Najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”: Krew wsiąka w ziemię powoli – reportaż z Ukrainy
Co jeszcze w reportażu Wojciecha Kuleckiego?
– Właściwie godzina policyjna jest, ale nas nikt nie sprawdza. Czy my wyglądamy na rosyjskich szpiegów? No sam popatrz – na oko 20-letni Danylo rozchyla poły jesiennej kurtki, pokazując pod spodem koszulkę ze znanym już na całym świecie wizerunkiem Świętej Javeliny. To obraz Matki Boskiej trzymającej w rękach amerykańską wyrzutnię przeciwpancerną Javelin, stąd nazwa nowej świętej. Obraz wymyślony przez Christiana Borysa, kanadyjskiego dziennikarza, a dziś aktywistę zbierającego pieniądze na pomoc Ukraińcom, miał być pierwszym memem w wojnie memów wygrywanej przez Ukraińców i ich przyjaciół, memów wyszydzających i ośmieszających Rosjan, memów pokazujących odwagę potomków Bohdana Chmielnickiego oraz podłość i tchórzostwo spadkobierców Katarzyny II. W każdej rozmowie podkreśla, że chodzi o pomoc Ukraińcom, nie państwu. Ludziom, których bliscy giną w ostrzałach rakietowych i – coraz częściej, o czym za chwilę – od strzału w tył głowy czy w brzuch wykonanego przez pijanego rosyjskiego żołdaka.
Święta Javelina na koszulce Danyla nawiązuje do XVII-wiecznej ikony, którą widziałem w ukraińskich kościołach. Jest tutaj równie popularna, co w Polsce wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Dziewczyna Danyla, której imię – Boyka – poznam za chwilę, nie ma na sobie wojennych akcentów. Po prostu się uśmiecha, choć uśmiech znika jej z twarzy, kiedy wspominam o prorosyjskich sabotażystach łapanych w różnych miastach Ukrainy właśnie dzięki godzinie policyjnej.
– Suki(…)syny – cedzi przez zęby, a ja podobnie jak za pierwszym czy drugim razem, kiedy przyjechałem na Ukrainę w czasie wojny, odkrywam, jak podobne są nasze języki. I nie wiem, czy te wszystkie przekleństwa są zapożyczeniami z języka ukraińskiego, rosyjskiego, czy może to akurat przekleństwo my sprzedaliśmy Ukraińcom.
W krótkiej rozmowie przed jednym z lwowskich hoteli dowiaduję się, że dzisiaj tu, na zachodzie kraju, policja i wojsko łapią tylko ludzi wyglądających i zachowujących się podejrzanie, zwykle stuprocentowo trafiając.
„To jeszcze nie jest koniec”, podkreśla Rafał Woś.
Wojna na Wschodzie jest daleka od zakończenia. I możliwe, że dopiero pokaże nam swoje najgorsze oblicze.
„Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma” ‒ mówił Zagłoba w „Potopie”. Jest to doskonałe określenie sytuacji konfliktowej, w której ktoś sądzi, że już wygrał. Ale jednocześnie ‒ pod innym względem ‒ to druga strona ma nad nim przewagę. Mniej więcej taka właśnie sytuacja panuje pomiędzy Rosją a Zachodem dziś. 230 dni po tym, jak Putin najechał na Ukrainę.
Przez te 230 dni targały nami skrajne emocje. I obawiam się ‒ szczerze mówiąc ‒ że będą one nami targać przez kolejnych 230. Pamiętacie jeszcze to oburzenie i bezradność? A także obawę, że w tej walce Dawida z Goliatem Putin szybko postawi na swoim? Wejdzie, zajmie, wyszczerzy atomowe kły. A Zachód ograniczy się do wystosowania not pełnych oburzenia. Ale nic takiego wtedy nie nastąpiło. A potem była zmiana o 180 stopni. Wystrzeliło przekonanie, że już po Rosji. A ludzie za tydzień, dwa sami wywiozą Putina na taczkach. Nie chcąc żyć w kraju odciętym od świata (przynajmniej tego zachodniego) i od gromadzonych tam latami aktywów (przynajmniej przez tych bogatszych). Zdawało się wtedy, że kraj załamie się ekonomicznie. A rubel stanie się bezwartościowym świstkiem papieru. Ale to też nie nastąpiło. Rosja się nie załamała. Putin wciąż siedzi na Kremlu. Rubel szybko odrobił straty. Zaś rosyjska gospodarka od wielu miesięcy notuje wręcz historyczne nadwyżki handlowe.
