Najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”: Żarty się skończyły. Sukces strajku w W&W
A co jeszcze w artykule Mateusza Kosińskiego?
Pamiętajmy, że strajk jest formą protestu, która jest prawnie uregulowana, i to nie od wczoraj, a od przeszło stu lat. To oznacza, że społeczeństwo osiągnęło pewien konsensus co do tego, jakie są społecznie akceptowane, a przez to prawnie dopuszczalne, formy wyrażania protestu zbiorowego przez pracowników w stosunkach pracy. Pamiętajmy o tym, że prawo do strajku jest dosyć restrykcyjne. W Polsce doprowadzenie do strajku wiąże się z wymogami proceduralnymi, by strajk legalnie ogłosić. Te wymogi są surowe i trudne do spełnienia. Jest kilka etapów, które trzeba przejść, łącznie z wejściem w spór zbiorowy. Chociażby to pokazuje, że wbrew pewnym wyobrażeniom podjęcie strajku nie jest tak proste, jak pstryknięcie palcami. Prawo do strajku w Polsce jest dość restrykcyjne, choć nie tak bardzo jak w Wielkiej Brytanii, gdzie prawie niemożliwe jest zorganizowanie strajku – zaznacza dr Czarzasty z Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie
O tym, że strajk nie jest niczym złym w prawidłowo rozwijających się społeczeństwach, słyszę również od profesora Chwedoruka. – Można zażartować, czym współczesne podejście do strajków różni się od PRL-u i propagandy, która usiłowała w ogóle uniknąć słowa „strajk”, mówiąc o przerwach w pracy. To, z czym mamy do czynienia, to ironia historii. Strajk jest czymś absolutnie normalnym w świecie zachodnim. Tam, gdzie nie można strajkować, tam najczęściej mamy do czynienia z dyktaturami. W każdym demokratycznym kraju prawo do strajku jest czymś normalnym, w praktyce funkcjonują bardzo różne modele regulowania stosunków przemysłowych i samego strajku. Rekordzistą światowym strajków generalnych jest Belgia. Jeden z pierwszych i najbardziej demokratycznych państw świata z rozbudowanym społeczeństwem obywatelskich, z silnymi organizacjami społecznymi. W Belgii tych strajków było bez liku. Z kolei tam, gdzie strajków jest mniej, jak w państwach nordyckich lub Niemczech, jest to często pochodną rozwiniętego systemu dialogu społecznego na formalnym i nieformalnym poziomie, czegoś, co w Polsce rodziło się z wielkim bólem – mówi politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
O niedawnym strajku w firmie W&W pisze Barbara Michałowska.
W sierpniu i na początku września pracownice niewielkiego zakładu w Lubsku niedaleko Zielonej Góry dały nam wszystkim przykład prawdziwej solidarności na wielu płaszczyznach. Była to wzajemna solidarność protestujących pań, solidarność popierających ich struktur związkowych, ale również prywatnych osób, a także solidarność ze zwolnioną przewodniczącą. W tej sprawie sprawnie zadziałały też struktury związkowe Solidarności, co przyczyniło się do rozwiązania konfliktu.
Na hali produkcyjnej zakładu W&W w Lubsku pracuje ok. 100 osób, głównie kobiety. Zajmują się produkcją cholewek do butów. Każdą czynność wykonują ręcznie. Siekają skórę, ścieniają ją, przepuszczają przez magiel, wreszcie dodają podszewkę. Potem ją szyją, wywijają i wykańczają. Każda czynność zabiera określoną ilość minut. Z tych minut kobiety muszą codziennie zdać kartę pracy. Do niedawna za swoją pracę otrzymywały najniższą pensję krajową.
Z Małgorzata Musielak, przewodniczącą Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w W&W Polska, rozmawia Barbara Michałowska.
To był czas ogromnej niepewności. Ale bardzo dużo rozmawiałyśmy i byłyśmy zdeterminowane. Niektóre kobiety pracują w tym zakładzie 18 lat, a w zakładach szwalniczych od szkoły średniej. Taka pięćdziesięcioletnia kobieta, która spędziła w tej pracy wiele lat swojego życia, nie chce się przenosić, ale też nie można takiej osoby utwierdzać w tym, że ona już sobie nigdzie indziej nie poradzi, że jest gorsza. Nie raz i nie dwa pracownice W&W słyszały, że zakład zostanie zamknięty, że one zostaną zwolnione, że do niczego się nie nadają. Mówiono też: „Zastąpimy was Ukraińcami. Pilnujcie swoich miejsc pracy, nie odzywajcie się, nie macie do tego prawa”. Panie miały już dość takiego przedmiotowego traktowania.
