Rosjanie odpowiedzą za zbrodnie tak, jak hitlerowcy

Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała pierwszy z serii raportów dotyczących łamania praw człowieka oraz zbrodni wojennych popełnianych przez Rosjan na Ukrainie. Dane – udokumentowane przez ONZ – są druzgocące. A to na razie podsumowanie tylko pierwszej fazy ataku z lutego, marca i kwietnia tego roku i pierwsza z serii ONZ-owskich misji badających zbrodnie wojenne Rosjan.
 Rosjanie odpowiedzą za zbrodnie tak, jak hitlerowcy
/ fot. PAP/Viktor Kovalchuk

Kiedy 8 grudnia Matilda Bogner, szefowa misji ONZ ds. monitorowania praw człowieka na Ukrainie, przedstawiała ustalenia niezależnego raportu dotyczącego rosyjskich zbrodni wojennych, generałowie na Kremlu zastanawiali się, w jaki sposób zatrzeć ślady podobnych zbrodni, jakich Rosjanie dopuszczali się przez cały okres trwania wojny.
Wysłannicy ONZ oficjalnie widzieli tylko jedno miejsce masowych mordów i masowych pochówków Ukraińców zabitych przez sołdatów Kremla – Buczę. A podobne masowe groby kilka miesięcy później odkrywano w podcharkowskim Iziumie oraz innych miejscowościach, z których w pośpiechu wycofywała się coraz słabsza rosyjska armia.

Gwałt, tortury, rozstrzelanie

Prokuratorzy ONZ udokumentowali nie tylko brutalną śmierć 341 mężczyzn, 72 kobiet i 28 dzieci (20 chłopców i 8 dziewczynek), ale również sposób, w jaki rosyjskie oddziały zabijały cywilów w ukraińskich miastach i wsiach w obwodach kijowskim, czernihowskim i sumskim. Jednak, jak zastrzega pierwszy tak drastyczny dokument międzynarodowej organizacji od czasów śledztw w byłej Jugosławii oraz Rwandzie, rzeczywiste liczby ofiar mogą być znacznie większe, ponieważ wciąż trwają prace nad potwierdzeniem kolejnych 198 zabójstw.

Oczywiście liczba ofiar pierwszych trzech miesięcy wojny liczy się w milionach, jednak prokuratorzy spod błękitnej flagi tym razem zajmowali się jedynie ofiarami zbrodni – zbrodni, w których wiadomo było, że morderca widzi swoją ofiarę, zdaje sobie sprawę z tego, kim jest oraz torturuje ją i zabija z zimną krwią.

Śmierć cywilów wskutek bombardowań i ostrzałów rakietowych to także zbrodnie wojenne (ONZ zajmie się nimi w drugim etapie badań rosyjskich zbrodni wojennych), jednak w przypadku ogłoszonego w grudniu raportu chodzi o zbrodnie popełnione przez konkretnych Rosjan – żołnierzy, którzy dopuścili się ich i będą sądzeni jak zbrodniarze wojenni zgodnie z międzynarodowym prawem karnym. Prawem, które przygotowano przed procesami norymberskimi, w czasie których na śmierć skazywano zbrodniarzy niemieckich po II wojnie światowej.

ONZ zapewnia, że przed sądem stanie – imiennie – każdy zbrodniarz, nie ważne czy był dowódcą wydającym rozkazy mordowania ludności cywilnej, dowódcą, który nie przeszkadzał swoim żołdakom, czy w końcu szeregowcem, który gwałcił kilkuletnią dziewczynkę, a później nożem podrzynał gardło jej i jej rodzicom.

Rosyjskim standardem – tak, jak to było w mrocznych czasach Związku Sowieckiego – wciąż są strzały w tył głowy niczego nie spodziewających się ofiar. Tyle, że w XXI wieku doszły do tego: rozjeżdżanie samochodów przez czołgi, strzelanie do cywilów z pocisków artyleryjskich i palenie rannych wciąż przytomnych osób. Na porządku dziennym były również gwałty, także zbiorowe – tym zajmują się przede wszystkim organizacje pozarządowe, które przygotowują odrębny raport, który trafi do ONZ-owskiej Misji ds. monitorowania praw człowieka na Ukrainie.

