[Felieton „TS”] Waldemar Biniecki: Coś się dzieje wokół tematu „Polonia”
Przekaz ten był obecny w wystąpieniu ministra na Światowym Kongresie „Kraj – Emigracja”, który odbył się na początku września w Warszawie. A potem w podobnym tonie, ale w nieco krótszej formie, pan minister popełnił płomienny artykuł w „Chicago Tribune”, aby następnie powtórzyć go w mocno popieranym przez rząd polskim miesięczniku „Wszystko co Najważniejsze”. Miejmy nadzieję, że artykuł trafi też do prasy polonijnej, bo to jest przecież chleb powszedni Polonii. Przejdźmy jednak do meritum sprawy. Minister w swoim artykule wyjaśnia, na czym polega rola Polonii i określa trzy podstawowe zadania dla niej. „Dbanie o dobro Polski, budowanie propolskiego lobbingu i przekazywanie polskości następnym pokoleniom”.
Jestem naczelnym „Kuryera Polskiego” w Milwaukee i moje medium od samego początku reaktywacji nie robi nic innego, tylko właśnie skupia się na wymienionych przez ministra zadaniach. Skupia i łączy Polonię z całego świata i – co najważniejsze – po angielsku dociera do czytelnika w USA i na świecie. Idzie nam coraz lepiej, mimo że obiecywana pomoc na „łapanie zasięgów” natrafia prawie co roku na obiektywne problemy w postaci piętrzących się wymogów biurokratycznych lub – aby nie powiedzieć wprost – na ofiarowaniu takiej pomocy, aby redaktorzy z „Kuryera” nie mogli powiedzieć, że nic nie dostali, ale za przyznane drobne i tak nie da się wiele zrobić. Kiedyś kolega z Chicago powiedział mi: „Bez sponsorów ten wasz «Kuryer» daleko nie zajedzie, bo za patriotyzm nikt Wam nie zapłaci”. Podobna sytuacja dotyczy tworzenia propolskiego lobbingu. Od 2016 r. pukam do różnych drzwi, piszę artykuły, również w „Tygodniku Solidarność”, jak ważny jest propolski lobbing za granicą. I co? I nic. Podobno nie jestem zbyt propisowski i jak mi powiedział jeden z tutejszych polskich dyplomatów: „Nie zawsze dobrze piszę o tym rządzie”. A tacy nasi bracia starozakonni, nieważne, jakie mają poglądy, i tak wszystko robią dla swojego kraju. Za to my, Polacy, jeśli nie przestaniemy myśleć partyjnie, to niczego nigdy razem nie zbudujemy.
Panie Ministrze Dziedziczak, piszę do Pana z amerykańskiego Midwestu. Popieramy Pana tezy, a „Kuryer Polski” jest tego przykładem. Polonia, aby zrealizować zadania, o których Pan pisze w swoich artykułach, musi jednak posiadać określone narzędzia. Media, fundacje i think tanki. Profesjonalne szkolenia w języku angielskim. Mamy ludzi, którzy zajmują się tym na amerykańskich uniwersytetach. W maju osobiście przedstawiałem Panu taką osobę. Lobbing w stylu: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,/ Ja z synowcem na czele, i – jakoś to będzie!” – skomentował jeden z uczestników słynnego Kongresu „Kraj – Emigracja”. Wzbudził popłoch wśród panelistów, mówiąc: „Taki lobbing to przecież ktoś musi jakoś koordynować”. Jak wyglądało budowanie lobbingu w Ameryce, pokazał Mistrz Paderewski – niedościgniony wzór wielkiego męża stanu i lidera polskiej państwowości. Na koniec cytat z Mistrza: „Jestem Polakiem, wiernym synem Ojczyzny. Myśl o Polsce wielkiej i silnej, wolnej i niepodległej, była i jest treścią mego istnienia”.
Pozdrawiam zza oceanu.