[Felieton "TS"] Karol Gac: Błędne koło
Platforma od dawna znajduje się w głębokim kryzysie. Niektórzy wskazują nawet, że największym od czasu jej powstania. Być może ocena ta jest nieco na wyrost, choć z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić, by mogło być jeszcze gorzej. Czarę goryczy u polityków Platformy przelało sejmowe głosowanie ws. Funduszu Odbudowy, o którym pisałem już wcześniej. Borys Budka, mając w ręku całkiem silne karty, po prostu przelicytował, a tym samym się zwyczajnie skompromitował.
Nic dziwnego, że 51 parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej podpisało się pod listem otwartym do swoich kolegów partyjnych, w którym apelują o podjęcie „poważnej debaty” prowadzącej do „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej”. Szybko okazało się, że treść listu przygotowały cztery posłanki: Joanna Kluzik-Rostkowska, Urszula Augustyn, Marta Golbik i Katarzyna Mrzygłocka. I choć wiele jest teorii w tej sprawie, to pewne jest jedno – nie służy on Borysowi Budce, którego przywództwo jest wprost podważane.
Tyle tylko, że Borys Budka to tylko odbicie problemów Platformy, a nie ich sedno. Genezy można upatrywać w ucieczce Donalda Tuska do Brukseli i pozostawienia byłych kolegów na pastwę Ewy Kopacz. Podobnie na to patrzy Władysław Frasyniuk, który w TVN24 stwierdził: „Tusk zostawił wyjałowioną, spaloną ziemię. Życie intelektualne wewnątrz Platformy umarło. Odszedł mocny, silny, wyrazisty lider i nagle się okazało, że jest pustka, nie ma partii, nie ma programu, nie ma wartości”. Cóż, nic dodać, nic ująć.
W związku z tym można się zastanawiać, na ile Borys Budka jest rzeczywiście odpowiedzialny za to, co w PO się teraz dzieje. Tak, pewnie w sporej części. Jednak czy w całości? Czy odpowiada za butę, arogancję, a czasami i wypowiadane idiotyzmy swoich kolegów? Tu już można mieć wątpliwości. Zresztą proszę zwrócić uwagę, o kim się mówi w kontekście następcy Budki. O Rafale Trzaskowskim i... to właściwie byłoby na tyle.
Prezydent Warszawy, który delikatnie rzecz ujmując, nie słynie z pracowitości, sam jeszcze chyba do końca nie wie, kim chce być w polskiej polityce – włodarzem stolicy? Może jednym z liderów (przewodniczącym?) PO? A może twórcą nowego ruchu? W konsekwencji porusza się od ściany do ściany bez żadnych efektów.
Platforma przeżywa więc kolejny kryzys. Jednak ani w niej, ani w liderach nie widać zbyt wielkiej refleksji na ten temat. Cóż, chcącemu nie dzieje się krzywda.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.