Dzieci, które zniknęły

Organizacje ukraińskie, w tym były i obecny rzecznik praw dzieci przygotowują również inny, nie mniej wstrząsający dokument. To raport dotyczący ludobójstwa w kontekście ukraińskich dzieci uprowadzonych przez Rosję, wynarodawianych i przeznaczanych do adopcji przez proputinowskie rodziny w dalekiej Rosji.

Od lutego z Ukrainy wywieziono od 14 tys. do 500 tys. dzieci, z którymi rodzice do dziś nie mają kontaktu. O niektórych, szczególnie kilkuletnich, wiadomo, że zostały adoptowane przez rosyjskie rodziny, zmieniono im również imiona oraz daty urodzenia. Wszystko to dzięki przygotowanemu naprędce w lutym rosyjskiemu prawu adopcyjnemu, na którego zmianę niemal jednogłośnie zgodziła się rosyjska Duma.

Część dzieci była odbierana rodzicom siłą, jednak duża ich liczba trafiła do Rosji w związku z deklaracjami rosyjskiej administracji okupacyjnej wywiezienia dzieci na czasowy odpoczynek z daleka od niebezpieczeństw wojny. Z czasem okazało się, że dzieci trafiały do obozów przejściowych, gdzie przeprowadzano ich reedukację polegającą na nauce wyłącznie w języku rosyjskim oraz wynarodowieniu.

Nieznany los spotkał wszystkie dzieci przebywające w domach dziecka i pogotowiach opiekuńczych, które znalazły się pod okupacją rosyjską. Po tych dzieciach ślad zaginął – Rosjanie odmawiają udzielania jakichkolwiek informacji na ich temat, również inspektorom ONZ i organizacjom międzynarodowym. Dzisiaj inspektorzy Organizacji Narodów Zjednoczonych przyznają, że we wszystkich przypadkach uprowadzenia dzieci można mówić o masowych deportacjach. Deportacjach, po których Rosja zacierała ślady, również w swoich dokumentach.

Część ukraińskich organizacji zwraca uwagę, że nie wszystkie zabrane z Ukrainy dzieci czeka adopcja – część z nich mogła zostać zabita lub przeznaczona na sprzedaż. Rosja jest na liście krajów obciążonych podejrzeniem o przyzwalanie państwa na handel ludźmi.

Trybunał w Jałcie?

ONZ wezwała już Rosję do przeprowadzenia śledztw i postępowań sądowych przeciwko swoim zbrodniarzom wojennym, choć urzędnicy Organizacji przyznają, że nie spodziewają się, żeby Rosja zrobiła coś w tym kierunku. To dlatego już dziś przygotowywany jest międzynarodowy trybunał, który będzie osądzał rosyjskie zbrodnie. Ukraińska administracja domaga się, żeby obradował on i sądził w Jałcie, mieście symbolicznym nie tylko dla dzisiejszej Ukrainy, ale również dla praw człowieka nader często łamanych za czasów Związku Radzieckiego. To w końcu miejscowość, w której na konferencji pokojowej w 1945 roku ustalono granicę przyszłej Europy i międzynarodowego porządku.

– Siedziba trybunału osądzającego zbrodnie wojenne na Ukrainie powinna znaleźć się właśnie w Jałcie, która pierwsza znalazła się na celowniku Moskwy. Każda zbrodnia powinna być osądzona na tej ziemi – uważa doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Tekst pochodzi z 51/52 (1770) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tragedia w Województwie Pomorskim. Drzewo spadło na auto. Są ranni z ostatniej chwili
Tragedia w Województwie Pomorskim. Drzewo spadło na auto. Są ranni

Dwie osoby zostały ranne po tym, jak podczas wichury przechodzącej nad Pomorskiem drzewo spadło na samochód osobowy w Antoninie w powiecie kwidzyńskim - podała straż pożarna.

