Co mają ze sobą wspólnego Boże Narodzenie i Apokalipsa?

Na pierwszy rzut oka Boże Narodzenie i Apokalipsa to dwie skrajnie różne rzeczywistości. W istocie jednak ta pozorna rozbieżność wynika nie tyle z teologii, co z utrwalonych w kulturze masowej stereotypowych skojarzeń – z ciepłym światłem choinki z jednej strony i klęskami żywiołowymi z drugiej. W istocie jednak Boże Narodzenie i Apokalipsa mają ze sobą wiele wspólnego, więcej – są ze sobą nierozerwalnie związane.
 Co mają ze sobą wspólnego Boże Narodzenie i Apokalipsa?
/ fot. pixabay.com

„Boże Narodzenie naprawdę jest Apokalipsą: końcem starego świata, który znamy, i objawianiem nowego. Staraliśmy się tutaj zobaczyć Pana Boga może trochę inaczej, niż zazwyczaj na Niego patrzymy. Na koniec przypomnimy sobie kawałek z Mistrza Eckharta, jeden z najpiękniejszych tekstów, jakie znam. Eckhart mówi, że najważniejsze, co człowiek może zrobić, to porzucić Boga z woli Bożej. Może porzucić Boga dla Boga, czyli te wszystkie wyobrażenia, jakie ma o Nim, one nagle okazują się fałszywe, nieprzystające do rzeczywistości. To błogosławiona chwila, kiedy możemy zobaczyć, że Bóg jest inny, niż człowiek myślał. Boże Narodzenie czymś takim właśnie jest, to jest takie porzucanie Boga z woli Bożej. Klękamy w świętą noc betlejemską nie przed Panem kosmosu, kruszącym skały, rozwalającym góry, tylko przed Niemowlęciem. Wyznajemy, wraz z Symeonem, że On rzeczywiście jest Zbawicielem świata, który przyszedł do każdego człowieka. Żłóbek to jest trochę ikona końca świata: przez cały Adwent liturgia nam zapowiada nadejście Sędziego i końca świata. Ale kiedy wreszcie to się dzieje, to zamiast płonących miast mamy Dziecko płaczące w żłobie. Może to jest rzeczywiście zapowiedź tego, jak koniec świata będzie wyglądał, jaki będzie sąd Boży, nasze życie z Bogiem. Przecież to będzie coś zupełnie innego, niż nam się wydaje” – pisze w książce „Apokalipsa Bożego Narodzenia” o. Szymon Hiżycki, opat klasztoru benedyktynów w Tyńcu.

Koniec starego świata

„Boże narodziny są spełnieniem wizji prorockich dotyczących Mesjasza, który przyjdzie, aby zmazać winę Adama, czyli skruszyć grzech pierworodny. Dokładnie o tym śpiewa diakon podczas Orędzia Wielkanocnego, gdy mówi, że konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! «O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!». Już w betlejemskiej stajni otrzymujemy wyraźne sygnały, że Jezus jest powołany do wykonania misji Pomazańca” – przypomina w artykule pt. „Stajenka i Apokalipsa” opublikowanym na łamach magazynu „Kontakt” Karol Kleczka. „Myślę, że poczucie dziwności towarzyszące odczytywaniu «bezpiecznej» szopki z małym dzieciątkiem przez pryzmat Apokalipsy wynika z tego, jak sami postrzegamy koniec czasu. Przed oczyma stają nam przerażające obrazy, do których przyzwyczaiły nas sztuki wizualne, z filmami science fiction na czele. To zresztą poniekąd naturalne. Świadomość przypadkowości naszego bycia w świecie potrafi naprawdę przerazić, a znacznie łatwiej wywołać ją pejzażem po ataku rakietowym czy wizją zmierzającej ku nam nieuchronnie komety. Codzienne życie zazwyczaj nie wywołuje w nas poczucia skończoności własnego istnienia ani tym bardziej jego przypadkowości. «Skoro jestem na świecie, to niewątpliwie towarzyszy mi pewne przeznaczenie i dopóki nie wykonam tego, do czego zostałem stworzony, nie będę mógł uważać mojego życia za spełnione» to popularna wizja. Jesteśmy zawsze młodzi, silni i nienasyceni, a nasze cele są ciągle przed nami. Trudno poczuć jakiekolwiek ograniczenie. Ale być może nie ma żadnego przeznaczenia; jest tylko przypadek i suma konsekwencji naszych wyborów, które musimy codziennie ponosić? Okazuje się, że potrzebujemy doświadczenia faktycznych tragedii, aby w ogóle zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy uprawnieni do wnioskowania z perspektywy «dziś» o perspektywie «jutro». Dziś jeszcze jestem, ale kto wie, co nastąpi, gdy tylko zamknę oczy. I właśnie do takiego postrzegania siebie przywołuje mnie Jezus, który jest zarówno dzieciątkiem w żłobie, jak i Mesjaszem. Do perspektywy możliwości Jego powrotu w dowolnej chwili, a co za tym idzie – mojej stałej gotowości” – wskazuje dziennikarz.

