[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: To nie fair

Lubię zjeść. I nic się z tym nie da zrobić. Już „za szczeniaka” zjadałem trzy obiady dziennie. Jeden u siebie w szkole, drugi w szkole u siostry, bo ona nie chciała, a trzeci w domu. A w domu miałem specjalny głęboki talerz. Trochę koślawy, brzydki, ale największy. Zresztą rzadko go używałem, najczęściej po tym, jak wszyscy nalali sobie już zupy z garnka, ja brałem garnek.
/ flickr.com/ rushdi13

Ma to pewnie niejaki związek z biedą, w jakiej żyliśmy. Kiedy już miałem okazję się najeść, robiłem to bardzo skutecznie i na zapas. Moim ulubionym stanem był stan, w którym nie dałem rady ruszać się z przejedzenia.

Podobnie na studiach, na których żywiłem się głównie kefirem i chińskimi zupkami (tak, to były czasy, w których młodzi ludzie jakoś sobie radzili, a nie zostawali aktywistami, żeby żebrać), nosiłem zawsze kwiaty paniom kucharkom ze studenckiej stołówki, w zamian za co odkładały mi jakiegoś kurczaka, których i tak po każdym obiedzie sporo zostawało. Chodziłem też czasem na obiady do Pani Kazi, emerytowanej laborantki, która pracowała kiedyś z moją Mamą. Bardzo sympatyczna starsza Pani, kiedyś pokazywała mi, jako dziecku, preparaty pod mikroskopem, a potem dokarmiała jako studenta. Sama, jako że męża nigdy się nie dorobiła, utrzymywała, że potrzebuje niewiele, ot, stary telewizor „Wisła”, który bardziej przypominał komodę, i rozmowy z synem nieżyjącej koleżanki.

Kiedyś Ciocia Scholcia, inna dobra kobieta, która dokarmiała żarłoka, po tym jak spędziłem u niej ze dwa tygodnie, nie zbijając bąków, pomagając przy gospodarstwie, ale jednak jedząc, jak to ja, sporo, powiedziała (a na pewno nie przyszło jej to łatwo): „Czaruś, dziecko, pomogłeś, co mogłeś, ale jedź już do domu, bo ja już pustą zamrażarkę mam”.

Nigdy nikt mnie nie przejadł, choć, jak wiecie, rozmiarów jestem dość kompaktowych. Na Święta zawsze siadaliśmy z kuzynami do pierogowych zawodów „kto ile zje”. Wszyscy byli zawsze więksi ode mnie i nikt nigdy nie zjadł ode mnie więcej.

Trochę od tamtych czasów minęło, możliwości już z całą pewnością nie te, starszy Syn już zjada więcej ode mnie, zwykła rzecz, rośnie chłopak, ja już co najwyżej wszerz. No ale zamiłowanie pozostało.

No i przychodzą Święta. Oczywiście mają wiele ważniejszych aspektów, ale gdzieś tam w którymś rzędzie jest to, że mogę sobie spokojnie usiąść i pofolgować, mając mniejsze wyrzuty sumienia, bo jeśli mam się spaść, to kiedy, jak nie w Święta? Potem pobiegam, poćwiczę i będzie git.
No, ale nie, wtedy zawsze pojawia się ona. Zgaga. Niech nie otwiera ust ten, kto nigdy prawdziwej nie miał. Pożar w trzewiach, nawet nie pieczenie, tylko jakiś taki osłabiający ból, tak że człowiek nie wie, czy to jeszcze zgaga, czy już zawał.
A tu pieczyste, żurki, kiełbasy, ciasta.
No powiedzcie sami, czy to jest fair?


 

POLECANE
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu Wiadomości
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu

W Polsce ok. 40 proc. rodziców regularnie udostępnia publicznie zdjęcia dzieci, nie zdając sobie sprawy, że wizerunek może być kopiowany lub wykorzystany bez ich kontroli. Eksperci przestrzegają, że każde zdjęcie opublikowane w sieci zostawia trwały cyfrowy ślad na lata.

Nie żyje słynny szkocki piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje słynny szkocki piłkarz

W wieku 72 lat zmarł były szkocki piłkarz John Robertson. Największe sukcesy odniósł w barwach Nottingham Forest, z którym w 1979 i 1980 roku wygrywał Puchar Europy, poprzednika obecnej Ligi Mistrzów. W 1980 zdobył bramkę w finale z Hamburgerem SV, zakończonym wynikiem 1:0.

Bez spiny. Doda opublikowała nietypowe zdjęcie Wiadomości
"Bez spiny". Doda opublikowała nietypowe zdjęcie

Doda, postanowiła spędzić Boże Narodzenie w rodzinnych stronach. Piosenkarka wróciła do domu w Ciechanowie, gdzie świętuje w gronie najbliższych.

Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

Brytyjski monarcha Karol III w czwartkowym orędziu bożonarodzeniowym podkreślił potrzebę życzliwości, współczucia oraz nadziej w „czasach niepewności”. W wyemitowanym w czwartek w mediach przesłaniu stwierdził, że „historie o triumfie odwagi nad przeciwnościami” dają mu nadzieję.

Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro tylko u nas
Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro

Bułgaria od 1 stycznia 2026 roku wejdzie do strefy euro, mimo politycznego chaosu i sprzeciwu dużej części społeczeństwa. Decyzja forsowana przez obóz Bojko Borisowa pokazuje skuteczność wpływów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej i rodzi pytania o suwerenność państw regionu oraz cenę, jaką płacą za integrację walutową.

Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty Wiadomości
Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty

Policjanci z Łodzi zakończyli wielomiesięczne działania dotyczące serii włamań, do których dochodziło na terenie dzielnicy Polesie. W efekcie zatrzymano 27-letniego mężczyznę, który - jak ustalili śledczy - miał uczynić z przestępstw stałe źródło dochodu.

Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State gorące
Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State

Niemiecka gospodarka traci impet, a kolejne decyzje polityczne i energetyczne pogłębiają kryzys największej gospodarki Europy. Publicysta Zygfryd Czaban stawia tezę, że problemem nie są wyłącznie regulacje klimatyczne, lecz głębszy rozpad niemieckiego modelu państwa, który przez dekady gwarantował stabilność i rozwój.

Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON Wiadomości
Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON

Wszystkie prowokacje nad Bałtykiem oraz przy granicy z Białorusią były pod pełną kontrolą Wojska Polskiego - poinformował w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz m.in. po tym, jak polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy w pobliżu granic przestrzeni powietrznej RP.

Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala Wiadomości
Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala

Spokojny wigilijny wieczór w jednym z domów w Pruszkowie zakończył się dramatem. Podczas rodzinnej kolacji doszło do groźnego wypadku, w wyniku którego poparzone zostało małe dziecko. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północno-wschodnia Europa pozostanie pod wpływem niżu z ośrodkiem nad Morzem Barentsa. Również krańce południowo zachodnie kontynentu są pod wpływem niżu z ośrodkiem w rejonie Balearów. Dalsza część kontynentu pozostanie w obszarze oddziaływania rozległego wyżu z centrum w okolicach Szkocji. Polska jest pod wpływem tego wyżu, w mroźnym powietrzu arktycznym. Jednak po południu z północy zacznie napływać nieco cieplejsze powietrze polarne.

REKLAMA

[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: To nie fair

Lubię zjeść. I nic się z tym nie da zrobić. Już „za szczeniaka” zjadałem trzy obiady dziennie. Jeden u siebie w szkole, drugi w szkole u siostry, bo ona nie chciała, a trzeci w domu. A w domu miałem specjalny głęboki talerz. Trochę koślawy, brzydki, ale największy. Zresztą rzadko go używałem, najczęściej po tym, jak wszyscy nalali sobie już zupy z garnka, ja brałem garnek.
/ flickr.com/ rushdi13

Ma to pewnie niejaki związek z biedą, w jakiej żyliśmy. Kiedy już miałem okazję się najeść, robiłem to bardzo skutecznie i na zapas. Moim ulubionym stanem był stan, w którym nie dałem rady ruszać się z przejedzenia.

Podobnie na studiach, na których żywiłem się głównie kefirem i chińskimi zupkami (tak, to były czasy, w których młodzi ludzie jakoś sobie radzili, a nie zostawali aktywistami, żeby żebrać), nosiłem zawsze kwiaty paniom kucharkom ze studenckiej stołówki, w zamian za co odkładały mi jakiegoś kurczaka, których i tak po każdym obiedzie sporo zostawało. Chodziłem też czasem na obiady do Pani Kazi, emerytowanej laborantki, która pracowała kiedyś z moją Mamą. Bardzo sympatyczna starsza Pani, kiedyś pokazywała mi, jako dziecku, preparaty pod mikroskopem, a potem dokarmiała jako studenta. Sama, jako że męża nigdy się nie dorobiła, utrzymywała, że potrzebuje niewiele, ot, stary telewizor „Wisła”, który bardziej przypominał komodę, i rozmowy z synem nieżyjącej koleżanki.

Kiedyś Ciocia Scholcia, inna dobra kobieta, która dokarmiała żarłoka, po tym jak spędziłem u niej ze dwa tygodnie, nie zbijając bąków, pomagając przy gospodarstwie, ale jednak jedząc, jak to ja, sporo, powiedziała (a na pewno nie przyszło jej to łatwo): „Czaruś, dziecko, pomogłeś, co mogłeś, ale jedź już do domu, bo ja już pustą zamrażarkę mam”.

Nigdy nikt mnie nie przejadł, choć, jak wiecie, rozmiarów jestem dość kompaktowych. Na Święta zawsze siadaliśmy z kuzynami do pierogowych zawodów „kto ile zje”. Wszyscy byli zawsze więksi ode mnie i nikt nigdy nie zjadł ode mnie więcej.

Trochę od tamtych czasów minęło, możliwości już z całą pewnością nie te, starszy Syn już zjada więcej ode mnie, zwykła rzecz, rośnie chłopak, ja już co najwyżej wszerz. No ale zamiłowanie pozostało.

No i przychodzą Święta. Oczywiście mają wiele ważniejszych aspektów, ale gdzieś tam w którymś rzędzie jest to, że mogę sobie spokojnie usiąść i pofolgować, mając mniejsze wyrzuty sumienia, bo jeśli mam się spaść, to kiedy, jak nie w Święta? Potem pobiegam, poćwiczę i będzie git.
No, ale nie, wtedy zawsze pojawia się ona. Zgaga. Niech nie otwiera ust ten, kto nigdy prawdziwej nie miał. Pożar w trzewiach, nawet nie pieczenie, tylko jakiś taki osłabiający ból, tak że człowiek nie wie, czy to jeszcze zgaga, czy już zawał.
A tu pieczyste, żurki, kiełbasy, ciasta.
No powiedzcie sami, czy to jest fair?



 

Polecane