[wywiad] Wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie: Wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa

- Niezależnie od eskalacji działań wojennych z ich strony, autentycznie wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa – mówi w rozmowie z KAI prof. Mirosław Marynowicz, wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie. Zastanawia się też, jaki kształt powinien mieć przyszły pokój z Rosją, którego fundamentem winno być „budowanie mostów a nie murów”. Podpowiada też, w jaki sposób winna być przygotowywana wizyta Franciszka w tym kraju.
Moskwa [wywiad] Wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie: Wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa
Moskwa / pixabay.com/Grigorijkalyuzhnyj

Marcin Przeciszewski: Jak Pan ocenia obecną sytuację na froncie. Ataki Rosji się ostatnio znacznie zaostrzyły i poważnie zagrażają ukraińskim miastom.

Prof. Mirosław Marynowicz: - Niezależnie od eskalacji działań wojennych z ich strony, autentycznie wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa. I jest to ważny znak czasu. 

- Czyli groźby użycia broni atomowej przez Putina to blef z jego strony?

- Tego nie wiem. Wiem za to, że strach przed wojną jądrową jest tym, co najbardziej sprzyja Putinowi. Nasz strach umożliwia mu realizację swoich celów, dlatego nie powinniśmy się mu poddawać. 

Wielu Ukraińców jest dziś poważnie zaniepokojonych, gdyż ma odczucie, że w niektórych europejskich stolicach wyczuwa się chęć, aby jak najszybciej zakończyć tę wojnę. Tymczasem prawdziwy pokój będzie dopiero wtedy, kiedy będzie on sprawiedliwy. 

Sytuację w Ukrainie postrzegamy nieco podobnie, jak to było w momencie rozpadu Związku Radzieckiego. Kilka lat wcześniej prezydent Busch i Margaret Thatcher przyjeżdżali tutaj, aby przekonywać Ukraińców i nieco ostudzić ich niepodległościowe dążenia. Byli przekonani, że kiedy Związek Radziecki się rozpadnie, wzroście zagrożenie bronią atomową. A to dlatego, że może ona trafić w różne nieodpowiedzialne ręce. Wobec tego Związek Radziecki - pomimo wszelkich swoich wad - winien być zachowany jako gwarant bezpieczeństwa. 

Dzisiejsza sytuacja pokazuje wiele podobieństw. Uważam, że rozpad imperium rosyjskiego na skutek obecnej wojny jest prawdopodobny. Wszystko wskazuje na to, że ta nieodpowiedzialna wojna tak właśnie się skończy. Będzie to znakiem czasu, podobnie jak ongiś rozpad Związku Sowieckiego. Ale by to zrozumieć – wbrew wielu ówczesnym politykom - potrzebny był rozum na miarę Jana Pawła II, który wyczuwał te znaki czasu i im sprzyjał. 

- Obecnie nie ma szans na rozmowy pokojowe z Rosją. Ale kiedyś do nich dojdzie. Jakie są warunki pokoju, na które mogłaby zgodzić się strona ukraińska? 

- Pokój ten musi być sprawiedliwy, a nie powinien gwarantować tylko spokoju poprzez przerwanie działań militarnych. 

- To znaczy?

- Musimy zadbać o to, aby przyszły pokój był sprawiedliwym nie tylko w stosunku do Ukraińców, ale i Rosjan. Niezależnie od zła i wielkiego okrucieństwa, jakich zaznaliśmy ze strony obecnej Rosji, nie chciałbym, aby po jej upadku jako mocarstwa, byśmy budowali kolejne mury pomiędzy Ukraińcami a Rosjanami. Nie wierzę w mury, wierzę w budowanie mostów. Mówiąc o pokoju w przyszłości, powinniśmy myśleć w takiej właśnie perspektywie. 

- Ukraina jest kandydatem do Unii Europejskiej. Ukraińcy broniąc ojczyzny pokazują wielką determinację w obronie najbardziej podstawowych wartości. Tych wartości, na których Europa w gruncie rzeczy została zbudowana. Czy wejście Ukrainy do struktur zjednoczonej Europy może oznaczać jej wkład także w tej sferze? 

