[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Wszystkie kłopoty Ameryki
Można powiedzieć, że w Ameryce przestano rozmawiać o poważnych i istotnych problemach i uprawia się doskonale znaną w Polsce politykę: „im gorzej – tym lepiej”. A tymczasem są państwa, które odnoszą wyraźne korzyści z chaosu informacyjnego na świecie, ponieważ cicho, prawie bezszelestnie przechodzą bez reakcji mediów mainstreamowych wydarzenia, które powinny zwracać uwagę amerykańskich think tanków, wywiadu i dużych korporacji. 15 listopada 2020 r. podpisano Regionalne Kompleksowe Partnerstwo Gospodarcze (Regional Comprehensive Economic Partnership, RCEP). Jest to umowa o wolnym handlu (Free Trade Agreement, FTA), która stworzyła największy na świecie blok handlowy i jest znaczącym osiągnięciem Chin, które walczą z USA o wpływy i dominację gospodarczą zarówno w tym regionie, jak i na świecie. Umowę podpisało po ośmioletnich negocjacjach 15 krajów Azji i Pacyfiku, reprezentujących razem prawie jedną trzecią światowego produktu krajowego brutto (PKB). Wśród sygnatariuszy tej umowy są następujące kraje: Brunei, Laos, Wietnam, Chiny, Kambodża, Myanmar (Birma), Japonia, Korea Południowa, Tajlandia, Malezja, Singapur, Indonezja, Filipiny, Australia i Nowa Zelandia, a więc wszyscy członkowie bloku ASEAN (Association of Southeast Asian Nations), plus dodatkowo kilka znaczących krajów regionu. Pisał o tym „Kuryer Polski” 30 listopada 2020 r. Miesiąc później, czyli 30 grudnia 2020 r., Unia Europejska i Chiny sfinalizowały siedmioletnie negocjacje umowy Comprehensive Agreement on Investment (CAI). Pozostaje jeszcze ratyfikacja tej umowy. To nie koniec kłopotów Ameryki. 29 marca 2021 r. Chiny podpisały warty 400 miliardów dolarów układ z Iranem, polegający na wymianie chińskich inwestycji za irańską ropę. Znając rozmach Chińczyków, są oni w stanie zainwestować w irańską infrastrukturę, nie wyłączając programu atomowego. Do tego należy wspomnieć o przerzucaniu w okolice Donbasu wojsk rosyjskich, wystrzeleniu północnokoreańskich rakiet i totalnym zagrożeniu chińską inwazją Tajwanowi. Spięcie amerykańskiej polityki w relacjach z Chinami osiągnęło swoje apogeum w Anchorage na Alasce, gdzie wysocy dyplomaci z USA i Chin spotkali się twarzą w twarz po raz pierwszy, odkąd władzę w Waszyngtonie objęła administracja prezydenta Joe Bidena. Spotkanie przekształciło się w ponad godzinną wymianę publicznych potyczek słownych, potwierdzając oczekiwany konfrontacyjny ton między geopolitycznymi rywalami. W ocenie „NYT” sekretarz stanu Antony Blinken „był wyraźnie zaskoczony”. Yang Jiechi oskarżył Stany Zjednoczone o protekcjonalne podejście do rozmów i ocenił, że delegacja amerykańska nie ma prawa oskarżać Pekinu o łamanie praw człowieka ani wygłaszać wykładów na temat zalet demokracji – przekazuje „NYT”. Stwierdził, że Stany Zjednoczone powinny naprawić własne, głęboko zakorzenione problemy, wskazując na położenie Afroamerykanów. Tak więc chińska polityka stała się asertywna, wyszła już z konfucjańskiego cienia budowania siły i celnie atakuje rywali.
Pozdrawiam zza oceanu.