[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Czy Putin zaatakuje Europę Wschodnią?
Państwa NATO nie zareagowały na zajęcie Krymu ani na wojnę o Donbas. Ruchy po stronie państw Trójmorza wydają się coraz bardziej nerwowe. A na Zachodzie oprócz poważnych analiz think tanków Rand czy Swedish Defence Research Agency nikt nie chce umierać za Litwę czy Warszawę. Skąd my to znamy? W Warszawie rozgorzała dyskusja wokół tego tematu, a powodem jej jest doskonała analiza w książce Marka Budzisza pt. „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”. Autor bez ogródek przeciwstawia zachodniej strategii rysowania kredą po asfalcie – zimną, wykalkulowaną strategię Moskwy prowadzenia polityki, której ważnym elementem oprócz agresywnego wywiadu, propagandy są konflikty militarne na małą skalę. Działania dezinformacyjne w rosyjskim myśleniu strategicznym, koncepcja wojny buntowniczej, strategiczna powściągliwość, czyli jak Rosja może wygrać w nowej zimnej wojnie. To tylko kilka zagadnień poruszanych przez Budzisza. Trzeba również dodać, że elita, którą przede wszystkim tworzą selektywnie dobrani towarzysze z KGB Władimira Putina, zapewniają kierunek rozwoju i odbudowy imperium rosyjskiego. Budziszowi praktycznie wtóruje cała polska elita niezależnych analityków z dr. Jackiem Bartosiakiem, dr. Leszkiem Sykulskim i prof. Romualdem Szeremietiewem. Na szczególną uwagę moim zdaniem zasługuje komentarz prowadzącej jeden z takich paneli, która na końcu wyraża nadzieję, że polska elita polityczna dostrzeże ten ważny problem. Przy przeniesieniu się Amerykanów na Pacyfik i oddaniu Niemcom roli żandarma w Europie nic i nikt nie zatrzyma Putina przed odzyskaniem Europy Wschodniej. Wypchnięcie Amerykanów z Europy jest strategicznym celem Putina i cichym marzeniem Niemiec i Francji. Dlatego działania destrukcyjne, szczucie narodów Trójmorza przeciw sobie, są kolejnym narzędziem osłabiania nie tylko krajów Trójmorza, ale całej wspólnoty NATO. Szkoda, że Warszawa tak jak po 1926 r. odsunęła Polonię amerykańską, robiąc z niej matołków niepotrafiących zrozumieć, czym jest polska racja stanu. Przypomnijmy: jak w trakcie pokoju wersalskiego amerykańska Polonia wraz ze swoim liderem Ignacym Paderewskim była sprawcza i wydatnie zapisała swój udział w powstaniu państwa polskiego, jak stworzyła zręby Wojska Polskiego, wojsk pancernych i lotnictwa, wysyłając do kraju doskonale uzbrojoną Błękitną Armię, jak od 1994 r. ta sama Polonia amerykańska prowadziła lobbing, aby Polskę przyjęto do NATO, tak w tej chwili nikt nie rozmawia z nową administracją w Waszyngtonie. Pisaliśmy o tym na łamach „Kuryera Polskiego”, mówił o tym prof. Marek Jan Chodakiewicz w artykule „W Waszyngtonie nikt nie lobbuje za Polską”. Znów jesteśmy: „silni, zwarci, gotowi”. Jednak nie chcemy, aby powtórzył się 1939 rok. Nie stać nas na straty elit, które powoli zaczynają się odradzać. Wtedy byliśmy sami i dziś też nie mamy żadnych przyjaciół, nawet odrzucamy polską emigrację. Nauczmy się w końcu wyciągać wnioski z własnej historii.