- Jestem daleki od myślenia, że Ukraina pokaże teraz Europie świat wartości, który Europa zagubiła. Sami Ukraińcy też wielokrotnie zapominali o wartościach, jakim winni służyć, a zaczęli je sobie uświadamiać na skutek wojny. 

Faktem jest, że na początku Wspólnota Europejska była dziełem chadeków, którzy silnie nawiązywali do wartości chrześcijańskich. Wartości europejskie były dla nich niekiedy nawet tożsame z wartościami chrześcijańskimi. I na takich wartościach wyrosły mechanizmy funkcjonowania wspólnot europejskich, takie jak pomocniczość czy solidarność. Ale później nastąpiło oddalenie się Unii od swych korzeni. Wartości, na jakich opiera się dziś Unia Europejska, są odległe od tych pierwotnych. 

Wojna na Ukrainie zmusza wszystkich, aby na nowo przemyśleć, na jakich wartościach chcemy się dziś oprzeć. Zmusza zarówno samych Ukraińców, ale także elity Unii Europejskiej. I to jest szansa związana z tą wojną. 

- Czy możemy mieć nadzieję, że wojna, która niesie tak wiele cierpienia, spowoduje jakiś rodzaj odrodzenia religijnego wśród tych Ukraińców, którzy byli dotąd daleko od Boga?

- Takie procesy zawsze sprzyjają nawróceniu religijnemu. Tak było w przypadku Majdanu i Rewolucji Godności w Kijowie. I tak jest podczas tej wojny. Jedna znajoma lekarka, która była w rosyjskiej niewoli i niedawno wróciła, powiedziała, że „na wojnie nie ma ateistów”. I tak samo było w łagrze, gdzie trafiłem za komuny. Pamiętam, że kiedy przywożono tam ateistów, to będąc tam, coraz mocniej interesowali się kwestiami religijnymi i w jakimś sensie stopniowo przybliżali się do Boga. 

- Ukraina jest dziś ważnym miejscem na świecie pod kątem ekumenicznym. Powstały w 2019 r. autokefaliczny Prawosławny Kościół Ukrainy od samego początku prowadzi bliski dialog z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim. Jest też otwarty na dialog z Kościołem rzymskokatolickim i Stolicą Apostolską. Jakie stąd powinniśmy wyciągnąć wnioski? Jakie – Pańskim zdaniem - wnioski powinna wyciągnąć z tego Stolica Apostolska? 

- Inercja polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej jest wciąż duża. Kiedyś, 10 lat temu poproszono mnie, abym pomógł w zorganizowaniu spotkania delegacji z Watykanu z chrześcijanami z Ukrainy. Zaproponowałem więc zaproszenie przedstawicieli wszystkich Kościołów włącznie z Ukraińską Cerkwią Patriarchatu Kijowskiego, która odłączyła się od prawosławia rosyjskiego. 

Kiedy jednak przyjechali watykańscy dyplomaci i spojrzeli na listę nazwisk, powiedzieli, że nie będą się spotykać z żadnym z Kościołów, który nie jest uznawany przez Patriarchat Moskiewski. Kiedy byłem w Watykanie niedawno, czyli w czerwcu br., zobaczyłem, że choć coś się zmienia, to ogólna wizja polityki wschodniej jest taka, że wszelkie działania na tym odcinku winny być realizowane za przyzwoleniem, a nie wbrew woli Moskwy. 

Ale krytykując tę wizję, nie proponuję, aby Stolica Apostolska zaprzestała dialogu z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym i zamieniła go na dialog z Prawosławnym Kościołem Ukrainy. Ale należy wprowadzić taki model dialogu ekumenicznego, który na równi będzie traktować wszystkich, czyli zarówno prawosławie moskiewskie jak i kijowskie. 

Do tej pory mówiło się, że sytuacja Kościołów na Ukrainie jest przeszkodą dla ekumenizmu. Natomiast wojna doprowadziła do tego, że jest odwrotnie. Bardzo przyspieszyła ona procesy ekumeniczne. 

- Metropolita Andrzej Szeptycki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego przed II wojną uważał, że rolą Kościoła greckokatolickiego jest bycie pomostem pomiędzy katolicyzmem a prawosławiem, co w dłuższej perspektywie może doprowadzić do zjednoczenia. Czy Pańskim zdaniem obecne zbliżenie Kościołów na Ukrainie może potwierdzać intuicję arcybiskupa Szeptyckiego? 

