[Felieton „TS”] Tomasz P. Terlikowski: Trudno zapomnieć
Jednym z takich tekstów jest raport poświęcony gwałtom na dziewczynkach i kobietach, jaki zamieścił rosyjski portal niezależny MediaZona. To wstrząsający tekst, w którym wypowiadają się terapeutki pomagające skrzywdzonym kobietom, a także prokuratorki, które badają ich sprawy. Kobieca perspektywa jest w tym tekście niezmiernie ważna. Ale dla mnie, jako dla mężczyzny i ojca dziewcząt w wieku tych, jakie zostały zgwałcone, ten tekst wywołuje przede wszystkim niezwykle osobiste uczucia. Wściekłość, z trudem powstrzymywaną nienawiść, ale i bezsilność.
To, co przedstawia ten tekst, to opis piekła. Sprawcy to młodzi mężczyźni – do trzydziestego roku życia, ale z nimi byli starsi – około pięćdziesiątki – opiekunowie. Gwałcili zbiorowo. Okrutnie. Im bardziej dziewczyny się broniły, tym bardziej było brutalnie. Jednej z nich – szesnastoletniej – wybito zęby. Sześciu bydlaków przeciwko jednej, szesnastolatce. Inna straciła przytomność i jest z tego powodu szczęśliwa, bo nie pamięta tych obrazów, zapachów, krzyków, tego bólu… Pamięta jej organizm, jej ciało, ale umysł był wyłączony. To dla niej lepiej, tak mówi.
Inna kobieta opowiada, że najpierw wyprowadzono jej męża, a gdy dwudziestolatek w mundurze wrócił, oznajmił jej, że „nazistę już zabili”. Ich synek schował się w kotłowni, a ją gwałcono wiele razy, wielu żołnierzy, z okrutnymi komentarzami, trzymając pistolet przy głowie. Cały czas pili, gdy zasnęli, kobieta z synkiem uciekła. Przygarnęli ją ludzie, a ona cały czas ma to wszystko w głowie. Wiele lat minie zanim to się zmieni. A może nigdy, bo przecież – to wiemy z innych tekstów – rosyjscy żołnierze gwałcili tak, by ukraińskie kobiety, dziewczęta już nigdy nie mogły prowadzić normalnego życia seksualnego, by pozbawić je tej możliwości, by nie urodziły już ukraińskich dzieci.
Takich historii jest więcej, dużo więcej. Za każdą z nich kryje się gigantyczny ból, każda z nich jest zbrodnią. Jeśli komuś przyjdzie do głowy, żeby uprawiać biznes z Rosją, żeby zastanawiać się nad cenami benzyny, niech zada sobie pytanie, czy chciałby, żeby jego córka, jego żona, jego przyjaciółka spotkała na swojej drodze ruskiego sołdata.
Gdy człowiek myśli o tych wydarzeniach, gdy uświadamia sobie, co się tam wydarzyło, to natychmiast z cała mocą przychodzą słowa pieśni z dawnych lat. „(…) ale chroń mnie, Panie, od pogardy, od nienawiści strzeż mnie, Boże” – napisał przed wieloma laty Natan Tenenbaum, a śpiewali to – wtedy jeszcze razem – Kaczmarski z Gintrowskim. I taka modlitwa ciśnie się na usta. A wraz z nią słowa Koronki do Miłosierdzia Bożego: „dla jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata”.