Czuwajcie i módlcie się

O powiązaniu Bożego Narodzenia z Apokalipsą przypomina okres adwentowego czuwania, który ma wyrażać nie tylko naszą gotowość na narodziny Jezusa, ale także na Jego powtórne przyjście w chwale, czyli Paruzję. Ksiądz Mariusz Pohl w rozważaniu na pierwszą niedzielę Adwentu pt. „Zanim nastanie Apokalipsa” przypomina: „Na początek Adwentu, czyli czasu oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa, a w bliższej perspektywie – przygotowania na Boże Narodzenie, Chrystus kieruje do nas wezwanie do modlitwy i czuwania”. Dodaje zarazem, że Apokalipsa jest rzeczywistością realną, która nadejdzie w którymś momencie dziejów świata. „Jego skromne wyobrażenie dają nam filmy katastroficzne, a rozmaite kataklizmy, katastrofy, załamania ekonomiczne i społeczne niepokoje dają nam realny przedsmak tego, co będzie się działo przed końcem świata. Chrystus nie chce nas straszyć, ale ukazuje nam, jak reaguje człowiek na takie dramatyczne sytuacje. Bezradność i trwoga całych społeczeństw, lęk i osamotnienie poszczególnych ludzi, paraliż i absolutny brak kontroli nad tym, co się dzieje – to będzie reakcja ludzi na czas końca. Wobec bezprecedensowych zjawisk wszelkie dotychczasowe doświadczenia ludzkości okażą się bezskuteczne” – wskazuje ks. Pohl. „Jedynym pomocnym doświadczeniem i źródłem nadziei w tych czasach będzie wiara. Jedynie Chrystus będzie panował nad tym chaosem i tylko w Nim możemy upatrywać ratunku. Dla wierzących Apokalipsa będzie czasem tryumfu, gdyż wtedy objawi się chwała i moc Boga. Jednak aby w tej chwale uczestniczyć, trzeba być przygotowanym” – dodaje. W tym przygotowaniu pomóc nam może wcielenie w życie nauki Chrystusa. „Obżarstwo, pijaństwo i doczesne troski to symbole wyrażające główne kierunki niezdrowej, niszczącej aktywności człowieka. Przesyt konsumpcją dóbr materialnych, uzależnienie od używek, dających złudne poczucie wolności i ucieczki od życia albo przeciwnie: nadmiar troski, zapobiegliwości, pragnienie kontrolowania każdej sytuacji – to zagrożenia powodujące wewnętrzne zniewolenie człowieka. Jesteśmy tak bardzo przywiązani do własnej wizji życia, że nie potrafimy oddać steru w ręce Boga i otworzyć się na Jego prowadzenie. Całą uwagę mamy zaprzątniętą sobą i swoimi egoistycznymi celami.

Niebezpieczeństwo to zagraża także chrześcijanom, jeśli nasza wiara zostanie uśpiona samozadowoleniem i złudnym poczuciem bezpieczeństwa” – zauważa ks. Pohl. „Dlatego Chrystus po raz kolejny wzywa nas do nieustannego czuwania i modlitwy. To nie ma polegać na nerwowym przeczuleniu na wszelkie objawy kryzysów ani na bierności wobec spraw tego przemijającego świata. Chrystus chce rozbudzić naszą wrażliwość na różne przejawy swojej obecności i ustrzec nas od zagrożeń niewiary. Dzięki tej bliskości z Bogiem i odporności na pokusy będziemy wiedzieli, jak się zachować w dniu Apokalipsy. A dzień ten przyjdzie nieuchronnie na każdego” – dodaje kapłan.

