[Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: Jak zaczynać spotkanie z Bogiem
Zastrzegam, że to nie będzie tekst o linii duszpasterskiej o. Martina wobec osób LGBT. Mam wobec niej sporo wątpliwości, nawet jeśli rozumiem niektóre z jej elementów. To nie ona będzie jednak tematem tego tekstu, a niezwykle rozsądne, mądre i pełne chrześcijańskiego myślenia odpowiedzi papieskie na trzy pytania amerykańskiego jezuity.
Pytanie pierwsze o. Martina dotyczyło tego, co papież chciałby, aby osoby LGBT wiedziały o Bogu? „Bóg jest Ojcem i nie wyrzeka się żadnego ze swoich dzieci. « Stylem» Boga jest «bliskość, miłosierdzie i czułość». Na tej ścieżce znajdziesz Boga”.
Pytanie drugie brzmiało: co chciałbyś, aby osoby LGBT wiedziały o Kościele. Odpowiedź była bardzo krótka. „Chciałbym, aby przeczytały Dzieje Apostolskie. Tam odnajdą obraz żywego Kościoła”.
I wreszcie pytanie trzecie: Co powiedziałbyś katolikowi LGBT, który doświadczył odrzucenia przez Kościół? Odpowiedź: Chciałbym, uświadomić mu, że nie jest to «odrzucenie przez Kościół», ale przez «ludzi w Kościele». Kościół jest matką i wzywa wszystkich ludzi. Weźmy przypowieść o gościach zaproszonych na ucztę weselną, są tam: sprawiedliwi i grzesznicy, bogaci i biedni”. Kościół «selektywny», «czystej krwi» nie jest Świętą Matką Kościołem, a sektą”.
W te słowa warto wczytać się z ogromną uwagą. W nich nie ma zmiany nauczania Kościoła, nie ma odrzucenia tego, co było, jest tylko gorące przypomnienie, każdemu z nas, każdemu, kto doświadcza swojego grzechu na różnych polach, czym jest Kościół. To także ważne przypomnienie tego, czym jest prawdziwe duszpasterstwo i jak prowadzić do spotkania z Bogiem. Prawdy o bezwarunkowej miłości Boga do każdego z nas potrzebujemy jak kania dżdżu, tak jak niezbędna nam jest prawda o tym, że Kościół jest matką, a nie macochą. Istotne jest także przypomnienie o tym, że prawdę o Kościele znajdujemy ostatecznie w Biblii.
Czy czegoś w tej odpowiedzi brakuje? Nie brakuje takich, którzy podkreślają, że tak, że za mało w niej potępienia. Ale warto zadać pytanie, czy każdą ewangelizację trzeba zacząć od wyliczenia grzechów? Czy to rzeczywiście jest metoda skuteczna? I wreszcie czy przypadkiem, aby lepiej się poczuć, nie traktujemy z większą surowością grzechów innych niż swoich. Tak się bowiem składa, że św. Paweł, gdy wskazuje na grzech aktów homoseksualnych, obok nich wymienia cały szereg innych grzechów. I nie widać wielu, którzy chcieliby, aby każde kazanie zaczynać od wyliczenia tych właśnie grzechów. Takie pragnienia mamy tylko w odniesieniu do niektórych z kategorii grzechów.