M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Kiedy Solidarność spotyka się z prośbą zaprzyjaźnionych ukraińskich związków zawodowych o pomoc w walce o prawa pracownicze, nie może odmówić
Jednocześnie jednak wobec faktu, że Ukraińcy swoją walecznością i wolą przetrwania państwa i narodu zadziwili świat i wprawili Kreml oraz jego jawnych i ukrytych sojuszników w pewnego rodzaju stupor, paradoksalnie Ukraina stanęła przed szansą na nowe otwarcie jej niepodległej państwowości, wsparta powszechną w sporej części świata sympatią i pomocą dla ofiary rosyjskiej brutalności.
Sytuacja jednak rodzi tyle samo szans co zagrożeń. Nowe otwarcie to szansa również dla tych, którzy widzą Ukrainę wyłącznie w kategoriach przestrzeni eksploatacji, potencjalnego rynku zbytu i rezerwuaru taniej siły roboczej. Na przykład kwestia praw pracowniczych jest dziś „odkładana na później”, choć to właśnie ukraińscy pracownicy ponoszą największy ciężar zmagania się z kremlowską falą zła.
Czy takie postawienie sprawy nie brzmi znajomo? Po 1989 roku to Polacy otrzymali rolę rynku zbytu i rezerwuaru taniej siły roboczej, co spowodowało w efekcie likwidację całych gałęzi gospodarki i czasem nieodwracalne skutki społeczne. Wyjście z tej roli jest bardzo trudne i zapewne potrwa jeszcze całe lata.
Dlatego, kiedy Solidarność spotyka się z prośbą zaprzyjaźnionych ukraińskich związków zawodowych o pomoc w walce o prawa pracownicze, nie może odmówić. Jako rozpoznawalny na całym świecie symbol tej walki oraz z racji posiadania bezcennego w tym zakresie know-how ‒ stanie na wezwanie.
Życząc jednocześnie Ukraińcom, by nie powtarzali błędów, które stały się naszym udziałem.