[Felieton „TS”] Karol Gac: Walka o pamięć
W 2017 roku ówczesny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz podpisał list intencyjny ws. budowy muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie, a Michał Dworczyk prosił internautów o trzymanie kciuków ws. inwestycji. Muzeum miało zostać otwarte w 2020 roku na 100. rocznicę Cudu nad Wisłą. Niestety, wciąż nie zostało.
3 sierpnia 2020 roku szef MON Mariusz Błaszczak przekazał „dobrą wiadomość” ‒ „dopełniono formalności”, a budowa może ruszyć. Przez trzy lata nie wbito nawet jednej łopaty. Muzeum miało być gotowe za dwa lata. Dziś już wiemy, że nie jest. Oczywiście wypada w tym miejscu wspomnieć także o pandemii koronawirusa, która na długo zatrzymała świat, oraz o wojnie na Ukrainie, której jednym ze skutków było rozchwianie budownictwa.
Uczciwość wymaga, by dodać również, że i sama budowa postępuje. Mariusz Błaszczak podczas tegorocznych obchodów poinformował, że „jeszcze w tym roku gmach Muzeum Bitwy Warszawskiej osiągnie stan zamknięty i rozpoczną się prace wykończeniowe”. Samo zakończenie budowy planowane jest na jesień przyszłego roku. Oby tym razem się udało.
Piszę to bez złośliwości, bo ewidentnie brakuje miejsca, które nie tylko upamiętniałoby jedną z największych bitew na świecie, ale równolegle mogłoby oddziaływać na zagranicznych turystów. Wystarczy tu wspomnieć o Muzeum Powstania Warszawskiego, które do dzisiaj jest obowiązkowym punktem w stolicy, a które zapewne nie powstałoby, gdyby nie determinacja Lecha Kaczyńskiego. W sprawie Bitwy Warszawskiej jest już niestety inaczej. Nie wyszło z pomnikiem na placu Na Rozdrożu (choć w tym przypadku może to i lepiej) oraz z łukiem triumfalnym. Koncepcji było naprawdę sporo, tylko z ich wykonaniem już gorzej.
Polska historia jest niezwykle bogata, a przy tym pełna pięknych kart dotyczących chluby polskiego oręża. Warto o nich mówić i je pokazywać. To ważne, by pielęgnować w narodzie gen zwycięstwa i dumy z własnego państwa. Pamięć o naszych tragicznych losach jest oczywiście ważna, ale nie może być jedyna. Tymczasem polityka historyczna budowana jest niemal wyłącznie w oparciu o tragedię II wojny światowej. Fałszywy jest zresztą dylemat, który każe wybierać jedno albo drugie.
Odnoszę wrażenie, że Zjednoczona Prawica niestety przespała szansę, jaką dawały kolejne, ważne rocznice. To tym bardziej bolesne, że polityka historyczna powiewała na jednym ze sztandarów, z którymi obóz rządzących szedł po władzę. Pozostaje mieć nadzieję, że Muzeum Bitwy Warszawskiej oraz Muzeum Historii Polski, które są obecnie w budowie, będą punktem zwrotnym w tym względzie.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.