe hasła, ale rozwiązaniem nie jest kolejny rodzaj kredytów, czyli zmuszanie ludzi do zadłużania się w bankach, tylko budowanie tanich mieszkań na wynajem!” – napisała na Twitterze należąca do zarządu krajowego Nowej Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska w odpowiedzi na propozycję Platformy Obywatelskiej dotyczącej kredytu mieszkaniowego.
– My chcemy zainwestować w budowę nowych mieszkań, aby stały się bardziej dostępne dla ludzi. Koalicja Obywatelska chce finansować z publicznej kasy rekordowe zyski banków i deweloperów. Dopłaty do kredytów i czynszów oznaczają droższe mieszkania i wyższe czynsze – wskazywał z kolei poseł Maciej Konieczny z Partii Razem.
Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta
Serię spotkań wyborczych ma niedługo wznowić także lider PiS Jarosław Kaczyński, który zapewne z dużą satysfakcją obserwuje podziały i nieudane próby zjednoczenia opozycji pod jednym sztandarem.
Na ten moment najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz kilku list wyborczych w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Na jesieni opozycja może stanąć w następujących blokach: pierwszą listę może utworzyć samodzielnie Koalicja Obywatelska, drugą Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, trzecią zjednoczona Lewica, czwartą Porozumienie i Agrounia, a piątą Konfederacja.
Prawo i Sprawiedliwość musi jednak zdawać sobie sprawę, że polityka mieszkaniowa będzie jednym z najważniejszych tematów w nadchodzącej kampanii wyborczej. Brak możliwości zakupu domu, mieszkania czy kawałka ziemi jest równoznaczny z brakiem szans i perspektyw na przyszłość, szczególnie dla młodych ludzi. Ci z kolei mogą odegrać decydującą rolę, zwłaszcza w kolejnych wyborach prezydenckich, gdzie duże szanse na sukces będzie miał Rafał Trzaskowski.
Jeśli partia rządząca chce powalczyć o głosy wyborców w przedziale wiekowym 20-40 lat, musi jak najszybciej wprowadzić efektywniejsze rozwiązania od programu Mieszkanie Plus czy ostatnio zaprezentowanego „Konta mieszkaniowego”, czy „Bezpiecznego Kredytu 2 proc.”.
Tekst pochodzi z 10 (1780) numeru „Tygodnika Solidarność”.