„Polsko, uwierz wreszcie w siebie” – z Kacprem Kitą, analitykiem i publicystą, rozmawia Agnieszka Żurek.
Trzeba uwierzyć w siebie i unikać zarówno biadolenia, jak pychy i myślenia życzeniowego. Polska może być latarnią dla kolejnych europejskich narodów, które chcą przetrwać i które budzą się do życia – tu służyć może nam nasze stare hasło: „Za wolność waszą i naszą”. Możemy zbudować silną i niepodległą Polskę, o której mogli tylko marzyć nasi przodkowie zmagający się z zaborami czy okupacją. Potrzebujemy jednak cierpliwie i systematycznie pracować, myśląc w kategoriach dekad, a nie tygodni. Każdy ma swoje zadanie do wykonania i swoje poletko, na którym może służyć Polsce. Nie możemy też wpaść w panikę z powodu obecnych problemów gospodarczych i dać zmanipulować się siłom globalizmu właśnie wtedy, gdy te zaczynają być w wyraźnym odwrocie i tworzy się pole do przejścia do kontrofensywy w walce z nimi. Mamy wiele powodów do optymizmu w dłuższej perspektywie
– słyszmy.
„W Iranie sekularyzacja działa mocno”, podkreśla Marcin Krzyżanowski, orientalista, ekspert ds. Iranu i Afganistanu, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Sekularyzacja już na Bliskim Wschodzie działa, pytanie, jak trwałe jest to zjawisko i jak głębokie. Faktem jest, że już teraz protesty młodych ludzi, studentów zmuszają rządy, np. Iraku i Iranu, do coraz większego wysiłku i brutalności, by utrzymać sztywne rygory zasad religijnych w młodym pokoleniu. Jest to jednak nie do zatrzymania i w perspektywie dekady dojdzie do wielkich przemian cywilizacyjno-politycznych. Za jakiś czas znowu będziemy mieli protesty, ponieważ żadne z problemów młodych ludzi nie zostały rozwiązane i w końcu nacisk na zmiany będzie tak wielki, że dojdzie do głębokich zmian politycznych i obyczajowych.
„Rurociągowa wojna hybrydowa” – o sytuacji wokół Nord Stream 1 i Nord Stream 2 przeczytają państwo w artykule Teresy Wójcik .
26-27 września doszło do czterech wycieków w obu gazociągach bałtyckich z Rosji do Niemiec w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od duńskiej wyspy Bornholm oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu. Przyczyną były bardzo silne eksplozje. Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała 26 i 27 września te eksplozje na obszarach, gdzie w tym samym czasie nastąpiły wycieki gazu. Wybuchy potwierdziły duńskie komunikaty. Cztery uszkodzenia, sądząc z ogromu wycieków gazu, muszą być bardzo rozległe. Jest oczywiste, że tak kolosalnego sabotażu mogło dokonać tylko państwo, a nie żadne ugrupowanie terrorystyczne.
Jedynym zainteresowanym państwem mogła być tylko Rosja. Choć wygląda to na absurd. Rosja jest inwestorem i właścicielem obu instalacji i dotychczas w jej interesie było ściąganie z rynku europejskiego ogromnych pieniędzy za gaz niezbędny dla Europy. Skutek sabotażu: dostawy rosyjskiego gazu do Niemiec północną trasą są niemożliwe. Paradoksalnie dzięki temu Unia Europejska – a przede wszystkim Niemcy – jest uwolniona od zależności od rosyjskiego gazu. Niby wbrew interesom Kremla, jednak zgodnie z planami Putina. A jeśli tak, to niewątpliwie dyktator rozpoczął właśnie drugą wojnę, obok tej militarnej z Ukrainą, hybrydową wojnę z Europą.
W numerze również m.in.:
- „Racje pracowników muszą być brane pod uwagę”, Barbara Michałowska i Marcin Krzeszowiec o ostatnim spotkaniu Solidarności z premierem Morawieckim
- „Thanku you, Radek”, Agnieszka Żurek o ostatnich skandalicznych słowach wokół zniszczenia Nord Stream
- „Powrót łupków?” Teresa Wójcik
- „Generał John Singlaub, R.I.P.” prof. Marek Jan Chodakiewicz
- „Nie sprzedamy się”, z Michałem Witkowskim i Zbigniewem Florkiem z zespołu Nocny Stróż rozmawia Bartosz Boruciak
- „Bunt, który buntem nie był”, Mateusz Kosiński o buncie Żeligowskiego
- SPORT: „Higuain zawiesi buty na kołku” Łukasz Bobruk i „L'Eroica: piękno zmęczenia i dreszczyk podboju” Barbara Michałowska