[Felieton "TS"] Karol Gac: Polska po pandemii
Wiem, że obecnie jawi się to jako iluzja. Zwłaszcza że sytuacja w ostatnich tygodniach była niezwykle trudna. Kiedy piszę ten felieton, trwa właśnie szczyt III fali pandemii – szpitale pękają w szwach, karetki jeżdżą w poszukiwaniu wolnych miejsc, system mobilizuje ostatnie rezerwy, a rząd wprowadził niedawno kolejne obostrzenia. Chyba nikt nie jest w stanie określić ze stuprocentową pewnością, czy najgorsze już za nami, czy dopiero nadejdzie. To jakkolwiek tragiczna, ale perspektywa krótkoterminowa.
Narodowy Program Szczepień wyraźnie przyspiesza, a zarazem zmienia się jego formuła. Rząd zdecydował o rezygnacji z etapu II i III, a zamiast tego wprowadzono szczepienia populacyjne. Do końca II kwartału ma zostać wykonanych łącznie 20 milionów szczepień. Z kolei do końca sierpnia zaszczepieni mają zostać wszyscy chętni. Trzeba mieć nadzieję, że te ambitne cele uda się zrealizować, a producenci szczepionek wywiążą się ze swoich zobowiązań. To z kolei pozwala oswajać się nie tylko z perspektywą pokonania (oby!) koronawirusa, ale również z myśleniem bardziej długofalowym.
O ile dane makroekonomiczne dają pewną nadzieję na to, że gospodarka w miarę szybko powróci na właściwe tory, o tyle dużo poważniejsze mogą być ukryte skutki koronawirusa. Te, których nie widać gołym okiem – zerwane więzi społeczne, rosnący lęk i nieufność. W końcu dla prawidłowego rozwoju młodym osobom potrzebna jest m.in. interakcja z rówieśnikami. Już teraz psycholodzy i psychiatrzy mają co robić, ale w jednym są zgodni – tak źle jeszcze nie było.
Według opublikowanego w marcu przez Polski Instytut Ekonomiczny raportu, największe koszty lockdownu poniosą osoby młode: uczniowie oraz osoby wchodzące właśnie na rynek pracy. Zresztą już teraz widać negatywne skutki nauczania zdalnego czy nieprawidłowego rozwoju. A to z kolei prawdopodobnie przełoży się na kondycję całego społeczeństwa, a w efekcie państwa. Zwłaszcza że gorsze perspektywy zawodowe mogą się później przełożyć na ważne decyzje życiowe czy uzależnienia. Niewykluczone więc, że najbardziej bolesne skutki pandemii będą te odłożone w czasie.
Powyższe trudności i wątpliwości będą się tylko mnożyć. A do tego dojdą jeszcze pytania o naprawę państwa. Pandemia koronawirusa boleśnie obnażyła jego słabe punkty. Wydaje się więc, że koronawirus wpłynie na nas bardziej, niż nam się wydaje. Miejmy nadzieję, że politycy, zwłaszcza rządzący, są tego świadomi.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.