[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Lenin i pogromszczycy
Praktyka bolszewicka dozwoliła na dalsze – choć bardziej zakamuflowane – praktykowanie przemocy antyżydowskiej. W rzeczywistości dekret ten miał na celu scentralizowanie władzy bolszewickiej, czyli dyktatury Lenina, szczególnie na ziemiach ukrainnych. Opierający się centralizacji pogromszczycy byli miażdrzeni. Podporządkowujący się centralizacji pogromszczycy byli głaskani, choćby Konarmia, co opisywał Izaak Babel.
Naturalnie komuniści cyklicznie wydawali buńczuczne i groźne deklaracje przeciw antysemityzmowi, choć też nie za często. I właściwie wcale przeciw komunistycznemu antysemityzmowi, nawet na poziomie lokalnym. Niewiele z tych propagandowych gejzerów wychodziło, chyba że pogromy przybierały ostrze wybitnie antysowieckie. Wtedy Lenin i towarzysze czuli się zagrożeni i faktycznie reagowali twardo.
Ale jeśli przemoc była wyrażana tylko w formie antyżydowskiej, Kreml nie uznawał, że obrona ludności żydowskiej była priorytetem. Tak było aż do zwycięstwa komunistów w wojnie domowej i konsolidacji władzy. „Dla przywództwa bolszewickiego jednak główną sprawą nie były losy Żydów Czernichowa, ale przeżycie sowieckiego państwa, co – jak wspomnieliśmy – nie było wcale pewne”.
Ponadto, jak podkreśla Brendan McGeever, gdy bolszewicy zdecydowali się zareagować, to chodziło im przede wszystkim nie o pogromy, a o ujarzmienie antysemityzmu w Armii Czerwonej, który był zagrożeniem dla dyscypliny wewnętrznej komunistycznych sił zbrojnych oraz stanowił egzystencjalne zagrożenie dla kontroli czerwonego wojska przez Kreml. Za udział w pogromach i inne czyny antysemickie rzeczywiście niekiedy karano, a nawet rozstrzeliwano, ale tylko i wyłącznie, gdy takie ekscesy zagrażały władzy sowieckiej. Dobro Żydów w tych kalkulacjach Lenina było zupełnie wtórne.
O prawdziwym podejściu Lenina do Żydów świadczą tajne instrukcje z jesieni 1919 r. W listopadzie 1919 r. bolszewicki dyktator nakazał wykluczyć Żydów z władz sowieckich na Ukrainie, aby zneutralizować gniew antysemitów i wzmocnić władzę komunistyczną. Obiecywał traktować Żydów (oraz chrześcijańskich mieszczan) „żelazną pałą”, albo – dosłownie – „wziąć ich w kolczaste rękawice”, czyli zmiażdrzyć.
Dlaczego? Ponieważ – ze względu na rozkład sił – Lenin dialektycznie preferował antyżydowskich adwersarzy, rewolucjonistów miejscowych, którzy stanowili tam poważną siłę. Podczas gdy w latach 1917-1918 władza bolszewicka opierała się na miejskich Gwardiach Czerwonych składających się głównie z mniejszości rosyjskiej (oraz współpracujących niekiedy z nimi taktycznie oddziałów żydowskiej samoobrony), w latach 1919-1921 większość sił bolszewickich (mówi się nawet o 90 proc.) to grupy, bandy i oddziały powstańcze i partyzanckie rekrutujące się głównie z elementu miejscowego wiejskiego.
Podsumowując: „antysemityzm miał swoje korzenie w głównie partyzanckim składzie Armii Czerwonej na Ukrainie: poglądy na świat bazy społecznej bolszewików stały w ostrym kontraście z poglądami partyjnego przywództwa”. A partyzanci wywodzili się z ludu, głównie z chłopstwa, bądź świeżej daty wiejskiego pochodzenia proletariatu. Szeregowi czerwoni byli w większości antyżydowscy. Wynikało to głównie z odwiecznych ludowych uprzedzeń.
W trakcie rewolucji uprzedzenia te przyjęły marksistowską formę walki klas, taką unowocześnioną formę rabacji czerni. Jednym słowem w takiej antysemickiej formie praktykowali walkę klas – obok bezlitosnej praktyki tej samej marksistowskiej walki klas przeciw ziemianom, inteligencji i innym „burżujom”, którzy przecież Żydami nie byli, a których mordy bardzo trudno odgraniczyć od fali zabijania Żydów.
Poza terenami Rosji centralnej, gdzie mniejszość żydowska była mała, leninowski slogan „grab nagrablionnoje” uderzył – poza ziemianami, inteligencją, urzędnikami i przedsiębiorcami – przede wszystkim w Żydów ukraińskich i białoruskich. Ta sama tłuszcza, która ku wielkiej radości bolszewików mordowała „białoruczkich”, gromiła też Żydów. Lenin popierał orgię anarchii. Nie miało znaczenia, że dotykała też Żydów. Nie zastopował mordów, przemocy i grabieży. Była mu na rękę aż do czasu, gdy trzeba było na gruzach budować władzę bolszewicką.
Ponadto, jak wspomnieliśmy, część społeczności żydowskiej stanowiła też warstwę średnią, a więc znienawidzoną „burżuazję”. Dlaczego Lenin miał niby mieć litość właśnie dla żydowskiego „wroga klasowego”? Dlaczego bolszewicki wódz miałby popierać polityczne orientacje żydowskie, takie jak syjonizm czy konserwatyzm, które zaszczepiały masom żydowskim odrębne poczucie tożsamości narodowej i wzmacniały wiarę religijną, tym sposobem odwlekając ich wrzucenie do jednolitego sowieckiego kotła? Oprócz tego pamiętajmy, że zgodnie z zawijasami dialektyki Lenin potrafił prowadzić politykę, która dyktowała usuwanie komunistów żydowskich z urzędów sowieckich, aby uspokoić czerń i innych antysemitów. Bolszewicki wódz miał w tym wsparcie wielu towarzyszy na szczytach partyjnych.
W tym kontekście jest jasne, że wódz komunistyczny był jednoznacznie wrogi narodowi żydowskiemu. W najlepszym wypadku traktował Żydów instrumentalnie, aby zbić propagandowy kapitał na Zachodzie jako rzekomy obrońca społeczności żydowskiej przed antysemitymem. W najgorszym wypadku cynicznie i dialektycznie dozwalał na ich mordy. Jednym słowem: do Żydów podchodził tak jak do innych ludzi – instrumentalnie, nienawistnie, klasowo.
Waszyngton, DC, 10 maja 2021 r.
Intel z DC