[Felieton „TS”] Karol Gac: Polityczna masarnia
Jako że w polskiej polityce mieli się to, o czym pisałem już tydzień temu, czyli nasze relacje z Brukselą, a i przedłużony weekend nie sprzyjał nowej agendzie, to odniosę się do czegoś luźniejszego. Przyznaję, powinienem to zrobić wcześniej, bo urlop to idealny czas, by nadrobić książkowe zaległości, ale uznajmy, że jeszcze zdążyłem. A i może ktoś z Państwa jeszcze przed odpoczynkiem? Niezależnie od tego, zachęcam do lektury książki, która na rynku ukazała się już jakiś czas temu. I to z kilku powodów.
Współczesna polityka – niestety – skupia się głównie na PR, sondażach, przekazach dniach. Coraz mniej w niej miejsca na pogłębioną analizę czy merytoryczną dyskusję. Sprawy, o których myślimy, że są ważne, znikają zaskakująco szybko. Z kolei te nieistotne żyją nadmiernie długo. Bez wątpienia wszyscy skupiamy się za bardzo na warstwie powierzchownej, przez co często umyka nam sedno. No dobrze, czyli tak naprawdę co? Na to pytanie próbuje znaleźć odpowiedź Michał Kolanko, dziennikarz „Rzeczpospolitej”. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że to kolejna (w domyśle – nudna) analiza. To zbiór wywiadów z politykami, ale nie tylko z tymi, których znamy z mediów, ale również z tymi, którzy pracują na partyjnych zapleczach i mają sporą wiedzę na temat kulis.
Autor stara się uchwycić mechanizmy prowadzące do przełomowych, politycznych zmian. Co sprawia, że dane wydarzenie może wywołać trzęsienie ziemi, choć z pozoru wydaje się błahe? Jak to możliwe, że niektóre partie bywają teflonowe? Wreszcie, jak i gdzie tworzy się agendę, ale i samą polityką? „Game changer” to podpowiada. Zwłaszcza że dzięki niemu mamy szansę przyjrzeć się różnym sposobom myślenia. Podzielili się nimi Marcin Mastalerek, Sławomir Nowak, Krzysztof Łapiński, Piotr Matczuk czy Krzysztof Janik. Nawet jeśli część odpowiedzi wyda się zachowawcza czy sztampowa, to w książce można znaleźć prawdziwe perełki.
Na zachętę krótki fragment. „Wielu myśli, że polityka to studio telewizyjne albo Twitter. To nieprawda. Kiedyś poszedłem do prezesa na Nowogrodzką. Do jego gabinetu. Miałem 27 lat, byłem posłem. Poszedłem, zacząłem namawiać, by PiS zrobił coś w mediach. Mówiłem: «Media, media, media». On zapytał, ile mam lat. Powiedziałem, że 27. Odparł: «Ma pan już 27 lat i jeszcze pan nie wie, że polityka jest przy tym stole?». I zapukał w stół w swoim gabinecie […]. Zrozumiałem, że prawdziwa polityka jest wtedy, gdy się siedzi przy stole i gdy można go w każdej chwili wywrócić” – wspomina Mastalerek. Niby banalne i proste, ale jakby niekoniecznie.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.