[Felieton „TS”] Karol Gac: Stabilizacja
Obecne problemy obozu rządzącego może nie są jeszcze tak duże, jak to już bywało w przeszłości, ale i sytuacja jest daleka od ideału. Nie dość, że za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, co diametralnie zmieniło sytuację geopolityczną, to dodatkowo zmagamy się z jej różnymi konsekwencjami. W ubiegłym tygodniu Główny Urząd Statystyczny poinformował, że ceny towarów i usług w maju wzrosły o 13,9 proc. rdr. To oznacza, że wskaźnik inflacji jest najwyższy od ponad 24 lat. I niewykluczone, że będzie jeszcze gorzej.
Cały czas trwają też zawirowania wokół Krajowego Planu Odbudowy. Wiele wskazuje jednak na to, że – pomimo pozytywnych sygnałów i wizyty Ursuli von der Leyen w Polsce – droga do unijnych pieniędzy wcale nie jest tak prosta, jak się niektórym wydaje. Tym bardziej że politycy PO robią, co mogą, by ją wydłużyć. Weźmy chociażby prezydenta Warszawy i wiceszefa największej partii opozycyjnej Rafała Trzaskowskiego. Chociaż wciąż nie wie, czy bardziej jest potrzebny w stolicy, czy jednak w Sejmie, to wie za to, że Komisja Europejska będzie stawiała dodatkowe warunki, które będą musiały być spełnione, aby unijne pieniądze popłynęły do Polski. I w związku z tym jest „dobrej myśli”.
W przypadku Brukseli nie musi być to akurat czcze gadanie. W końcu szefowa KE z entuzjazmem oznajmiła, że drogi Donald uosabia ich wartości, a teraz wraca do swojego kraju, aby ich bronić. Co w takim razie robił przez ostatni rok? Do końca nie wiadomo. Wiadomo za to, dlaczego dobrze się stało, że Adam Bodnar przestał być rzecznikiem praw obywatelskich. Wyjaśnił to dość czytelnie na łamach „Gazety Wyborczej”, ale pozwolą Państwo, że nie przytoczę tu tych absurdów.
Warto jednak zatrzymać się na chwilę przy spojrzeniu Bodnara na relacje z Brukselą. Otóż jego zdaniem, po wygranej opozycji powinniśmy „się związać umowami strategicznymi z różnymi organizacjami międzynarodowymi, które będą nam doradzały, jak reformować i naprawiać choćby wymiar sprawiedliwości, będą nas stabilizowały i ustawiały na kursie”. Jak widać, bez specjalnych doradców vel oficerów politycznych ani rusz. Przynajmniej prosto i czytelnie.
Podejście Bodnara oznacza faktyczną rezygnację z suwerenności i demokracji, ale bliskie jest temu, co reprezentuje duża część obozu liberalno-lewicowego. Zresztą powyższe przykłady tylko to potwierdzają. Może i są to małe klocki, ale łatwo odczytać, na jaką całość się składają. 2023 rok upłynie nam chyba pod znakiem misji stabilizacji.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.