[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: W poszukiwaniu wartości atlantyckich
Niemcy kierują swoją uwagę ku nawiązaniu strategicznego partnerstwa z Rosją, czego dowód leży sobie na dnie Bałtyku, a druga nitka Nord Stream będzie niebawem skończona. Francuzi z kolei uważają, że Napoleon wciąż żyje, i pragną budować swoje bezpieczeństwo na strukturze alternatywnej do NATO w postaci armii europejskiej. Amerykanie z kolei są testowani przez Putina w Donbasie i całej wschodniej flance NATO oraz przez Xi Jinpinga w rozgrywce o Tajwan. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej rozgrywce niedawni sojusznicy Ameryki do końca nie mogą się zdeklarować, czy są po stronie łamania prawa międzynarodowego przez Rosję i łamania praw człowieka przez Chiny, czy dalej stoją twardo na gruncie wartości atlantyckich wypracowanych przez ostatnich kilka dobrych dekad. Przypominam, że w 1994 r. w Budapeszcie zostało podpisane Memorandum Budapeszteńskie o Gwarancjach Bezpieczeństwa – porozumienie międzynarodowe niemające statusu traktatu. Memorandum mówi o respektowaniu suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz powstrzymaniu się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko jej niepodległości i integralności terytorialnej. Podpisały je: Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania. Sprawa ta wyraźnie pokazuje, że Niemcy i Francja są rozgrywane przez Rosję w kwestii integralności Ukrainy. Dlatego właśnie politycy ukraińscy chcą przeniesienia rozmów pokojowych z Mińska w inne miejsce i być może z innymi negocjatorami, którzy reprezentowaliby bardziej obiektywne podejście do utrzymania pokoju na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Pisaliśmy o tym w „Kuryerze Polskim”. Nowa dyplomacja amerykańska pokazuje jednak, że pryncypia polityki zagranicznej nowej administracji nie uległy drastycznym zmianom, tak jak obiecywało wielu warszawskich komentatorów. Starcie dyplomatyczne z Chinami na Alasce pokazuje logiczny kierunek działania amerykańskiej dyplomacji. Trzeba także odnotować przykry fakt, że zamiast poszukiwać sprzymierzeńców i adwokatów w Paryżu i Berlinie, warto się rozejrzeć za tymi, którzy mają podobne problemy i to z nimi zawierać przymierza i sojusze. Przekonali się o tym Ukraińcy, ciekawe, kiedy odkryją to Bałtowie i my, Polacy. „Ukraina ma prawo się bronić! Polska pomoże oprzeć się agresji Federacji Rosyjskiej” – to silny przekaz dyplomatyczny Ministra Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej, jednak za przekazem musi iść sprawczość. Czas na budowanie silnej armii, planów i strategii aktywnego działania polskiej dyplomacji, polskich i polonijnych mediów w sprawie przestrzegania prawa międzynarodowego. Nie można dogadywać się, klepać po ramieniu i płacić za ropę czy gaz komuś, kto za te pieniądze zastrasza, anektuje i morduje ludzi należących do krajów, które wyznają te same wartości. Czas, abyśmy zaczęli pokazywać tę hipokryzję w mediach globalnych. Czas obnażyć zakłamanie wszelkich użytecznych idiotów i wielkich przyjaciół dyktatora.
Pozdrawiam zza oceanu.