- Powiedziałbym, że metropolita Andrzej Szeptycki ma większe znaczenie dla Ukraińców niż wtedy kiedy żył. Jego myślenie wydaje się bardzo aktualne. W jednym ze swych listów do prawosławnych napisał: „Myślicie, że chcę Was nawracać na katolicyzm, a tymczasem moja wizja jest inna. Należy szukać innego sposobu pojednania grekokatolików z prawosławnymi, tak aby żadna strona nie czuła się poniżona”. Na ówczesne czasy była to wizja bardzo rewolucyjna. 

- Papież Franciszek, Pańskim zdaniem przyjedzie na Ukrainę w czasie wojny, czy dopiero po jej zakończeniu? Jakie oczekiwania wiążecie jako Ukraińcy z jego ewentualną wizytą?

- Papież Franciszek bardzo często mówi od siebie, to co sam myśli i czuje. Styl jego wypowiedzi bardzo różni się od stylu Jana Pawła II. Pamiętam, że w Ukrainie przez wizytą Jana Pawła II w 2001 r. pracowała cała grupa ludzi, która zbierała idee, czego Ukraińcy oczekują od papieża i przekazywała je do Watykanu. A papież wybierał z tych myśli to, co mu było bliskie i o czym chciał mówić. I gdyby Franciszek wykonał tę pracę i najpierw zorientował się, czego oczekują Ukraińcy, spróbował to zrozumieć, a potem wybrał z tego to, co uważa za najbardziej odpowiednie i o tym mówił, to mielibyśmy absolutnie fantastyczną wizytę. 

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

mp / Warszawa


 

POLECANE
Radny PO zawieszony z powodu przyjmowania zaproszeń do TV Republika? gorące
Radny PO zawieszony z powodu przyjmowania zaproszeń do TV Republika?

O takich ustaleniach poinformował na platformie "X" dziennikarz śledczy TV Republika Marcin Dobski.

Szefowa dyplomacji UE: To będzie dla Polski trudne sześć miesięcy z ostatniej chwili
Szefowa dyplomacji UE: To będzie dla Polski trudne sześć miesięcy

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas powiedziała we wtorek w Brukseli, że polską prezydencję czeka trudne najbliższe sześć miesięcy. "Żyjemy w niespokojnych czasach, wystarczy spojrzeć na sytuację geopolityczną. Polska prezydencja będzie miała dużo na głowie" – oceniła polityk.

Pogoda paraliżuje PKP. Opóźnienia pociągów w całym kraju z ostatniej chwili
Pogoda paraliżuje PKP. Opóźnienia pociągów w całym kraju

Intensywnie padający deszcz, który zamarza i osadza się na sieciach trakcyjnych rodzi potężne problemy Polskich Kolei Państwowych. Dziesiątki składów mają opóźnienia, w niektórych wypadkach dochodzących do nawet czterech godzin.

Trzy powody, dla których Trump może zagrać ostro z Rosją tylko u nas
Trzy powody, dla których Trump może zagrać ostro z Rosją

Związek Sowiecki, a potem Rosja, mogły funkcjonować tylko dzięki węglowodorom sprzedawanym… Zachodowi. Już w czasach zimnej wojny, gdy Niemcy z RFN aż przebierali nóżkami, żeby Breżniew im rurę z gazem doprowadził.

Bodnar zabiera głos ws. raportu prokuratorów z ostatniej chwili
Bodnar zabiera głos ws. raportu prokuratorów

Za raportem z audytu spraw z lat 2016-2023 pójdą konkretne zawiadomienia do rzeczników dyscyplinarnych, którzy przeprowadzą odpowiednie postępowania wyjaśniające - zapowiedział we wtorek szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar. Przypomniał, że możliwe są także postępowania karne.

Nowy sondaż. PiS ze znaczną przewagą z ostatniej chwili
Nowy sondaż. PiS ze znaczną przewagą

Z najnowszego sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie dziennika „Rzeczpospolita” wynika, że gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, rząd koalicyjny KO, Trzeciej Drogi i Lewicy nie utrzymałby władzy. PiS natomiast mógłby stworzyć rząd z Konfederacją.

