[Felieton „TS”] Tadeusz Płużański: Najdroższy wyraz
Program dla młodszych klas był bardziej rozrywkowy, dla starszych poważniejszy. Nad wszystkim czuwał mój dziadek Wacław Płużański, kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej nr 93 i przewodniczący Rejonowej Komisji Kierowników.
Tekst przewodni szczęśliwie zachował się do dziś:
„Ojczyzna! Ojczyzna – najdroższy wyraz… Ojczyzna bowiem w tym mieści się słowie, Co serce kochające przez usta wypowie: To nasza powinność, to dla nas świat cały. Świat wspomnień, poświęceń, nadziei i chwały”.
Stanisław Zawadzki, kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej nr 54, wspominał: „Uroczystości wypadły nad wyraz sprawnie, ciepło, podniośle”.
Na 6 maja Niemcy wezwali nauczycieli do Inspektoratu Szkolnego Miejskiego przy ul. Daniłowiczowskiej. Spośród dwunastu nie stawiło się tylko dwóch. Przybyli: Stanisław Boczar, Romuald Buczowski, Stanisław Dobrowolski, Jan Jastrzębski, Kazimierz Mamczar, Stefan Nowiński, Wacław Płużański, Ludwik Rajewski, Józef Wójcik, Stanisław Zawadzki.
Wszystkich przewieziono na Pawiak. Nie byli wzywani do Gestapo przy ulicy Szucha, bo fakt świętowania 3 Maja, mimo zakazu okupacyjnych władz, nie podlegał dyskusji. Wkrótce otrzymali pismo o zwolnieniu z pracy, a rodziny musiały opuścić służbowe mieszkania.
Wacław Płużański trafił na Pawiak już kolejny raz (wcześniej był zakładnikiem na czas przyjazdu Hitlera do Warszawy). 16 maja 1940 r. zmarł w więziennym szpitalu na serce. Dzięki staraniom rodziny Niemcy wydali jego zwłoki.
Stanisław Zawadzki zanotował: „We wtorek, 21 września 1940 r., zostaliśmy zgrupowani na placu. Podjeżdżały ciężarowe auta, kryte plandekami. Na rampie kolejowej zostaliśmy załadowali do towarowych wagonów”. Wagony jechały do Auschwitz.
Zawadzki: „Najboleśniejszym dla nas dniem w obozie (w pierwszym roku pobytu) był dzień wigilijny. Każdy zaszył się w zakamarku bloku, by samemu przeżyć porę wieczerzy wigilijnej. Po pewnym czasie zacząłem szukać Romka i znalazłem go, jak w sposób nieopanowany szlochał. Urywanymi wyrazami powiedział: «Jakie to straszne… Moje trzy Marysie (matka, żona i jedna z córek), uwielbiana Basia (druga córka) i ten synek, taki jeszcze mały… Wszyscy beze mnie, bez mej opieki i pomocy, wtedy, gdy tego najbardziej potrzebują, a ja tu, tak całkowicie bezsilny!»”.
Romuald Buczowski zakazał rodzinie, aby starała się o wydostanie go z obozu. Zimą 1940/1941 doznał poważnego odmrożenia nóg. Niemcy rozstrzelali go 22 sierpnia 1941 r.
W KL Auschwitz na serce zmarli: Stanisław Boczar i Stefan Nowiński. Po pogryzieniu przez esesmańskie psy wykrwawił się Stanisław Dobrowolski. Kazimierz Mamczar, mimo pomocy kolegów, zmarł z głodu. Wszyscy odeszli dlatego, że w 1940 r. odważyli się upamiętnić narodowe święto 3 Maja.