Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Dialog, energetyka, wolne niedziele - żółta kartka od Solidarności
Przypominamy, że "Tygodnik Solidarność" w wersji cyfrowej jest do pobrania za darmo w naszej aplikacji mobilnej.
By bezpłatnie czytać "TS" wystarczy pobrać naszą aplikację z Google Play i App Store. Dostępne są w niej wszystkie wydania Tygodnika.
LINK DO APLIKACJI
O problemach w handlu pisze Marcin Koziestański
Jak wskazuje Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”, feralnego zapisu o placówkach pocztowych nie było w obywatelskim projekcie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele przygotowanym przez Solidarność. – To zostało wprowadzone podczas prac parlamentarnych nad ustawą. Od początku ostrzegaliśmy, że to jest furtka do obchodzenia przepisów i niestety mieliśmy rację. Dlatego teraz chcemy, żeby rządzący jak najszybciej naprawili to, co wcześniej sami zepsuli – mówi przewodniczący.
Zapis w ustawie dotyczący usług pocztowych od dawna wykorzystuje sieć Żabka. W ostatnim czasie status placówki pocztowej zyskała również sieć Kaufland, choć na razie nie podjęła decyzji o otwarciu swoich sklepów w niedziele. Niedawno część supermarketów otworzyła w niedziele niehandlowe sieć Polomarket. Zyskały one taką możliwość dzięki podpisaniu ze spółką Ruch umowy dotyczącej obsługi paczek. Co warte podkreślenia, Ruch należy do Orlenu, czyli koncernu kontrolowanego przez Skarb Państwa
W ocenie handlowej Solidarności fakt, że państwowe firmy pomagają sieciom handlowym otwierać sklepy w niedziele, jest bulwersujący. – Jak mamy oczekiwać od zagranicznych sieci przestrzegania jakichkolwiek standardów, skoro państwowe firmy określane mianem „narodowych czempionów” tego nie robią? – pyta Alfred Bujara. – Im dłużej rządzący będą tę sytuację tolerować, tym gorzej. Tu chodzi już nie tylko o pracowników handlu, ale też o powagę państwa polskiego – wskazuje szef handlowej Solidarności.
Marcin Krzesowiec relacjonuje zeszłotygodniową manifestację
Od dłuższego czasu Solidarność skarży się na całkowity brak dialogu społecznego w branży energetyczno-paliwowej, łamanie praw pracowniczych i związkowych, zagrożenie utraty miejsc pracy i suwerenności energetycznej Polski. Powodem konfliktu jest także rządowy projekt przeniesienia aktywów węglowych, jeśli chodzi o wytwarzanie energii, do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego.
Z tych powodów protestujący przybyli do stolicy, gdzie przy dźwięku bębnów, trąbek oraz mocą własnych gardeł domagali się sprawiedliwej transformacji energetycznej. Na transparentach widniały hasła: „Łapy precz od Turowa” czy „NIE dla transformacji energetyki bez Umowy Społecznej”. Niesiona była także trumna „energetyki polskiej po transformacji”. We wspólnym proteście wzięli udział szefowie trzech central związkowych: Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ „Solidarność”, Barbara Popielarz, wiceprzewodnicząca OPZZ, i Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych. Według rzecznika „S” Marka Lewandowskiego w stolicy protestowało od 7 do 10 tys. związkowców.
„Nowy ład, nowa aksjologia” twierdzi Jakub Pacan
W Polskim Ładzie – technokratycznym projekcie na następne lata, a pewnie i dekady – zagadnienia aksjologiczne są wyczuwalne dość delikatnie. Dziwne, że o ten wkład nikt się nie upominał. Bo za pieniędzmi i programami ekonomicznymi zawsze idzie polityka i ideologie.
Wydaje się, że PiS-owi z Polskim Ładem uda się wyjść na prostą po czasie pandemii i zamrożonej gospodarki. W sensie psychologicznym ten program już zaczyna działać w ten sposób, że dobre prognozy gospodarcze i program Ładu przekierowują złość i złe wspomnienia z „czasu zarazy” na lepszą zaplanowaną przez rząd przyszłość. Politycy partii rządzącej jak ognia bali się powtórki scenariusza z Winstonem Churchillem, który wprawdzie obronił kraj przed Niemcami, ale kosztem tak dużych wyrzeczeń, że źle się Brytyjczykom kojarzył, stąd po wojnie przegrał wybory. Polski Ład ma na nowo wlać w serca Polaków uczucia pozytywne, zneutralizować zniechęcenie i skłonić do utożsamiania się z planem powracania do normalności realizowanym w ramach wielkich inwestycji publicznych.
O problemach czeskich linii lotniczych pisze Aleksander Żywczyk
Od przynajmniej roku na korytarzach w Brukseli toczyła się dyskusja o pomocy publicznej dla narodowych linii lotniczych krajów członkowskich.
Komisja Europejska mówiła twarde „nie”. Większość krajów mimo to zdecydowała się wspierać swoje lotnictwo pasażerskie. Tylko Czesi posłuchali KE i uwierzyli w europejską „solidarność”. Niedługo później dostali z Europy rachunek – kropkę nad i w postępowaniu upadłościowym.
Linie lotnicze České aerolinie to jedne z pierwszych w Europie linii lotniczych – i jedne z najstarszych w świecie. Od dekad Czesi mówili, że to ich klejnot koronny. Latające po całym świecie cieszyły się zaufaniem klientów, również dlatego że były – w porównaniu z innymi – wyjątkowo bezpieczne.
W numerze również m.in.:
- "Mentalność wywodząca się z myślenia kolonialnego" Mateusz Kosiński o atakach na wolne niedziele rozmawia z dr. hab. Zbigniewem Krysiakiem
- "Wsiąść do pociągu…" Aleksander Żywczyk o paszportach covidowych
- "Mieć miedź" Teresa Wójcik o potędze miedzi
- "Myszy, nietoperze i NS2" - Teresa Wójcik o gazociągu Baltic Pipe
- "Trwa bitwa o Turów" Andrzej Berezowski
- "Rosyjscy hakerzy grożą dostawom żywności. Wysoki alert w USA" Aleksander Żywczyk
- "Koniec z masowym mordowaniem dzieci w Chinach" tego samego autora
- "Życzliwość jest niedoceniona" z Anną Guzik rozmawia Bartosz Boruciak
- "Nie my przeciągniemy strunę" Barbara Michałowska o strajkach łódzkich studentów
- "Tikkun olam a rewolucja" prof. Marka Jana Chodakiewicza
- "Pomnik z kradzionym logo" Marcin Koziestański o kradzieży logo "Solidarności"
- "Realna rola i znaczenie Europejskiej Rady Zakładowej"
- W dziale sport: "Jak Polacy zaczynali wielkie turnieje" Łukasza Bobruka i "Tenisowa zmiana pokoleń" Barbary Michałowskiej