Raport prokuratury Bodnara ws. 200 afer PiS. Poseł zwrócił uwagę na ważny szczegół z ostatniej chwili
Raport prokuratury Bodnara ws. "200 afer PiS". Poseł zwrócił uwagę na ważny szczegół

Były wiceszef MS Michał Wójcik (PiS), komentując zaprezentowany we wtorek przez prokuratorów Bodnara raport ocenił, że nie wskazano ani jednego polityka, który by wpływał na jakiekolwiek postępowanie. Jego zdaniem przedstawione sprawy są "znane i medialne".

Nie żyje znana modelka. Wypadła z balkonu Wiadomości
Nie żyje znana modelka. Wypadła z balkonu

Media obiegła informacja o śmierci celebrytki i modelki - Courtney Mills.

Modły do drogowskazu, a symbolem zbawienia serduszko WOŚP. W sieci burza po happeningu Trzaskowskiego z ostatniej chwili
"Modły do drogowskazu, a symbolem zbawienia serduszko WOŚP". W sieci burza po "happeningu" Trzaskowskiego

"Przecież gdybym w ramach wyborczego trollingu odwalił taki numer, że poszedłbym ze zniczem pod jakiś słupek, bo nie chciałoby mi się jechać na cmentarz i bym się tam przy słupku zadumał, a obok jeszcze przygrywałby facet na trąbce, to by mnie zjedzono w komentarzach" – pisze na platformie X twórca Kanału Zero Krzysztof Stanowski, komentując sposób, w jaki prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski upamiętnił rocznicę śmierci Pawła Adamowicza.

Kultowy teleturniej Polsatu wraca na antenę. Widzów czekają zmiany Wiadomości
Kultowy teleturniej Polsatu wraca na antenę. Widzów czekają zmiany

Popularny teleturniej „Awantura o kasę” wraca na antenę Polsatu z premierowymi odcinkami. Po krótkiej przerwie program znów będzie gościł w weekendowe popołudnia. Wiadomo, że emisja rozpocznie się w sobotę, 1 marca, o godz. 17:30. Tym razem widzowie mogą liczyć na więcej odcinków niż jesienią, bo stacja zaplanowała ich aż 22.

REKLAMA

[wywiad] Wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie: Wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa

- Niezależnie od eskalacji działań wojennych z ich strony, autentycznie wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa – mówi w rozmowie z KAI prof. Mirosław Marynowicz, wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie. Zastanawia się też, jaki kształt powinien mieć przyszły pokój z Rosją, którego fundamentem winno być „budowanie mostów a nie murów”. Podpowiada też, w jaki sposób winna być przygotowywana wizyta Franciszka w tym kraju.
Moskwa [wywiad] Wicerektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie: Wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa
Moskwa / pixabay.com/Grigorijkalyuzhnyj

Marcin Przeciszewski: Jak Pan ocenia obecną sytuację na froncie. Ataki Rosji się ostatnio znacznie zaostrzyły i poważnie zagrażają ukraińskim miastom.

Prof. Mirosław Marynowicz: - Niezależnie od eskalacji działań wojennych z ich strony, autentycznie wierzę, że jesteśmy świadkami końca Rosji jako mocarstwa. I jest to ważny znak czasu. 

- Czyli groźby użycia broni atomowej przez Putina to blef z jego strony?

- Tego nie wiem. Wiem za to, że strach przed wojną jądrową jest tym, co najbardziej sprzyja Putinowi. Nasz strach umożliwia mu realizację swoich celów, dlatego nie powinniśmy się mu poddawać. 

Wielu Ukraińców jest dziś poważnie zaniepokojonych, gdyż ma odczucie, że w niektórych europejskich stolicach wyczuwa się chęć, aby jak najszybciej zakończyć tę wojnę. Tymczasem prawdziwy pokój będzie dopiero wtedy, kiedy będzie on sprawiedliwy. 

