[Felieton "TS"] rosemann: Nie płacz, Ewka…

Za sprawą niedawnej projekcji filmu Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” przyszło nam się zderzyć z recydywą postawy, jaką w 2010 r. ówczesne władze Polski zaprezentowały podczas „wyjaśniania” przyczyn i przebiegu tragedii smoleńskiej. Delikatnie można tę postawę określić jako mieszankę lęku, niefrasobliwości i nonszalancji. Teraz nie mamy do czynienia z lękiem, bo ci, którzy wówczas rządzili, dziś są w opozycji i nie ciąży na nich brzemię odpowiedzialności wyrażone wtedy beznadziejnie dramatycznym pytaniem Donalda Tuska: „Miałem Rosji wypowiedzieć wojnę?”. Zaś niefrasobliwość i nonszalancja ciągle jest obecna, jakbyśmy przenieśli się w czasie do tamtych wydarzeń. Gdyby rzecz dotyczyła kogoś bardziej lotnego od głównej „bohaterki” wrzawy, jaką wywołał film Stankiewicz, zapewne zaapelowałby do kolegów, by już raczej nie „pomagali”.
/ Screen TT Rybitzky

Ujawnienie, a raczej przypomnienie znanych, lecz mało rozpowszechnionych zdjęć ówczesnej minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, wykonanych w moskiewskim prosektorium, zaowocowało wieloma ostrymi, w większości negatywnymi reakcjami opinii publicznej. Wywołało też spontaniczną potrzebę wzięcia Ewy Kopacz w obronę przez jej partyjnych kolegów oraz osoby związane z opozycją wobec obecnej władzy. Tak w ogóle można pochwalić taką postawę, bo branie w obronę kobiety zawsze jest godne pochwały. Jednak jeśli już chce się być czyimś obrońcą, warto dopilnować, by ta obrona nie obracała się przeciwko bronionemu.
W obronie Ewy Kopacz przytoczono, poza baterią uwag o obciążeniu psychicznym, które owocuje nieprzewidzianymi reakcjami, takimi jak uśmiech po odejściu od stołu sekcyjnego, dwa argumenty, które miałyby ją w jakiś sposób oczyścić. Pierwszym było przypomnienie, że Ewa Kopacz była w Moskwie tylko „wolontariuszką”, która pojechała „na ochotnika”. Ten argument, pewnie wbrew intencjom, sugeruje, że nie było w Moskwie żadnego oficjalnego reprezentanta polskiego rządu, faktycznie starającego się głównie „nie wypowiadać wojny”. Do dziś, tak nawiasem mówiąc, nie wyjaśniono, kto decydował o wysyłaniu „wolontariuszy” do Rosji. A to ważne pytanie, bo wiele by pomogło pytającym, „gdzie byli wtedy ludzie z Kancelarii Prezydenta i Macierewicz”. Gdzie był Kaczyński – wiadomo. Stał na poboczu, bo pędził kondukt Tuska.
Drugi, bardziej emocjonalny argument rzucił Radosław Sikorski, mówiąc, że Ewa Kopacz „selekcjonowała kawałki ciał”. I tu warto zauważyć, że wyraźnie słabujący od jakiegoś czasu w politycznych polemikach Sikorski wyświadczył pani Kopacz wątpliwą przysługę. Kto pamięta skandal po odkryciu zawartości przywiezionych z Moskwy trumien, wie, że ostatnim miejscem, w którym powinno się stawiać „bohaterkę z Moskwy”, jest właśnie to, w którym składano szczątki do trumien.
Nie da się uciec od myśli, że dobór przyjaciół pani Kopacz to jedna z kar za jej rolę w 2010 r. Oby nie jedyna.


 

POLECANE
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji

Komisja etyki poselskiej ukarała posła PiS Jarosława Kaczyńskiego naganą za jego słowa podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej w sierpniu. Sejmowa komisja ukarała także szefa PiS za jego słowa pod adresem dziennikarza TVN24.

Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa Kamila z Onetu? tylko u nas
Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa "Kamila z Onetu"?

Sprawa Marii Kurowskiej pokazuje, jak w „uśmiechniętej Polsce” granica między normalnym działaniem posła, a „aferą” zależy wyłącznie od tego, kto akurat rządzi. Kurowską atakuje się za coś, co jest absolutnym fundamentem demokracji: zabieganie o środki dla własnego regionu i pilnowanie, by nie trafiały donikąd.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Na Podkarpaciu potwierdzono 26 przypadków odry powiązanych z jednym ogniskiem epidemicznym i jedno podejrzenie choroby. Sanepid prowadzi dochodzenie i przypomina o szczepieniach oraz zaleca maseczki i unikanie dużych skupisk.

Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok z ostatniej chwili
Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok

Salvador Plasencia, jeden z lekarzy odpowiedzialnych za śmierć aktora Przyjaciele Matthew Perry’ego, został skazany na 30 miesięcy więzienia w związku z przedawkowaniem ketaminy, które doprowadziło do śmierci 54-letniego gwiazdora. Wyrok zapadł w środę przed sądem federalnym w Los Angeles.

Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE tylko u nas
Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE

Historyczna decyzja Sądu Najwyższego wywołała polityczne i prawne trzęsienie ziemi. Uchwała z 3 grudnia po raz pierwszy tak jednoznacznie wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE, stwierdzając, że TSUE działał poza swoimi kompetencjami. To ruch, który może na nowo ułożyć relacje Polska–Unia i zmienić sposób funkcjonowania całego wymiaru sprawiedliwości.

Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń z ostatniej chwili
Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń

Coraz więcej Polaków wraca z Niemiec do ojczyzny. Jak opisuje niemiecki dziennik BILD, przyciągają ich wyższy wzrost gospodarczy w Polsce, niższe bezrobocie i ulgi podatkowe dla powracających.

Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy Wiadomości
Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy

Dziesięciu obywateli Gruzji zostało przymusowo odesłanych z Polski na pokładzie samolotu czarterowego, który 2 grudnia wystartował z Łodzi do Tbilisi. Operację przeprowadziła Straż Graniczna we współpracy ze stroną niemiecką oraz Agencją Frontex, w ramach regularnych działań związanych z egzekwowaniem prawa migracyjnego.

Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo  z ostatniej chwili
Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo 

Oleg Artiemjew – doświadczony rosyjski kosmonauta i radny moskiewskiej Dumy – został usunięty z przyszłorocznej misji SpaceX Crew-12 na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Roskosmos twierdzi, że powodem jest „przejście Artiemjewa do innej pracy”. Niezależne rosyjskie media podają jednak zupełnie inną wersję.

McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy z ostatniej chwili
McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy

Rosyjska agencja RIA Nowosti podaje, że McDonald's zarejestrował w Rospatencie znak towarowy "I'm lovin' it". Rospatent zatwierdził dokumenty w tym tygodniu.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS zachęca rolników do wzięcia udziału w bezpłatnych badaniach. 3 grudnia 2025 r. pojawił się komunikat w tej sprawie.

REKLAMA

[Felieton "TS"] rosemann: Nie płacz, Ewka…

Za sprawą niedawnej projekcji filmu Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” przyszło nam się zderzyć z recydywą postawy, jaką w 2010 r. ówczesne władze Polski zaprezentowały podczas „wyjaśniania” przyczyn i przebiegu tragedii smoleńskiej. Delikatnie można tę postawę określić jako mieszankę lęku, niefrasobliwości i nonszalancji. Teraz nie mamy do czynienia z lękiem, bo ci, którzy wówczas rządzili, dziś są w opozycji i nie ciąży na nich brzemię odpowiedzialności wyrażone wtedy beznadziejnie dramatycznym pytaniem Donalda Tuska: „Miałem Rosji wypowiedzieć wojnę?”. Zaś niefrasobliwość i nonszalancja ciągle jest obecna, jakbyśmy przenieśli się w czasie do tamtych wydarzeń. Gdyby rzecz dotyczyła kogoś bardziej lotnego od głównej „bohaterki” wrzawy, jaką wywołał film Stankiewicz, zapewne zaapelowałby do kolegów, by już raczej nie „pomagali”.
/ Screen TT Rybitzky

Ujawnienie, a raczej przypomnienie znanych, lecz mało rozpowszechnionych zdjęć ówczesnej minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, wykonanych w moskiewskim prosektorium, zaowocowało wieloma ostrymi, w większości negatywnymi reakcjami opinii publicznej. Wywołało też spontaniczną potrzebę wzięcia Ewy Kopacz w obronę przez jej partyjnych kolegów oraz osoby związane z opozycją wobec obecnej władzy. Tak w ogóle można pochwalić taką postawę, bo branie w obronę kobiety zawsze jest godne pochwały. Jednak jeśli już chce się być czyimś obrońcą, warto dopilnować, by ta obrona nie obracała się przeciwko bronionemu.
W obronie Ewy Kopacz przytoczono, poza baterią uwag o obciążeniu psychicznym, które owocuje nieprzewidzianymi reakcjami, takimi jak uśmiech po odejściu od stołu sekcyjnego, dwa argumenty, które miałyby ją w jakiś sposób oczyścić. Pierwszym było przypomnienie, że Ewa Kopacz była w Moskwie tylko „wolontariuszką”, która pojechała „na ochotnika”. Ten argument, pewnie wbrew intencjom, sugeruje, że nie było w Moskwie żadnego oficjalnego reprezentanta polskiego rządu, faktycznie starającego się głównie „nie wypowiadać wojny”. Do dziś, tak nawiasem mówiąc, nie wyjaśniono, kto decydował o wysyłaniu „wolontariuszy” do Rosji. A to ważne pytanie, bo wiele by pomogło pytającym, „gdzie byli wtedy ludzie z Kancelarii Prezydenta i Macierewicz”. Gdzie był Kaczyński – wiadomo. Stał na poboczu, bo pędził kondukt Tuska.
Drugi, bardziej emocjonalny argument rzucił Radosław Sikorski, mówiąc, że Ewa Kopacz „selekcjonowała kawałki ciał”. I tu warto zauważyć, że wyraźnie słabujący od jakiegoś czasu w politycznych polemikach Sikorski wyświadczył pani Kopacz wątpliwą przysługę. Kto pamięta skandal po odkryciu zawartości przywiezionych z Moskwy trumien, wie, że ostatnim miejscem, w którym powinno się stawiać „bohaterkę z Moskwy”, jest właśnie to, w którym składano szczątki do trumien.
Nie da się uciec od myśli, że dobór przyjaciół pani Kopacz to jedna z kar za jej rolę w 2010 r. Oby nie jedyna.



 

Polecane