[Felieton „TS”] Tomasz P. Terlikowski: O kilka mostów za daleko
Zacznijmy od krótkiego opisu tego, co zrobili uczeni. Zaczęto od pobrania komórek ze skóry myszy. To właśnie one zostały później „przeprogramowane”, tak by przywrócić je do najwcześniejszego stadium, gdy mają największy potencjał rozwojowy. Potem umieszczono je w innowacyjnym inkubatorze. Jakie były wyniki tych badań?
Z ogromnej większości komórek macierzystych nic nie powstało, ale 0,5 proc. zaczęło formować się w struktury przypominające (w 95 proc.) embriony – miały bijące serce, wyraźne zarysy głowy i ogona, segmenty, które stają się mięśniami szkieletowymi, rozwijający się mózg i rdzeń kręgowy oraz początki innych narządów. Ósmego dnia procedury rozwój wszystkich komórek zatrzymał się.
Jeśli wyniki te się potwierdzą – i jeśli naukowcom uda się pokonać problem przerwania rozwoju struktur komórkowych – będzie to z pewnością przełom. I nie chodzi tylko o badania na myszach, bo nikt nie ukrywa, że sukces na tych zwierzętach otworzyłby – prędzej czy później – perspektywy badania na ludziach. Wprost mówi o tym prowadzący te badania dr Jacob Hanna, który podkreśla, że jego celem jest „uczynić ludzkość młodszą i zdrowszą poprzez wykorzystanie siły nowej technologii komórek macierzystych”. I tu, jak się zdaje, trzeba powiedzieć jasne „stop”. Część z takich planowanych badań może być przekroczeniem standardów etycznych, a także nieść ze sobą poważne niebezpieczeństwa.
Zastrzegam przy tym, że mówię tylko o części z tych badań. Nowatorski inkubator, a może lepiej powiedzieć „syntetyczna macica”, dzięki której możliwy stał się rozwój „syntetycznych mysich zarodków”, może mieć ogromne znaczenie dla medycyny. Dzięki takiemu urządzeniu możliwe może się stać choćby ratowanie poczętych dzieci w ciąży pozamacicznej czy innych skomplikowanych sytuacji związanych z patologiami ciąży. To byłby ogromny postęp.
Nie wydaje się jednak, że można to samo powiedzieć o tworzeniu syntetycznych, ludzkich embrionów. I nie chodzi wcale tylko o kwestię duszy i człowieczeństwa takich embrionów i zarodków (to bowiem temat istotny z perspektywy teologii, względnie metafizyki), ale o kwestię absolutnie nieprzewidywalnych skutków dla medycyny, natury ludzkiej, jakie niosą ze sobą takie działania. Ludzka struktura genetyczna powinna być chroniona prawnie, tworzenie syntetycznych struktur ludzkich to bardzo głęboka ingerencja w ludzką naturę i trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie – na poziomie prawnym, ale też szukając wspólnego myślenia etycznego – czy nie powinna być ona zakazana, a ludzka struktura uznana za dobro, które jest chronione przed nieodpowiedzialnymi ingerencjami?