Sytuację w Ukrainie postrzegamy nieco podobnie, jak to było w momencie rozpadu Związku Radzieckiego. Kilka lat wcześniej prezydent Busch i Margaret Thatcher przyjeżdżali tutaj, aby przekonywać Ukraińców i nieco ostudzić ich niepodległościowe dążenia. Byli przekonani, że kiedy Związek Radziecki się rozpadnie, wzroście zagrożenie bronią atomową. A to dlatego, że może ona trafić w różne nieodpowiedzialne ręce. Wobec tego Związek Radziecki - pomimo wszelkich swoich wad - winien być zachowany jako gwarant bezpieczeństwa. 

Dzisiejsza sytuacja pokazuje wiele podobieństw. Uważam, że rozpad imperium rosyjskiego na skutek obecnej wojny jest prawdopodobny. Wszystko wskazuje na to, że ta nieodpowiedzialna wojna tak właśnie się skończy. Będzie to znakiem czasu, podobnie jak ongiś rozpad Związku Sowieckiego. Ale by to zrozumieć – wbrew wielu ówczesnym politykom - potrzebny był rozum na miarę Jana Pawła II, który wyczuwał te znaki czasu i im sprzyjał. 

- Obecnie nie ma szans na rozmowy pokojowe z Rosją. Ale kiedyś do nich dojdzie. Jakie są warunki pokoju, na które mogłaby zgodzić się strona ukraińska? 

- Pokój ten musi być sprawiedliwy, a nie powinien gwarantować tylko spokoju poprzez przerwanie działań militarnych. 

- To znaczy?

- Musimy zadbać o to, aby przyszły pokój był sprawiedliwym nie tylko w stosunku do Ukraińców, ale i Rosjan. Niezależnie od zła i wielkiego okrucieństwa, jakich zaznaliśmy ze strony obecnej Rosji, nie chciałbym, aby po jej upadku jako mocarstwa, byśmy budowali kolejne mury pomiędzy Ukraińcami a Rosjanami. Nie wierzę w mury, wierzę w budowanie mostów. Mówiąc o pokoju w przyszłości, powinniśmy myśleć w takiej właśnie perspektywie. 

- Ukraina jest kandydatem do Unii Europejskiej. Ukraińcy broniąc ojczyzny pokazują wielką determinację w obronie najbardziej podstawowych wartości. Tych wartości, na których Europa w gruncie rzeczy została zbudowana. Czy wejście Ukrainy do struktur zjednoczonej Europy może oznaczać jej wkład także w tej sferze? 

- Jestem daleki od myślenia, że Ukraina pokaże teraz Europie świat wartości, który Europa zagubiła. Sami Ukraińcy też wielokrotnie zapominali o wartościach, jakim winni służyć, a zaczęli je sobie uświadamiać na skutek wojny. 

Faktem jest, że na początku Wspólnota Europejska była dziełem chadeków, którzy silnie nawiązywali do wartości chrześcijańskich. Wartości europejskie były dla nich niekiedy nawet tożsame z wartościami chrześcijańskimi. I na takich wartościach wyrosły mechanizmy funkcjonowania wspólnot europejskich, takie jak pomocniczość czy solidarność. Ale później nastąpiło oddalenie się Unii od swych korzeni. Wartości, na jakich opiera się dziś Unia Europejska, są odległe od tych pierwotnych. 

Wojna na Ukrainie zmusza wszystkich, aby na nowo przemyśleć, na jakich wartościach chcemy się dziś oprzeć. Zmusza zarówno samych Ukraińców, ale także elity Unii Europejskiej. I to jest szansa związana z tą wojną. 

- Czy możemy mieć nadzieję, że wojna, która niesie tak wiele cierpienia, spowoduje jakiś rodzaj odrodzenia religijnego wśród tych Ukraińców, którzy byli dotąd daleko od Boga?

- Takie procesy zawsze sprzyjają nawróceniu religijnemu. Tak było w przypadku Majdanu i Rewolucji Godności w Kijowie. I tak jest podczas tej wojny. Jedna znajoma lekarka, która była w rosyjskiej niewoli i niedawno wróciła, powiedziała, że „na wojnie nie ma ateistów”. I tak samo było w łagrze, gdzie trafiłem za komuny. Pamiętam, że kiedy przywożono tam ateistów, to będąc tam, coraz mocniej interesowali się kwestiami religijnymi i w jakimś sensie stopniowo przybliżali się do Boga. 

