Analityk wojskowości: Rosjanie się zbłaźnili. Gdyby ktoś chciał Putinowi ściągnąć spodnie przez głowę, lepiej by tego nie wymyślił

Analityk mówił wprost o tym, jakie są rzeczywiste efekty wojny na Ukrainie dla Rosji i imperialnych planów Putina.
– Rosjanie przegrali tę wojnę. Tymi siłami nie są już w stanie zrealizować głównego celu. Ten cały imperialny plan Putina zaczyna się walić jak domek z kart, bo jeśli Ukraina mu nie wyjdzie, to wzrośnie też autonomia Białorusi. Łukaszenka przecież wyciągnie z tego wszystkiego po swojemu wnioski. Czyli Rosjanie wracają do punktu wyjścia, ponieśli gigantyczne straty, wydali wielkie pieniądze i nie zyskali nic
– mówił Jarosław Wolski.
Analityk tłumaczył też powody, dla których Rosja przegrała.
– Popełnili trzy błędy. Po pierwsze – nie docenili przeciwnika. Uważali, że armia ukraińska się rozbiegnie i nie będzie walczyć. Po drugie – źle oszacowali reakcję Zachodu, co jest naprawdę bardzo dziwne, bo Amerykanie i Brytyjczycy wyraźnie ostrzegali, jakie będą konsekwencje ataku. Najpierw Amerykanie zaczęli krzyczeć, że wiedzą, co Rosja chce zrobić, potem na Ukrainie wylądowali doradcy wojskowi i ruszyły potężne dostawy uzbrojenia, potem pojawiło się jeszcze więcej doradców, wreszcie amerykański wywiad spalił Putinowi cztery albo nawet pięć casus belli, ujawnili szykowane prowokacje. To wszystko zostało przez Putina bezmyślnie zlekceważone
– tłumaczył Wolski.
Odbudowa imperium
Jarosław Wolski tłumaczył też, skąd w ogóle wzięła się agresja Rosji i jej inwazja na Ukrainę.
– Przyczyny rosyjskiego ataku są de facto dziewiętnastowieczne: o sile państwa decyduje wielkość terytorium, liczba ludności i zasoby naturalne. Wokół takiego zbioru pojęć obraca się ideologia Putina. On realizuje to, co całkiem otwarcie obiecał reszcie świata w Bukareszcie w 2008 roku, czyli próbuje przeprowadzić sanację imperium. Przy czym nie chodzi o odbudowę jakiegoś ZSRR 2.0, chodzi o prosty wielkoruski szowinizm i podbijanie krajów, które mają być włączone do Rosji
– mówił analityk.
Jarosław Wolski twierdził też, że wojna ośmieszyła Putina.
– To jest blamaż już nie na miarę pierwszej wojny w Czeczenii, ale wojny zimowej radziecko-fińskiej. Jakby ktoś chciał Putinowi zdjąć gacie przez głowę, to lepiej by tego nie wymyślił. Oczywiście analitycy znajdą elementy, które w miarę zadziałały. I słusznie, bo trzeba tonować nastroje w stylu, że rosyjskie wojsko to idioci, onuce nic nie potrafią itd. To nieprawda. Zresztą armia rosyjska zawsze była armią wielkich zwycięstw i równie wielkich porażek, od jednych do drugich potrafili przechodzić bardzo płynnie. Ale tak czy inaczej w odbiorze społecznym, politycznym i medialnym Rosjanie się zbłaźnili. To nawet nie jest blamaż, tylko błazenada
– przekonywał analityk.