[Felieton „TS”] Karol Gac: Zrywamy więzy
Na początek kilka faktów. Mierzeja Wiślana oddziela Zalew Wiślany i Żuławy Wiślane od otwartych wód Zatoki. Jednocześnie podzielona jest ona między terytorium Polski i Federacji Rosyjskiej, która kontroluje Cieśninę Piławską. Do tej pory Rosjanie każdorazowo musieli wydać zgodę na przepłynięcie jednostek przez swoje terytorium. Czasem to robili, a czasem nie. I tu pojawia się najważniejszy powód.
Nie może być tak, że suwerenne państwo nie ma pełnej i nieograniczonej kontroli nad własnym terytorium. Tymczasem Zalew Wiślany ma powierzchnię 838 kilometrów kwadratowych. Nic dziwnego, że władza chce mieć prawo do możliwie najszybszej reakcji. Po prostu. W razie jakiegokolwiek nieszczęścia państwo musi mieć możliwość szybkiego przerzucenia tam swoich jednostek wodnych z morza. Od teraz na szczęście już ma. Nawet gdyby Cieśninę Piławską kontrolował nasz najbliższy sojusznik, to taka sytuacja byłaby niedopuszczalna, o czym wyżej. Problem w tym, że władzę nad nią sprawuje Rosja, czyli nasz wróg. Łatwo przewidzieć potencjalny rozwój wypadków. Nie mówiąc już o kwestiach handlowych.
Przekop Mierzei to również szansa na rozwój Elbląga i jego okolic. Można oczywiście biadolić, że inwestycja kosztowała 2 miliardy i kpić, że zwróci się za tysiąc lat. Tyle tylko, że państwo nie powinno działać jak przedsiębiorstwo i robić wyłącznie tego, co mu się opłaca. Nie wiem, czy spełni się wizja i skala, którą kreślą rządzący, ale warto pamiętać, o jakim obszarze mówimy. To rejony biedne, często popegeerowskie i poprzemysłowe. Bez perspektyw i nadziei. To, że nie miało to żadnego znaczenia dla liberałów, jakoś mnie nie dziwi. Jasne, z perspektywy sytej Warszawy czy Trójmiasta zawsze najłatwiej drwić. Tylko to niewielki wycinek Polski.
Zalew dostał też olbrzymią szansę rozwoju turystyki. I to jest dobra wiadomość dla tego względnie biednego regionu. W polityce liczy się także wizja. Za kilka lub kilkanaście lat przekop byłby już zapewne niemożliwy z powodu wyśrubowanych norm ekologicznych. Obserwujemy szalejące ceny surowców energetycznych i perturbacje gospodarcze. Być może nadchodzi (oby nie) potężny kryzys. Kto wie, czy transport wodny znów nie stanie się najbardziej opłacalny? Inwestycję odnotowały wszystkie największe media światowe. Wiele z nich z uznaniem komentuje przekop Mierzei Wiślanej. Tylko polskiej opozycji na ogół jakoś słowa pochwały grzęzną w gardle. Spokojnie, jeszcze usłyszymy, że od początku wspierała rząd w tej sprawie. Tak jak przy 500+, WOT i wielu, wielu innych sprawach.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.