Karuzela z Blogerami. Grzegorz J. „Bob Denard” Kałuża: Braterstwo „nadludzi”
Wszyscy zapomnieli, że jako szef MSZ Steinmeier latał co miesiąc na konsultacje do Siergieja Ławrowa. Bywał częściej w Rosji niż Erich Honecker u Leonida Breżniewa. W Niemczech nie budzi to zażenowania, podobnie jak przejazd tysiąca samochodów Rosjan i ich sympatyków przez Berlin – z rosyjskimi flagami na znak poparcia napaści na Ukrainę. To wszystko w dniu ujawnienia rosyjskiej zbrodni wojennej na ukraińskich cywilach w Buczy, co zbiegło się z rocznicą zbrodni w Katyniu. Ukraińskich mężczyzn i kobiety Rosjanie wymordowali strzałami w tył głowy, jak naszych oficerów w 1940 r. Ta ulubiona, „katyńska” metoda egzekucji to znak firmowy Sowietów. Tak naprawdę Rosja rozpoczęła przygotowania do tej wojny od delegalizacji Stowarzyszenia Memoriał. Stowarzyszenia szlachetnych Rosjan, badających i ujawniających zbrodnie ery Stalina, którzy pomogli w zdobyciu sowieckiej dokumentacji wymordowanych Polaków. Cmentarz Wojenny w Katyniu powstał w roku 2000 z inicjatywy Federacji Rodzin Katyńskich. Na jego budowę zgodził się prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn. Obejmujący po nim władzę Władimir Putin nie zablokował projektu, czego zapewne teraz żałuje, bo dziś w Rosji wraca z jego udziałem narracja z czasów ZSRR, kłamliwie wmawiająca niemieckie sprawstwo tej masakry. Jak jednak do niej wracać po ludobójstwie w Buczy i sąsiednich miejscowościach? Zbrodniarze majora Bakunina wymordowali mieszkańców satelitarnych miejscowości Kijowa tą samą metodą, co ich przodkowie w Katyniu, wyjąwszy kobiety zgładzone podczas zbiorowych gwałtów. To ostatnie też pamiętamy z czasów „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną w 1945 r. W ten sposób Rosja podpisuje się dziś obiema rękami jako sprawca wszelkich dokonanych przez siebie mordów z okresu drugiej wojny światowej. Pomimo tego w Niemczech nadal istnieje zrozumienie rosyjskich marzeń o odbudowie imperium i wizji podziału Europy według idei Aleksandra Dugina. Podziału na Niemiecką Europę Zachodnią i Rosyjskie Imperium Eurazji, z granicą gdzieś na Wiśle lub Odrze. Oczywiście w przeciwieństwie do Rosjan, dzisiejsi Niemcy stracili drapieżność swoich pradziadków, kolekcjonerów abażurów z ludzkiej skóry i złota z zębów wyrwanych w Auschwitz. Pozostał jednak nieludzki brak empatii dla podbijanych. Gdy wzięty do niewoli rosyjski oficer mówi w chwili wściekłej szczerości Ukraińcom: „Jako naród nie zasłużyliście na to, aby żyć lepiej od nas!”, to obawiam się, że cała unijna polityka Niemiec wobec Polski woła: „Jako naród nie zasłużyliście, aby żyć równie dobrze jak my!”. Dlatego rury Nord Streamu nie są zwyczajną inwestycją ani konstrukcją techniczną, ale pomnikiem braterstwa zachodnich i wschodnich „nadludzi”, gardzących resztą mieszkańców kontynentu.