[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Bądźmy bardziej efektywni!
Deklaracja ta jest kolejnym krokiem milowym na drodze budowania geopolitycznego projektu zwanego Trójmorzem. Ostatnie wydarzenia z rosyjską wojną hybrydową otwierają oczy nie tylko państwom, które wchodziły w skład dawnej Rzeczpospolitej, ale wielu innym, jak Czesi, Bułgarzy i inne kraje Trójmorza, w których wywiad rosyjski pozostaje niezwykle aktywny, destabilizując systemy polityczne, co w rezultacie ma prowadzić do osłabienia roli NATO i utrzymywania stałego zagrożenia na wschodniej flance. Dlatego wszyscy, którym zależy na dobru Rzeczpospolitej, musimy „trąbić” w globalnych językach o tych zagrożeniach. Narracja ta musi trafić do administracji prezydenta Joe Bidena. Polityka wypychania Stanów Zjednoczonych z Europy jest stałą agendą Moskwy i jej zachodnioeuropejskich apologetów. Wypchnięcie USA z Europy byłoby największym zagrożeniem dla Rzeczpospolitej i krajów Trójmorza. Chcąc budować Trójmorze, musimy sami stawać się silnymi ekonomicznie, politycznie i militarnie. Polacy muszą koncentrować się na łączeniu potencjałów (connectivity), o czym pisaliśmy w „Kuryerze Polskim” w Milwaukee. Istotne jest w tej kwestii przede wszystkim odblokowanie debaty na temat polskiej 20-milionowej diaspory. Chodzi o wizję, jak powiązać 40-milionowy kraj nad Wisłą z 20-milionową diasporą. Taką wizję przedstawił dr Jacek Bartosiak w symulowanym przemówieniu, w którym premier RP ogłasza z Wawelu program pt. „Prawo do powrotu”. Program ma skłonić do powrotu do kraju miliony Polaków żyjących za granicą. Rozwój Polski w dużej mierze może się dokonać we współpracy z tysiącami polskich naukowców pracujących na zachodnich uniwersytetach. „To ludzie i ich talenty są największym skarbem tego kraju” – mówi Bartosiak. Aby stworzyć nową wizję dla Rzeczpospolitej i krajów Trójmorza, potrzeba nowej jakości. Trzeba zdecydowanie podnieść pozycję polskich uniwersytetów i wspomóc je tymi, którzy brylują na zachodnich uniwersytetach. Przez lata byłem świadkiem, jak wielu emigracyjnych profesorów odbijało się od biurokratycznej maszyny, która oplotła Rzeczpospolitą. Podobne mechanizmy dotyczą biznesu, mediów, rozwoju polskiej medycyny i technologii. Polska stoi przed zbliżającą się nieuchronnie alternatywą: albo dalej być postkolonialną montownią niemiecko-francuskich produktów, albo wybić się na pełną suwerenność w zamierającym szybko pojałtańskim porządku świata. Wtedy musimy postawić na rozwój technologiczny, naukowy, biznesowy i mentalny, który może się dokonać tylko poprzez powrót i współpracę z 20-milionową diasporą. Musimy jednak podjąć efektywne działania, które w najbliższej przyszłości mogą zaowocować prawdziwym przemówieniem premiera lub prezydenta z Wawelu do polskiej diaspory wzywającym ją do powrotu.