[Felieton „TS”] Karol Gac: Otwarte serca
Kolejne dni mijają, a Ukraińcy wciąż dzielnie się bronią przed rosyjską swołoczą. Ba, zadają jej takie straty, jakich nie miała już dawno. Nawet, jeżeli jest w tym wszystkim nieco budowania morale i dezinformacji (a jest na pewno), to jedno nie ulega wątpliwości – Rosjanom nie idzie tak, jak sobie wyobrażali. I dobrze.
Jednak wraz z upływem czasu frustracja barbarzyńców ze Wschodu będzie tylko narastać. Będą sięgać po coraz to brutalniejsze środki, by złamać ducha obrońców. To się zapewne nie stanie, ale ile niepotrzebnych ofiar to pochłonie? Bóg jeden wie. Niestety, wiele wskazuje na to, że Rosjanie – wobec niepowodzeń militarnych na froncie – postawili sobie nowy cel. Chodzi o wywołanie ogromnych migracji i destabilizację części Unii Europejskiej. To dlatego Rosjanie tak ochoczo ostrzeliwują osiedla mieszkaniowe i inne cele cywilne. Nie, to nie przypadek. Ale i żadne zaskoczenie (wystarczy mieć w pamięci ich „możliwości”).
Do Polski napłynęło już ponad 1,5 miliona uchodźców, a liczba ta będzie zapewne tylko rosnąć. Polacy, jak to mają w zwyczaju, od razu pospieszyli z ogromną pomocą. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że ten zryw i emocje niedługo wygasną. To żadna ujma, a zwykła rzeczywistość. Mówią o tym wszyscy eksperci, którzy zajmują się migracjami. Nasze państwo stanie za moment (i to już powoli się dzieje) przed ogromnymi wyzwaniami w najróżniejszych obszarach.
Pamiętają, Państwo, kryzys migracyjny z 2015 roku? Te dramatyczne relacje, ogromne obozy i dantejskie sceny? Otóż, jeśli spojrzymy na liczby, to okazuje się, że Polska przyjęła w tydzień więcej uchodźców, niż wtedy cała Europa migrantów. I nie chodzi o to, by porównywać te sytuacje, lecz by unaocznić skalę.
Polacy po raz kolejny zdali egzamin z empatii i miłosierdzia. Nie da się tu opisać tej rzeki pomocy, która popłynęła do Ukraińców i na Ukrainę. Kto mógł, to pomagał. Tysiące ludzi pojechały na granicę tylko po to, by sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje transportu. Czysta dobroć. Pomaga też rzecz jasna Solidarność, która dość aktywnie włączyła się na tym polu. Teraz powoli przychodzi czas na pomoc ze strony państwa, bo z tym na razie jest różnie. No i czas na pomoc z Zachodu i Unii Europejskiej, która tak chętnie opłaca Turcję. Cóż, wydaje się, że odblokowanie unijnych pieniędzy, które i tak są bezprawnie zablokowane, to absolutne minimum.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.