Tusk: Nie mam mściwej natury. Ale rozliczenia będą kontynuowane z ostatniej chwili
Tusk: "Nie mam mściwej natury". Ale rozliczenia będą kontynuowane

Donald Tusk zapewnił, że nie kieruje się zemstą, lecz „sprawiedliwością”. Premier pochwalił działania ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka i zapowiedział przyspieszenie rozliczeń poprzedniej władzy, w tym Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego.

J.D. Vance wyjaśnia wznowienie prób jądrowych przez USA: „Ma na celu sprawdzenie naszego arsenału” z ostatniej chwili
J.D. Vance wyjaśnia wznowienie prób jądrowych przez USA: „Ma na celu sprawdzenie naszego arsenału”

Ogłoszone przez prezydenta Trumpa wznowienie prób broni atomowej ma na celu upewnienie się, że nasz arsenał działa prawidłowo - powiedział w czwartek wiceprezydent J.D. Vance. Stwierdził, że choć broń jest sprawna, musi być kontrolowana.

Pałac Buckingham nie miał litości. Książę Andrzej wyrzucony z rezydencji i bez tytułu Wiadomości
Pałac Buckingham nie miał litości. Książę Andrzej wyrzucony z rezydencji i bez tytułu

Pałac Buckingham ogłosił, że król Karol III rozpoczął formalny proces pozbawienia księcia Andrzeja tytułu i odznaczeń. Młodszy brat monarchy ma opuścić Royal Lodge i przenieść się do innej nieruchomości. Decyzja to efekt ujawnionych powiązań z Jeffrey’em Epsteinem.

Ultimatum Donalda Trumpa: albo pieniądze, albo gender tylko u nas
Ultimatum Donalda Trumpa: albo pieniądze, albo gender

Donald Trump dotrzymuje obietnic. Tym razem prezydent USA próbuje wykasować ideologię gender z amerykańskiej edukacji. Działania Republikanina mają już swoje pierwsze pozytywne skutki.

Elon Musk rzuca wyzwanie Wikipedii i uruchamia nowy projekt z ostatniej chwili
Elon Musk rzuca wyzwanie Wikipedii i uruchamia nowy projekt

Elon Musk uruchamia opartą na sztucznej inteligencji Grokipedię, która ma stanowić alternatywę dla „lewicowej” Wikipedii.

Szokujący raport dotyczący elit: Najbogatsi emitują najwięcej CO₂ i jeszcze zwiększają emisję z ostatniej chwili
Szokujący raport dotyczący elit: Najbogatsi emitują najwięcej CO₂ i jeszcze zwiększają emisję

0,1 proc. najzamożniejszych ludzi emituje codziennie ponad 800 kg CO₂ na osobę, podczas gdy najbiedniejsza część ludzkości zaledwie 2 kg – informuje raport Oxfam „Climate Plunder”, który zwraca uwagę na rosnącą nierówność emisji CO₂ w skali globalnej.

Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi z ostatniej chwili
Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro niespodziewanie przedłużył wizytę w Budapeszcie. Powodem okazał się telefon z kancelarii Viktora Orbána. O szczegółach mówił poseł PiS Michał Wójcik w programie "Gość Wydarzeń".

Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Balony z Białorusi znowu zakłóciły ruch z ostatniej chwili
Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Balony z Białorusi znowu zakłóciły ruch

W czwartek wieczorem wstrzymano ruch na lotnisku w Wilnie. Według wstępnych ustaleń, decyzję podjęto z powodu balonów, które zbliżały się w kierunku portu lotniczego. To kolejny taki incydent w ostatnich dniach.