Tym bardziej że zaczęto zwiększać nam normy pracy, a zarobki stały w miejscu. Pracodawca zaś mówił do kobiet pracujących tu przez 18 lat: „Wy powinnyście być szczęśliwe, bo odtworzyłem tu firmę i możecie pracować. Ja wam zawsze w terminie płacę wynagrodzenie”. To przecież nie jest żadna łaska.
Wszystkie te problemy skumulowały się i spowodowały, że panie przystąpiły do strajku.
„Węgiel i polityka” – o energetyce przeczytają państwo w artykule Teresy Wójcik.
„Na krajowym rynku energii występuje kilka zasadniczych problemów. Jeśli chodzi o energetykę węglową, najważniejsze są dwa. Po pierwsze zaawansowane i oficjalnie wciąż aktualne stopniowe likwidowanie górnictwa i energetyki węglowej. Po drugie najważniejszy instrument Komisji Europejskiej służący tej likwidacji ‒ system ETS, handel uprawnieniami do emisji, który jest poza jakąkolwiek skuteczną krytyką, pomimo konieczności powrotu do węgla w co najmniej kilku krajach UE. Tymczasem rynkiem węgla rządzi panika nie tylko w Polsce, a rządy z konieczności reagują doraźnie. W ostatnich latach mieliśmy demonstracje Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, na których wśród wielu haseł pojawiało się „Precz z węglem”. To hasło jakby się właśnie spełniło. Kiedy w całej Unii Europejskiej panuje powszechny kryzys energetyczny, zabrakło węgla!”
„Wciąż zjednoczone, ale czy… królestwo?” – Wojciech Kulecki o szczegółach ostatnich wydarzeń na Wyspach Brytyjskich.
Z Elżbietą II umarła nie tylko pewna epoka – epoka królowej, która ułatwiła rozpad własnego imperium, ale przede wszystkim sentyment Brytyjczyków do monarchii. Po raz pierwszy od dekad oficjalne wystąpienie głowy państwa, tym razem był to już król Karol III, spotkało się z licznymi protestami przeciwko królowi i całej monarchii. Policjanci Albionu siłą wynieśli sprzed Pałacu Buckingham kobietę z transparentem „Nie mój król”. A nie były to najbardziej gorzkie słowa na transparentach powiewających podczas przejmowania królestwa przez Karola III.
Elżbieta II bezspornie stała się jedną z najważniejszych ikon XX wieku. Brytyjczycy będą zawdzięczać jej dwie rzeczy – silną pozycję Zjednoczonego Królestwa na politycznej mapie świata, ale również rozpad imperium brytyjskiego. To ona pozwoliła wybić się na niepodległość kilkudziesięciu brytyjskim koloniom, przyjmując z czasem część z nich do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, największej jeszcze w połowie ubiegłego stulecia unii gospodarczej świata.
Co jeszcze w numerze?
- „Reparacje – sprawa wciąż otwarta” – z Moniką Brzozowską-Pasieką, doktor nauk prawnych, adwokat, rozmawia Agnieszka Żurek
- „Prawdziwe oblicze Energiewende” – Teresa Wójcik o zwrocie energetyki
- „Podpalanie świata” – Wojciech Kulecki o globalnych działaniach rosyjskich służb
- „Wolę dawać, niż brać” – z Tomkiem Lubertem rozmawia Bartosz Boruciak
- „Plagi i wirusy” – prof. Marek Jan Chodakiewicz
- „Nóż w plecy” – Agnieszka Żurek o wydarzeniach 17.09.1939
- „To jest nasza pielgrzymka, nasza wspólnota” – Marcin Krzeszowiec rozmawia z Bogdanem Bisiem
- „Do trzech razy sztuka” – rozmowa z Grzegorzem Zmudą zwalnianym z firmy Nexteer Automotive Poland
- „Tutaj wszyscy są wygrani” – Barbara Michałowska relacjonuje „Spartakiadę” Krajowego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego NSZZ „S”
- SPORT: „Jedyne takie złoto – Monachium 1972” Łukasz Bobruk.