Karuzela z Blogerami. Jakub Zgierski („Młot na marksizm”): Warszawa znowu wypina się na ekologię i społeczników?
Sprawa, którą chciałbym opisać, dotyczy terenów dawnego klubu RKS „Sarmata” w Warszawie. Jak podaje stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, które nagłośniło ten problem w mediach, w lipcu 2021 roku dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Marlena Happach, na mocy pełnomocnictwa prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wydała pozwolenie na zabudowę tej działki. Zdaniem społeczników budowa w tym miejscu bloków mieszkalnych będzie wiązać się z bezpowrotnym zniszczeniem zielonych terenów, które mogą z powodzeniem pełnić funkcje rekreacyjne i sportowe. Aktywiści podkreślają, że sprawa odzyskania gruntów, które są dzierżawione przez dewelopera (nie jest ich właścicielem), utknęła na lata w Biurze Mienia Miasta i Skarbu Państwa Urzędu m.st. Warszawy. Co warto zauważyć, Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego tego rejonu (ulice Wolska – Płocka na warszawskiej Woli) sam w sobie pozostawia wiele do życzenia i został skrytykowany za niezgodność z dotychczasowymi kierunkami planowania ładu przestrzennego, zawartymi w poprzedniej propozycji MPZP, oraz ze względu na możliwość wystąpienia uchybień proceduralnych.
Jak się okazuje, 13 grudnia 2021 roku stowarzyszenie Miasto Jest Nasze złożyło skuteczne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie, które zostało następnie przekazane do Prokuratury Okręgowej, a potem według właściwości do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ w Warszawie. Co istotne, społecznicy w swoim piśmie wykazali, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie wykonał swoich urzędowych obowiązków. Po pierwsze, nie uwzględnił w procesie decyzyjnym „istniejących wymagań określonych w użytkowaniu wieczystym”, a po drugie – jako funkcjonariusz publiczny – nie zarządzał w tym przypadku gospodarnie dobrami miasta. Doszło do sytuacji, w której ucierpią zwykli ludzie, notabene aktywnie sprzeciwiający się tej decyzji m.in. za sprawą petycji (zebrano ponad pół tysiąca podpisów).
Jakie argumenty przedstawili reprezentanci stowarzyszenia? Pogorszenie komfortu życia mieszkańców, pozbawienie budżetu miasta dużego i ważnego areału ziemi, który stanowi istotny kapitał majątkowy w czasie stale zmniejszających się dochodów samorządów, a także fakt, że opłaty wniesione dotąd przez użytkowników wieczystych, w tym inwestora z Dom Development, nie rekompensują zysków, jakie miasto mogłoby potencjalnie osiągnąć z inwestycji poczynionych w teren sportowy. Ku zaskoczeniu aktywistów Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ odmówiła wszczęcia śledztwa, w związku z czym stowarzyszenie musiało wnieść zażalenie na to postanowienie do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Jak widzimy, strona społeczna pozostaje osamotniona, ponieważ miasto jest raczej zaangażowane ponadnormatywnie w programy równościowe i tego typu hece. To i tylko to całkiem nieźle wychodzi Trzaskowskiemu et consortes.