Potężne problemy gospodarcze Niemiec. W tle polityka klimatyczna UE z ostatniej chwili
Potężne problemy gospodarcze Niemiec. W tle polityka klimatyczna UE

Jak poinformował portal dw.com, PKB Niemiec w trzecim kwartale 2025 stanął w miejscu. Eksperci nie mają optymistycznych prognoz: szanse na ożywienie w końcówce roku są minimalne, a problemy gospodarcze się nasilają.

REKLAMA

Rosjanie odpowiedzą za zbrodnie tak, jak hitlerowcy

Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała pierwszy z serii raportów dotyczących łamania praw człowieka oraz zbrodni wojennych popełnianych przez Rosjan na Ukrainie. Dane – udokumentowane przez ONZ – są druzgocące. A to na razie podsumowanie tylko pierwszej fazy ataku z lutego, marca i kwietnia tego roku i pierwsza z serii ONZ-owskich misji badających zbrodnie wojenne Rosjan.
 Rosjanie odpowiedzą za zbrodnie tak, jak hitlerowcy
/ fot. PAP/Viktor Kovalchuk

Kiedy 8 grudnia Matilda Bogner, szefowa misji ONZ ds. monitorowania praw człowieka na Ukrainie, przedstawiała ustalenia niezależnego raportu dotyczącego rosyjskich zbrodni wojennych, generałowie na Kremlu zastanawiali się, w jaki sposób zatrzeć ślady podobnych zbrodni, jakich Rosjanie dopuszczali się przez cały okres trwania wojny.
Wysłannicy ONZ oficjalnie widzieli tylko jedno miejsce masowych mordów i masowych pochówków Ukraińców zabitych przez sołdatów Kremla – Buczę. A podobne masowe groby kilka miesięcy później odkrywano w podcharkowskim Iziumie oraz innych miejscowościach, z których w pośpiechu wycofywała się coraz słabsza rosyjska armia.

Gwałt, tortury, rozstrzelanie

Prokuratorzy ONZ udokumentowali nie tylko brutalną śmierć 341 mężczyzn, 72 kobiet i 28 dzieci (20 chłopców i 8 dziewczynek), ale również sposób, w jaki rosyjskie oddziały zabijały cywilów w ukraińskich miastach i wsiach w obwodach kijowskim, czernihowskim i sumskim. Jednak, jak zastrzega pierwszy tak drastyczny dokument międzynarodowej organizacji od czasów śledztw w byłej Jugosławii oraz Rwandzie, rzeczywiste liczby ofiar mogą być znacznie większe, ponieważ wciąż trwają prace nad potwierdzeniem kolejnych 198 zabójstw.

Oczywiście liczba ofiar pierwszych trzech miesięcy wojny liczy się w milionach, jednak prokuratorzy spod błękitnej flagi tym razem zajmowali się jedynie ofiarami zbrodni – zbrodni, w których wiadomo było, że morderca widzi swoją ofiarę, zdaje sobie sprawę z tego, kim jest oraz torturuje ją i zabija z zimną krwią.

Śmierć cywilów wskutek bombardowań i ostrzałów rakietowych to także zbrodnie wojenne (ONZ zajmie się nimi w drugim etapie badań rosyjskich zbrodni wojennych), jednak w przypadku ogłoszonego w grudniu raportu chodzi o zbrodnie popełnione przez konkretnych Rosjan – żołnierzy, którzy dopuścili się ich i będą sądzeni jak zbrodniarze wojenni zgodnie z międzynarodowym prawem karnym. Prawem, które przygotowano przed procesami norymberskimi, w czasie których na śmierć skazywano zbrodniarzy niemieckich po II wojnie światowej.

ONZ zapewnia, że przed sądem stanie – imiennie – każdy zbrodniarz, nie ważne czy był dowódcą wydającym rozkazy mordowania ludności cywilnej, dowódcą, który nie przeszkadzał swoim żołdakom, czy w końcu szeregowcem, który gwałcił kilkuletnią dziewczynkę, a później nożem podrzynał gardło jej i jej rodzicom.