- Ukraina jest dziś ważnym miejscem na świecie pod kątem ekumenicznym. Powstały w 2019 r. autokefaliczny Prawosławny Kościół Ukrainy od samego początku prowadzi bliski dialog z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim. Jest też otwarty na dialog z Kościołem rzymskokatolickim i Stolicą Apostolską. Jakie stąd powinniśmy wyciągnąć wnioski? Jakie – Pańskim zdaniem - wnioski powinna wyciągnąć z tego Stolica Apostolska? 

- Inercja polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej jest wciąż duża. Kiedyś, 10 lat temu poproszono mnie, abym pomógł w zorganizowaniu spotkania delegacji z Watykanu z chrześcijanami z Ukrainy. Zaproponowałem więc zaproszenie przedstawicieli wszystkich Kościołów włącznie z Ukraińską Cerkwią Patriarchatu Kijowskiego, która odłączyła się od prawosławia rosyjskiego. 

Kiedy jednak przyjechali watykańscy dyplomaci i spojrzeli na listę nazwisk, powiedzieli, że nie będą się spotykać z żadnym z Kościołów, który nie jest uznawany przez Patriarchat Moskiewski. Kiedy byłem w Watykanie niedawno, czyli w czerwcu br., zobaczyłem, że choć coś się zmienia, to ogólna wizja polityki wschodniej jest taka, że wszelkie działania na tym odcinku winny być realizowane za przyzwoleniem, a nie wbrew woli Moskwy. 

Ale krytykując tę wizję, nie proponuję, aby Stolica Apostolska zaprzestała dialogu z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym i zamieniła go na dialog z Prawosławnym Kościołem Ukrainy. Ale należy wprowadzić taki model dialogu ekumenicznego, który na równi będzie traktować wszystkich, czyli zarówno prawosławie moskiewskie jak i kijowskie. 

Do tej pory mówiło się, że sytuacja Kościołów na Ukrainie jest przeszkodą dla ekumenizmu. Natomiast wojna doprowadziła do tego, że jest odwrotnie. Bardzo przyspieszyła ona procesy ekumeniczne. 

- Metropolita Andrzej Szeptycki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego przed II wojną uważał, że rolą Kościoła greckokatolickiego jest bycie pomostem pomiędzy katolicyzmem a prawosławiem, co w dłuższej perspektywie może doprowadzić do zjednoczenia. Czy Pańskim zdaniem obecne zbliżenie Kościołów na Ukrainie może potwierdzać intuicję arcybiskupa Szeptyckiego? 

- Powiedziałbym, że metropolita Andrzej Szeptycki ma większe znaczenie dla Ukraińców niż wtedy kiedy żył. Jego myślenie wydaje się bardzo aktualne. W jednym ze swych listów do prawosławnych napisał: „Myślicie, że chcę Was nawracać na katolicyzm, a tymczasem moja wizja jest inna. Należy szukać innego sposobu pojednania grekokatolików z prawosławnymi, tak aby żadna strona nie czuła się poniżona”. Na ówczesne czasy była to wizja bardzo rewolucyjna. 

- Papież Franciszek, Pańskim zdaniem przyjedzie na Ukrainę w czasie wojny, czy dopiero po jej zakończeniu? Jakie oczekiwania wiążecie jako Ukraińcy z jego ewentualną wizytą?

- Papież Franciszek bardzo często mówi od siebie, to co sam myśli i czuje. Styl jego wypowiedzi bardzo różni się od stylu Jana Pawła II. Pamiętam, że w Ukrainie przez wizytą Jana Pawła II w 2001 r. pracowała cała grupa ludzi, która zbierała idee, czego Ukraińcy oczekują od papieża i przekazywała je do Watykanu. A papież wybierał z tych myśli to, co mu było bliskie i o czym chciał mówić. I gdyby Franciszek wykonał tę pracę i najpierw zorientował się, czego oczekują Ukraińcy, spróbował to zrozumieć, a potem wybrał z tego to, co uważa za najbardziej odpowiednie i o tym mówił, to mielibyśmy absolutnie fantastyczną wizytę. 

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

mp / Warszawa



 

Polecane
Emerytury
Stażowe