Byle do Paruzji

Jak jednak wskazuje ojciec Joachim Badeni, Paruzja i poprzedzająca ją Apokalipsa, nie muszą być przerażającymi wydarzeniami, a życie w perspektywie Paruzji może zyskać szczególny wymiar. „Pewność Paruzji kształtuje chociażby moją postawę wobec przebiegu historii. Widząc, że istnieją historyczne sytuacje wrogie wierze chrześcijańskiej, wiem, że one przeminą. Widząc, że pustoszeją kościoły na zachodzie Europy, konfesjonały są rozbierane – wiem, że ta sytuacja jest przejściowa, bo potęgi Boga w niczym nie narusza to, że dzisiaj słabnie wiara. A tryumf Chrystusa jest całkowicie pewny. Na kartach Ewangelii czytamy pytanie, jakie Chrystus skierował do swoich uczniów: «Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?» (Łk 18,8). Uczniowie nie mieli potężnej wiary od razu, ale modlili się bardzo mądrze: «Przymnóż nam wiary!» (Łk 17,5). Oni rozumieli, że sama znajomość Syna Bożego – w ich przypadku bardzo bliska – nie wystarczy. Czy wszyscy uczniowie uwierzyli od razu, że Jezus jest Mesjaszem? Wydaje mi się, że nie od razu wszyscy uwierzyli, ale na pewno zrozumieli, że muszą prosić o głęboką wiarę. Każdy człowiek potrzebuje głębokiej wiary. Co mi jeszcze daje wiara w Paruzję? Myślę, że dzięki niej otrzymałem spokój ducha, choć niekoniecznie nerwów. Człowiek, zyskując pewność Paruzji, dalej pozostaje nerwowy i zmienny. Ale jeśli sięgnę głębiej do swojej świadomości, to widzę tam wyraźnie ową absolutną pewność. Ona jest czasem przykryta wątpliwościami, lękami, ale raz dana nie została mi już odebrana. Wiem, że bieg historii jest tylko przejściowy, a tryumf Chrystusa, tryumf wiary jest całkowity i pewny” – pisze ojciec Joachim Badeni w książce „Uwierzcie w koniec świata”. „Jeśli człowiek będzie się modlił, to otrzyma pewność, że będzie szczęście i dobro na świecie. Pewność istnienia Paruzji jest ogromną siłą pocieszenia, daną od samego Boga. Przeżycie Paruzji jest bardzo twórcze. Ustawia człowieka i umacnia jego wiarę. Mając pewność Paruzji, inaczej patrzy on na zło. Widzi je jako zło, ale ono jest już w jego świadomości pokonane. Czyli człowiek współczesny wierzący w Paruzję widzi, że zło nie jest już siłą, której nie można pokonać, lecz w miejsce zła przyjdzie niewyobrażalne boskie szczęście całej ludzkości, ład i sprawiedliwość” – dodaje.

Na pytanie o to, co jest najważniejsze w czekaniu na Paruzję, ojciec Badeni odpowiada: „Cierpliwość. Taka, jaką miała święta Monika. Jej syn, święty Augustyn, był, mówiąc językiem współczesnym, narkomanem – podobno grzyby halucynogenne zażywał – i miał dziecko nieślubne. To wszystko święta Monika znosiła i modliła się, żeby syn się nawrócił. Wygrała. Stał się jednym z największych świętych Kościoła zachodniego. Potrzebna jest cierpliwość z pewnością nadziei, że Paruzja będzie, tylko nie wiadomo, kiedy. Pewność pokonania zła jest wielką siłą. Gdybyśmy mieli wiarę w Paruzję, tobyśmy całkiem inaczej żyli. Żylibyśmy pewnością dobra, zwycięstwem dobra nad złem, mimo wszystkich okropności życia ludzkiego. Wiara w Paruzję to spokój. Myślę, że święci są bardzo spokojni. Wiedzą, co ich czeka, co czeka świat. Żywa wiara i miłość dają spokój. Nie likwidują nerwowych niepokojów, ale dają spokój ducha. Dzisiejszy świat powoduje nerwicę. Hałas, tempo zmian, człowiek nie nadąża za tą szybkością. A mimo to pod spodem jest spokój. Tylko pomyślę: Bóg, ja, spokój”.