Rosyjskim standardem – tak, jak to było w mrocznych czasach Związku Sowieckiego – wciąż są strzały w tył głowy niczego nie spodziewających się ofiar. Tyle, że w XXI wieku doszły do tego: rozjeżdżanie samochodów przez czołgi, strzelanie do cywilów z pocisków artyleryjskich i palenie rannych wciąż przytomnych osób. Na porządku dziennym były również gwałty, także zbiorowe – tym zajmują się przede wszystkim organizacje pozarządowe, które przygotowują odrębny raport, który trafi do ONZ-owskiej Misji ds. monitorowania praw człowieka na Ukrainie.

Dzieci, które zniknęły

Organizacje ukraińskie, w tym były i obecny rzecznik praw dzieci przygotowują również inny, nie mniej wstrząsający dokument. To raport dotyczący ludobójstwa w kontekście ukraińskich dzieci uprowadzonych przez Rosję, wynarodawianych i przeznaczanych do adopcji przez proputinowskie rodziny w dalekiej Rosji.

Od lutego z Ukrainy wywieziono od 14 tys. do 500 tys. dzieci, z którymi rodzice do dziś nie mają kontaktu. O niektórych, szczególnie kilkuletnich, wiadomo, że zostały adoptowane przez rosyjskie rodziny, zmieniono im również imiona oraz daty urodzenia. Wszystko to dzięki przygotowanemu naprędce w lutym rosyjskiemu prawu adopcyjnemu, na którego zmianę niemal jednogłośnie zgodziła się rosyjska Duma.

Część dzieci była odbierana rodzicom siłą, jednak duża ich liczba trafiła do Rosji w związku z deklaracjami rosyjskiej administracji okupacyjnej wywiezienia dzieci na czasowy odpoczynek z daleka od niebezpieczeństw wojny. Z czasem okazało się, że dzieci trafiały do obozów przejściowych, gdzie przeprowadzano ich reedukację polegającą na nauce wyłącznie w języku rosyjskim oraz wynarodowieniu.

Nieznany los spotkał wszystkie dzieci przebywające w domach dziecka i pogotowiach opiekuńczych, które znalazły się pod okupacją rosyjską. Po tych dzieciach ślad zaginął – Rosjanie odmawiają udzielania jakichkolwiek informacji na ich temat, również inspektorom ONZ i organizacjom międzynarodowym. Dzisiaj inspektorzy Organizacji Narodów Zjednoczonych przyznają, że we wszystkich przypadkach uprowadzenia dzieci można mówić o masowych deportacjach. Deportacjach, po których Rosja zacierała ślady, również w swoich dokumentach.

Część ukraińskich organizacji zwraca uwagę, że nie wszystkie zabrane z Ukrainy dzieci czeka adopcja – część z nich mogła zostać zabita lub przeznaczona na sprzedaż. Rosja jest na liście krajów obciążonych podejrzeniem o przyzwalanie państwa na handel ludźmi.

Trybunał w Jałcie?

ONZ wezwała już Rosję do przeprowadzenia śledztw i postępowań sądowych przeciwko swoim zbrodniarzom wojennym, choć urzędnicy Organizacji przyznają, że nie spodziewają się, żeby Rosja zrobiła coś w tym kierunku. To dlatego już dziś przygotowywany jest międzynarodowy trybunał, który będzie osądzał rosyjskie zbrodnie. Ukraińska administracja domaga się, żeby obradował on i sądził w Jałcie, mieście symbolicznym nie tylko dla dzisiejszej Ukrainy, ale również dla praw człowieka nader często łamanych za czasów Związku Radzieckiego. To w końcu miejscowość, w której na konferencji pokojowej w 1945 roku ustalono granicę przyszłej Europy i międzynarodowego porządku.

– Siedziba trybunału osądzającego zbrodnie wojenne na Ukrainie powinna znaleźć się właśnie w Jałcie, która pierwsza znalazła się na celowniku Moskwy. Każda zbrodnia powinna być osądzona na tej ziemi – uważa doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Tekst pochodzi z 51/52 (1770) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe