M. Ossowski, red. nacz. "TS": Permanentny brak dialogu społecznego to smutna rzeczywistość
Następujące po sobie od tego czasu działania polskich władz stawiają pod znakiem zapytania wartość osiągniętego w tym zakresie porozumienia i rodzą pytania o to, co właściwie ustalono na szczycie UE w grudniu 2019 roku. Trwające od miesięcy negocjacje w tym zakresie ze stroną społeczną tylko pogłębiają poczucie, że idziemy w zupełnie innym kierunku, niż pierwotnie zapowiadany przez szefa rządu. Permanentny brak dialogu społecznego, pozorowanie działań wraz z coraz bardziej oczywistym demontażem polskiej energetyki to smutna rzeczywistość w ostatnim czasie. Jeżeli dołożymy do tego wcześniejsze próby premiera rozmontowania dialogu społecznego w Polsce w związku ze zmianami w RDS i coraz silniejsze zakusy na obchodzenie ograniczenia handlu w niedziele, także przez podmioty kontrolowane przez skarb państwa, otrzymamy obraz Zjednoczonej Prawicy, która niewiele ma wspólnego z programem, do którego realizacji się zobowiązała i dzięki któremu uzyskała poparcie Solidarności. Ostatnia manifestacja Solidarności wraz z innymi centralami związkowymi to żółta kartka dla rządzących. To „tylko” kilkanaście tysięcy związkowców i ostatnia szansa dla rządu na zrewidowanie swoich działań i podjęcie konstruktywnego dialogu ze stroną społeczną. Potwierdzają to słowa przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy, który podczas środowej manifestacji jasno zapowiedział, że jeżeli rząd nie podejmie dialogu z Solidarnością i innymi centralami związkowymi, nastąpi eskalacja protestów. Solidarność nie odpuści w tej kwestii, nawet jeśli będzie to oznaczało doprowadzenie do upadku rządu.