Tekst pochodzi z 51/52 (1770) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko Wiadomości
Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko

- Wicepremier Chin He Lifeng złoży wizytę w Wielkiej Brytanii w dniach 8-13 czerwca na zaproszenie rządu brytyjskiego, gdzie odbędzie się pierwsze spotkanie mechanizmu konsultacji gospodarczych i handlowych z USA - przekazało w sobotę chińskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek Wiadomości
Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek

Szwajcarski producent paneli słonecznych Meyer Burger ogłasza upadłość swoich niemieckich spółek zależnych. Producent zmaga się z konkurencją z Chin.

Szansa na przekroczenie prędkości światła gorące
Szansa na przekroczenie prędkości światła

Prof. Nikodem Popławski to potężny umysł, choć słowa tego należy używać zawsze z wielką pokorą. Jego koncepcja o tym, że czarne dziury tworzą nowe wszechświaty, została uznana przez "National Geographic" i czasopismo "Science" za jedną z dziesięciu najważniejszych w roku. To o nim Morgan Freeman w swoim słynnym cyklu programów „Curiosity” powiedział, że jest drugim Kopernikiem. Jego badaniom poświęcił cały odcinek. Przeprowadziliśmy w Nowym Jorku wywiad, który dziś pod linkiem poniżej ma swoją premierę.

Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie z ostatniej chwili
Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie

Fizycy z brytyjskiego Uniwersytetu Loughborough zbudowali "najmniejsze skrzypce świata", które można obejrzeć tylko pod mikroskopem. Instrument ma wymiary 13x35 mikronów.

Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków Wiadomości
Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków

- Przed chwilą policja niemiecka podrzuciła 6 Somalijczyków - poinformował jeden z członków Ruchu Obrony Granic, który w ramach patrolu obywatelskiego działa w Gubinie.

Popularny program Polsatu znika z anteny Wiadomości
Popularny program Polsatu znika z anteny

Poranny program „Halo, tu Polsat” zniknął z ramówki. Widzowie nie zobaczą go w najbliższym czasie, ponieważ stacja zdecydowała o wakacyjnej przerwie, która potrwa do sierpnia. Ostatni odcinek wyemitowano 1 czerwca.

Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii polityka
Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii

W trakcie Zjazdu Okręgowego PiS w Szczecinie działacze zwrócili się z apelem do Jarosława Kaczyńskiego. Politycy poparli jego kandydaturę na prezesa partii.

Groźne burze nad Polską. Pilny komunikat RCB Wiadomości
Groźne burze nad Polską. Pilny komunikat RCB

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzegają przed wyjątkowo groźną pogodą, która w sobotę i w nocy z soboty na niedzielę przetoczy się przez całą Polskę. Wydano najwyższy, trzeci stopień ostrzeżenia dla niektórych regionów kraju.

Jest stanowisko rzecznika PSL ws. ewentualnej koalicji z PiS i Konfederacją Wiadomości
Jest stanowisko rzecznika PSL ws. ewentualnej koalicji z PiS i Konfederacją

Wiceminister klimatu i środowiska oraz rzecznik PSL Milosz Motyka zaprzeczył ewentualnej koalicji z PiS i Konfederacją.

Dr Adam Cyra: Na rowerze z Mauthausen do Poznania tylko u nas
Dr Adam Cyra: Na rowerze z Mauthausen do Poznania

Pan Krzysztof Ponikiewski mieszkający z rodziną w Stryszawie, położonej w województwie małopolskim, w zachodniej części powiatu suskiego, z zawodu jest maszynistą PKP, interesuje się historią niemieckich obozów koncentracyjnych. Aktywnie działa w Towarzystwie Opieki nad Oświęcimiem – Pamięć o Auschwitz-Birkenau.

REKLAMA

Co mają ze sobą wspólnego Boże Narodzenie i Apokalipsa?

