[Tylko u nas ]Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Długie trwanie w islamie
Pisze o tym choćby Robert D. Crews w „For Prophet and Tsar: Islam and Empire in Russia and Central Asia” [Za proroka i cara: Islam i imperium w Rosji i Azji Centralnej] (Cambridge: Harvard University Press, 2006). Peter Hopkirk, agent rosyjski w Bucharze w połowie wieku XIX, ze wstrętem raportował, że jeśli chodzi o abominacje seksualne, to miasto to jest gorsze nawet niż Konstantynopol: „Sodoma i Gomora”. Sam emir, oprócz żeńskiego haremu, miał na swoje zawołanie do 50 „zdegenerowanych istot” (degraded beings), czyli chłopców. Zob. Peter Hopkirk, „The Great Game: The Struggle for Empire in Central Asia” [Wielka Gra: Walka o imperium w Azji Środkowej] (New York, Tokyo, and London: Kodansha International, 1992).
W połowie XX w. opisywał instytucję „tańczących chłopców”, a w tym i męskich prostytutek, wśród zamieszkujących na wielkich bagnach Iraku Arabów Wilfred Thesiger, „The Marsh Arabs” (New York: Penguin Books, 2008). Wśród irackich szyitów swoje doświadczenia opisała Elizabeth Warnock Fernea, „Guests of the Sheik: An Ethnography of an Iraqi Village” [Goście szejka: Etnografia irackiej wsi] (New York: Anchor Books, A Division of Random House, Inc., 1989). Notabene nie jest jasne, czy Amerykanka wiedziała, co widzi, gdy szejk sprezentował jej „tańczących chłopców” – po tym, jak zatańczyli dla mężczyzn – jako niewinną rozrywkę dla amerykańskiej badaczki odwiedzającej jego harem w połowie XX w.), a potem, gdy była ona na weselu, pojawili się też tańczący chłopcy przebrani za kobiety.
W niektórych wypadkach w arabskiej kulturze plemiennej tolerowano męskich transseksualistów oraz kobiety żyjące jako mężczyźni (mustardżil). Ubierały się po męsku. Spały otwarcie z innymi kobietami oraz uczestniczyły w życiu swej społeczności, a nawet w walkach. Odnotował to Thesiger jeszcze w połowie XX w. wśród Arabów bagiennych.
Aby zgłębić sprawę sodomii w ramach kultury muzułmańskiej, należy przede wszystkim uświadomić sobie, że większość tej społeczności nie uważa aktów homoseksualnych za homoseksualizm. Poezja i proza w języku arabskim i innych jest pełna przykładów takiego podejścia do życia. Na przykład wiersze i przypowieści pasztuńskie są przepełnione homoerotyzmem. Oznacza to, że gwałtowne uczucia jednego mężczyzny do drugiego oraz odbywanie aktów seksualnych z takowym w wyobraźni tubylców niekoniecznie równa się homoseksualizmowi. To jest po prostu danie swojej rządzy chwilowego upustu. A potem wraca się do kobiet w większości wypadków. Nawet dłuższy romans w ramach tej samej płci (męskiej) kończy się założeniem rodziny i co najwyżej niewiernością małżeńską, skokiem na bok, na chłopców.
W taki sposób opisuje tę sprawę z autopsji, obserwując dwóch młodych Arabów, T.E. Lawrence:
„Byli oni przykładem wschodniej tkliwości, która powstała nieuniknienie z powodu segregacji kobiet. Takie przyjaźnie, które często prowadziły do męskich miłości o głębi i sile przerastających znacznie naszą zarozumiałość umaczaną w cielesności. Gdy pozostawało to niewinnym, byli oni gorący i bezwstydni. Gdy pojawiała się seksualność, zamieniało się to w kompromisowy, nieuduchowiony związek, jak małżeństwo”.
W kontekście niejednoznaczności co do istoty homoseksualizmu w kulturze muzułmańskiej i plemiennej głównym problemem jawi się sam akt penetracji. Wiąże się on bowiem z poddaniem się silniejszemu. Seks między dwoma mężczyznami dzieli się więc według tego, kto daje, a kto bierze. Dający ma status podrzędny, pasywny, zmienia się niejako w kobietę. Biorący pełni rolę dominującą, a więc naturalnie męską. Stąd stygmat spada głównie na partnera, gdyż gwałciciele przenigdy nie samoidentyfikują się jako „geje” czy homoseksualiści, a tylko jako dominujący. A gwałceni, czy też dający to naturalnie, to „cioty” i „pedały”.
Cdn.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 8 czerwca 2022 r.
Intel z DC