[Felieton „TS”] Tomasz P. Terlikowski: Szukanie śladów Boga, a nie potępianie
I znowu jest powód do afery. Franciszek wysłuchał i obejrzał mające źródła niewątpliwie kultowe śpiewów i tańców skierowanych przez przedstawicieli ludów rdzennych do matki ziemi, a część bardziej tradycjonalistycznie nastawionych portali katolickich w Polsce (w Stanach Zjednoczonych też) uznało to za dowód kolejnej „niewierności papieża” prawdziwej doktrynie katolickiej. Tyle że to bzdura. Jeśli ktoś jest niewierny nauczaniu Kościoła w tej sprawie, to właśnie raczej zdecydowani krytycy papieża.
Dlaczego? Bo nie ma nic gorszącego ani niekatolickiego w słuchaniu przez papieża śpiewów i modlitw ludów rdzennych Kanady, nie ma nic złego w tym, że w swoich słowach sam Franciszek odnosi się do matki ziemi i ujmuje ten kult w duchu ewangelicznym. A żeby to zrozumieć, wystarczy sięgnąć do Listu do Rzymian. Św. Paweł jasno pokazuje tam, że Bóg objawił się ‒ za pośrednictwem rozumu ‒ także ludom pogańskim. „Od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty ‒ wiekuista Jego potęga oraz bóstwo ‒ stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” ‒ wskazuje św. Paweł. On sam wykorzystuje kult pogański na Areopagu, by głosić Ewangelię. Oba te elementy są podstawą dla Kościoła, by w innych religiach postrzegać ukrytą, zakamuflowaną, niekiedy niepełną ‒ prawdę o Bogu.
Ewangelia jest odpowiedzią na najgłębsze potrzeby ludzi, które wyrażali oni przez wieki poszukiwaniami religijnymi, kultami, uczestnictwem w obrządkach religijnych. To naturalne dążenie człowieka do Boga nie jest złe, ale właśnie wyrasta z natury ludzkiej, w której jest zaszczepione przez sam fakt stworzenia. Oczywiście czysto ludzkie poszukiwania mają tendencję do błędów, ale nie są pozbawione wartości. Nieprzypadkowo Kościół wykorzystał mądrość pogańskich Greków do stworzenia teologii i dogmatyki.
Ewangelia jest więc odpowiedzią, uzupełnieniem ludzkich, naturalnych poszukiwań, a nie ich potępieniem i odrzuceniem. Mądra ewangelizacja nie służy do potępienia, odrzucania, ale do poszukiwania tego, co w innych religiach jest głębią, mocą, co jest „ziarnem prawdy”, a co potrzebuje uzupełnienia, dopełnienia. Rozeznawanie, a nie potępianie jest drogą chrześcijanina. Szukanie śladów Boga, a nie nieustanne wskazywanie diabła jest drogą mądrej teologii religii. I tak należy spoglądać na to, co wydarzyło się w Kanadzie.