Na pierwszy rzut oka Boże Narodzenie i Apokalipsa to dwie skrajnie różne rzeczywistości. W istocie jednak ta pozorna rozbieżność wynika nie tyle z teologii, co z utrwalonych w kulturze masowej stereotypowych skojarzeń – z ciepłym światłem choinki z jednej strony i klęskami żywiołowymi z drugiej. W istocie jednak Boże Narodzenie i Apokalipsa mają ze sobą wiele wspólnego, więcej – są ze sobą nierozerwalnie związane.
 Co mają ze sobą wspólnego Boże Narodzenie i Apokalipsa?
/ fot. pixabay.com

„Boże Narodzenie naprawdę jest Apokalipsą: końcem starego świata, który znamy, i objawianiem nowego. Staraliśmy się tutaj zobaczyć Pana Boga może trochę inaczej, niż zazwyczaj na Niego patrzymy. Na koniec przypomnimy sobie kawałek z Mistrza Eckharta, jeden z najpiękniejszych tekstów, jakie znam. Eckhart mówi, że najważniejsze, co człowiek może zrobić, to porzucić Boga z woli Bożej. Może porzucić Boga dla Boga, czyli te wszystkie wyobrażenia, jakie ma o Nim, one nagle okazują się fałszywe, nieprzystające do rzeczywistości. To błogosławiona chwila, kiedy możemy zobaczyć, że Bóg jest inny, niż człowiek myślał. Boże Narodzenie czymś takim właśnie jest, to jest takie porzucanie Boga z woli Bożej. Klękamy w świętą noc betlejemską nie przed Panem kosmosu, kruszącym skały, rozwalającym góry, tylko przed Niemowlęciem. Wyznajemy, wraz z Symeonem, że On rzeczywiście jest Zbawicielem świata, który przyszedł do każdego człowieka. Żłóbek to jest trochę ikona końca świata: przez cały Adwent liturgia nam zapowiada nadejście Sędziego i końca świata. Ale kiedy wreszcie to się dzieje, to zamiast płonących miast mamy Dziecko płaczące w żłobie. Może to jest rzeczywiście zapowiedź tego, jak koniec świata będzie wyglądał, jaki będzie sąd Boży, nasze życie z Bogiem. Przecież to będzie coś zupełnie innego, niż nam się wydaje” – pisze w książce „Apokalipsa Bożego Narodzenia” o. Szymon Hiżycki, opat klasztoru benedyktynów w Tyńcu.

Koniec starego świata

„Boże narodziny są spełnieniem wizji prorockich dotyczących Mesjasza, który przyjdzie, aby zmazać winę Adama, czyli skruszyć grzech pierworodny. Dokładnie o tym śpiewa diakon podczas Orędzia Wielkanocnego, gdy mówi, że konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! «O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!». Już w betlejemskiej stajni otrzymujemy wyraźne sygnały, że Jezus jest powołany do wykonania misji Pomazańca” – przypomina w artykule pt. „Stajenka i Apokalipsa” opublikowanym na łamach magazynu „Kontakt” Karol Kleczka. „Myślę, że poczucie dziwności towarzyszące odczytywaniu «bezpiecznej» szopki z małym dzieciątkiem przez pryzmat Apokalipsy wynika z tego, jak sami postrzegamy koniec czasu. Przed oczyma stają nam przerażające obrazy, do których przyzwyczaiły nas sztuki wizualne, z filmami science fiction na czele. To zresztą poniekąd naturalne. Świadomość przypadkowości naszego bycia w świecie potrafi naprawdę przerazić, a znacznie łatwiej wywołać ją pejzażem po ataku rakietowym czy wizją zmierzającej ku nam nieuchronnie komety. Codzienne życie zazwyczaj nie wywołuje w nas poczucia skończoności własnego istnienia ani tym bardziej jego przypadkowości. «Skoro jestem na świecie, to niewątpliwie towarzyszy mi pewne przeznaczenie i dopóki nie wykonam tego, do czego zostałem stworzony, nie będę mógł uważać mojego życia za spełnione» to popularna wizja. Jesteśmy zawsze młodzi, silni i nienasyceni, a nasze cele są ciągle przed nami. Trudno poczuć jakiekolwiek ograniczenie. Ale być może nie ma żadnego przeznaczenia; jest tylko przypadek i suma konsekwencji naszych wyborów, które musimy codziennie ponosić? Okazuje się, że potrzebujemy doświadczenia faktycznych tragedii, aby w ogóle zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy uprawnieni do wnioskowania z perspektywy «dziś» o perspektywie «jutro». Dziś jeszcze jestem, ale kto wie, co nastąpi, gdy tylko zamknę oczy. I właśnie do takiego postrzegania siebie przywołuje mnie Jezus, który jest zarówno dzieciątkiem w żłobie, jak i Mesjaszem. Do perspektywy możliwości Jego powrotu w dowolnej chwili, a co za tym idzie – mojej stałej gotowości” – wskazuje dziennikarz.

