Walki w Dem. Republice Konga. W epicentrum starć uwięzione zostały polskie zakonnice: "Mamy zabitych i rannych"
Północne Kiwu w Demokratycznej Republice Konga znów ogarnięte jest ciężkimi starciami między kongijskimi siłami rządowymi i rebeliantami z ugrupowania M23. Trwają walki wokół miejscowości Ntamugenga. W zasięgu ognia leży między innymi katolicka misja prowadzona przez Zgromadzenie Sióstr od Aniołów.
- Przesunęła się linia frontu, w tej chwili jesteśmy na terenie kontrolowanym przez rebeliantów. Mamy zabitych i rannych – mówi przełożona misji s. Agnieszka Gugała.
Siostry liczą na ewakuację, ale na razie pozostaje ona poważnie utrudniona.
- Dziś rano udało się jedynie przewieźć do szpitala najbardziej poszkodowanych, w tym dwie dziewczynki, które miały wyjątkowo poważne rany, złamania otwarte i od niedzieli czekały na możliwość wyjazdu, bo tu nie ma już żadnego lekarza – mówi polska misjonarka.
- Te ostatnie dni były tragiczne. Nawet dach kościoła został zerwany przez jakiś pocisk, kilka domów zupełnie zniszczono. Ale najgorsza jest liczba zabitych, której wciąż nie jesteśmy w stanie określić, bo nie ma dostępu do pewnych miejsc. Ludzie uciekają, zostają ranni i nie można do nich dotrzeć - opowiada przełożona misji.
Przypomnijmy, że okresie kolonialnym Demokratyczna Republika Konga występowała najpierw pod nazwą Wolne Państwo Kongo, a następnie Kongo Belgijskie. Po uzyskaniu niepodległości państwo to znane było jako Zair. Jest to kraj doświadczony niewiarygodnym okrucieństwem europejskich okupantów: "Szacuje się, że represyjna polityka Belgów doprowadziła do zabicia lub doprowadzenia do śmierci od 5 do 15 milionów mieszkańców Konga". W chwili obecnej, szczególnie na wschodzie kraju, działają liczne grupy zbrojne np. Sojusz Sił Demokratycznych, Demokratyczne Siły Wyzwolenia Rwandy, milicje Mai Mai.
Krzysztof Bronk/vaticannews.va / Ntamugenga, adg