Czuwajcie i módlcie się

O powiązaniu Bożego Narodzenia z Apokalipsą przypomina okres adwentowego czuwania, który ma wyrażać nie tylko naszą gotowość na narodziny Jezusa, ale także na Jego powtórne przyjście w chwale, czyli Paruzję. Ksiądz Mariusz Pohl w rozważaniu na pierwszą niedzielę Adwentu pt. „Zanim nastanie Apokalipsa” przypomina: „Na początek Adwentu, czyli czasu oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa, a w bliższej perspektywie – przygotowania na Boże Narodzenie, Chrystus kieruje do nas wezwanie do modlitwy i czuwania”. Dodaje zarazem, że Apokalipsa jest rzeczywistością realną, która nadejdzie w którymś momencie dziejów świata. „Jego skromne wyobrażenie dają nam filmy katastroficzne, a rozmaite kataklizmy, katastrofy, załamania ekonomiczne i społeczne niepokoje dają nam realny przedsmak tego, co będzie się działo przed końcem świata. Chrystus nie chce nas straszyć, ale ukazuje nam, jak reaguje człowiek na takie dramatyczne sytuacje. Bezradność i trwoga całych społeczeństw, lęk i osamotnienie poszczególnych ludzi, paraliż i absolutny brak kontroli nad tym, co się dzieje – to będzie reakcja ludzi na czas końca. Wobec bezprecedensowych zjawisk wszelkie dotychczasowe doświadczenia ludzkości okażą się bezskuteczne” – wskazuje ks. Pohl. „Jedynym pomocnym doświadczeniem i źródłem nadziei w tych czasach będzie wiara. Jedynie Chrystus będzie panował nad tym chaosem i tylko w Nim możemy upatrywać ratunku. Dla wierzących Apokalipsa będzie czasem tryumfu, gdyż wtedy objawi się chwała i moc Boga. Jednak aby w tej chwale uczestniczyć, trzeba być przygotowanym” – dodaje. W tym przygotowaniu pomóc nam może wcielenie w życie nauki Chrystusa. „Obżarstwo, pijaństwo i doczesne troski to symbole wyrażające główne kierunki niezdrowej, niszczącej aktywności człowieka. Przesyt konsumpcją dóbr materialnych, uzależnienie od używek, dających złudne poczucie wolności i ucieczki od życia albo przeciwnie: nadmiar troski, zapobiegliwości, pragnienie kontrolowania każdej sytuacji – to zagrożenia powodujące wewnętrzne zniewolenie człowieka. Jesteśmy tak bardzo przywiązani do własnej wizji życia, że nie potrafimy oddać steru w ręce Boga i otworzyć się na Jego prowadzenie. Całą uwagę mamy zaprzątniętą sobą i swoimi egoistycznymi celami.

Niebezpieczeństwo to zagraża także chrześcijanom, jeśli nasza wiara zostanie uśpiona samozadowoleniem i złudnym poczuciem bezpieczeństwa” – zauważa ks. Pohl. „Dlatego Chrystus po raz kolejny wzywa nas do nieustannego czuwania i modlitwy. To nie ma polegać na nerwowym przeczuleniu na wszelkie objawy kryzysów ani na bierności wobec spraw tego przemijającego świata. Chrystus chce rozbudzić naszą wrażliwość na różne przejawy swojej obecności i ustrzec nas od zagrożeń niewiary. Dzięki tej bliskości z Bogiem i odporności na pokusy będziemy wiedzieli, jak się zachować w dniu Apokalipsy. A dzień ten przyjdzie nieuchronnie na każdego” – dodaje kapłan.

Byle do Paruzji

Jak jednak wskazuje ojciec Joachim Badeni, Paruzja i poprzedzająca ją Apokalipsa, nie muszą być przerażającymi wydarzeniami, a życie w perspektywie Paruzji może zyskać szczególny wymiar. „Pewność Paruzji kształtuje chociażby moją postawę wobec przebiegu historii. Widząc, że istnieją historyczne sytuacje wrogie wierze chrześcijańskiej, wiem, że one przeminą. Widząc, że pustoszeją kościoły na zachodzie Europy, konfesjonały są rozbierane – wiem, że ta sytuacja jest przejściowa, bo potęgi Boga w niczym nie narusza to, że dzisiaj słabnie wiara. A tryumf Chrystusa jest całkowicie pewny. Na kartach Ewangelii czytamy pytanie, jakie Chrystus skierował do swoich uczniów: «Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?» (Łk 18,8). Uczniowie nie mieli potężnej wiary od razu, ale modlili się bardzo mądrze: «Przymnóż nam wiary!» (Łk 17,5). Oni rozumieli, że sama znajomość Syna Bożego – w ich przypadku bardzo bliska – nie wystarczy. Czy wszyscy uczniowie uwierzyli od razu, że Jezus jest Mesjaszem? Wydaje mi się, że nie od razu wszyscy uwierzyli, ale na pewno zrozumieli, że muszą prosić o głęboką wiarę. Każdy człowiek potrzebuje głębokiej wiary. Co mi jeszcze daje wiara w Paruzję? Myślę, że dzięki niej otrzymałem spokój ducha, choć niekoniecznie nerwów. Człowiek, zyskując pewność Paruzji, dalej pozostaje nerwowy i zmienny. Ale jeśli sięgnę głębiej do swojej świadomości, to widzę tam wyraźnie ową absolutną pewność. Ona jest czasem przykryta wątpliwościami, lękami, ale raz dana nie została mi już odebrana. Wiem, że bieg historii jest tylko przejściowy, a tryumf Chrystusa, tryumf wiary jest całkowity i pewny” – pisze ojciec Joachim Badeni w książce „Uwierzcie w koniec świata”. „Jeśli człowiek będzie się modlił, to otrzyma pewność, że będzie szczęście i dobro na świecie. Pewność istnienia Paruzji jest ogromną siłą pocieszenia, daną od samego Boga. Przeżycie Paruzji jest bardzo twórcze. Ustawia człowieka i umacnia jego wiarę. Mając pewność Paruzji, inaczej patrzy on na zło. Widzi je jako zło, ale ono jest już w jego świadomości pokonane. Czyli człowiek współczesny wierzący w Paruzję widzi, że zło nie jest już siłą, której nie można pokonać, lecz w miejsce zła przyjdzie niewyobrażalne boskie szczęście całej ludzkości, ład i sprawiedliwość” – dodaje.

Na pytanie o to, co jest najważniejsze w czekaniu na Paruzję, ojciec Badeni odpowiada: „Cierpliwość. Taka, jaką miała święta Monika. Jej syn, święty Augustyn, był, mówiąc językiem współczesnym, narkomanem – podobno grzyby halucynogenne zażywał – i miał dziecko nieślubne. To wszystko święta Monika znosiła i modliła się, żeby syn się nawrócił. Wygrała. Stał się jednym z największych świętych Kościoła zachodniego. Potrzebna jest cierpliwość z pewnością nadziei, że Paruzja będzie, tylko nie wiadomo, kiedy. Pewność pokonania zła jest wielką siłą. Gdybyśmy mieli wiarę w Paruzję, tobyśmy całkiem inaczej żyli. Żylibyśmy pewnością dobra, zwycięstwem dobra nad złem, mimo wszystkich okropności życia ludzkiego. Wiara w Paruzję to spokój. Myślę, że święci są bardzo spokojni. Wiedzą, co ich czeka, co czeka świat. Żywa wiara i miłość dają spokój. Nie likwidują nerwowych niepokojów, ale dają spokój ducha. Dzisiejszy świat powoduje nerwicę. Hałas, tempo zmian, człowiek nie nadąża za tą szybkością. A mimo to pod spodem jest spokój. Tylko pomyślę: Bóg, ja, spokój”.

Tekst pochodzi z 51/52 (1770) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe