[Felieton "TS"] Rosemann: Sok z Romana, czyli qui pro quo

Jednym z najdziwniejszych zjawisk w naszej polityce jest w ostatnim czasie coś na kształt kultu, jakim w środowiskach miłośników demokracji, Unii Europejskiej oraz tradycji Kuronia, Bartoszewskiego i Mazowieckiego cieszy się Roman Giertych. Jeśli ktoś powie, że z tym „kultem” przesadzam, przypomnę głosy pojawiające się w czasie, gdy ów znany prawnik i niegdysiejszy polityk został zatrzymany jako podejrzany o udział w przestępstwie, by uczynić go patronem rodzącego się właśnie pod egidą Rafała Trzaskowskiego nowego ruchu politycznego.
/ fot. screen YouTube

Jakimś tam wytłumaczeniem dla tego i dla mniej lub bardziej otwartego poparcia przez partie opozycyjne kolejnych prób powrotu Giertycha do czynnej polityki mogłoby mieć kierowanie się „czystym pragmatyzmem” opartym na przekonaniu, że „kto przeciw Nim, ten z Nami”. Tyle, że dotąd praktyką, a może wręcz tradycją kształtowaną przez opozycyjne „autorytety” i ich medialne przekaźniki była zasada „No Mercy!”, której najdoskonalszą ilustracją była sprawa „kibolskiej” i „nacjonalistycznej” przeszłości wytkniętej Rafałowi Wiecheckiemu niedługo po tym, gdy w 2006 r. został ministrem z ramienia Ligi Polskich Rodzin. Ligi, której założycielem i przywódcą był… Roman Giertych.
Roman Giertych jest więc zaskakującym wyjątkiem od obowiązującej naszych demokratów reguły, że skaza nacjonalizmu nie ulega przedawnieniu. Zaskakującym, bo mało kto tak jak on przyczynił się do rozniesienia po Polsce owej „skazy”. Długo by można wymieniać zasługi pana Romana dla wzmocnienia nurtu, który dla naszych demokratów jest jednoznacznie „brunatny” i „faszystowski”. I przy nich „kibolowanie” Wiecheckiego czy redagowanie „nacjonalistycznych fanzinów” przez kolejny narybek partii Giertycha osadzony w fotelu szefa telewizji publicznej, czyli pana Farfała, to po prostu „piaskownica”.
Wiem, że posiadający twardszy gatunek skóry zwolennik opozycji będzie tłumaczył, że to kwestie taktyczne, że „wróg mojego wroga…”, mnożąc argumenty wskazujące, że Roman Giertych jest tylko narzędziem, a kiedy cel zostanie osiągnięty, po prostu pójdzie w odstawkę. I nie mówmy tu o estetyce, bo polityka to brud i bagno, więc nie da się w niej mieszać, mając czyste ręce. Że niby to taka misterna rozgrywka.
Trudno się z tym nie zgodzić, tylko wygląda na to, że oglądamy interesujące qui pro quo. I że jeśli już, to akurat nie Giertych jest rozgrywany. Nie będę rozwodził się nad tym, jak muszą się czuć fani „Soku z Buraka”, wiedząc, że przykładali ręki do „wielkiego powrotu Brunatnego Romana”. Jakoś nie bardzo mam ochotę analizować odczucia etyczne czy estetyczne kogoś, komu podobało się to, co ekipa „Soku” upubliczniała. Tu już Giertych niewiele może pogorszyć.
Jedyne, co z tych „niebezpiecznych związków” dobrego może wyniknąć, to to, że pan Roman da alibi dotychczasowym fanom, by mogli porzucić ów buraczany ściek.

 


 

POLECANE
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji

Komisja etyki poselskiej ukarała posła PiS Jarosława Kaczyńskiego naganą za jego słowa podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej w sierpniu. Sejmowa komisja ukarała także szefa PiS za jego słowa pod adresem dziennikarza TVN24.

Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa Kamila z Onetu? tylko u nas
Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa "Kamila z Onetu"?

Sprawa Marii Kurowskiej pokazuje, jak w „uśmiechniętej Polsce” granica między normalnym działaniem posła, a „aferą” zależy wyłącznie od tego, kto akurat rządzi. Kurowską atakuje się za coś, co jest absolutnym fundamentem demokracji: zabieganie o środki dla własnego regionu i pilnowanie, by nie trafiały donikąd.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Na Podkarpaciu potwierdzono 26 przypadków odry powiązanych z jednym ogniskiem epidemicznym i jedno podejrzenie choroby. Sanepid prowadzi dochodzenie i przypomina o szczepieniach oraz zaleca maseczki i unikanie dużych skupisk.

Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok z ostatniej chwili
Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok

Salvador Plasencia, jeden z lekarzy odpowiedzialnych za śmierć aktora Przyjaciele Matthew Perry’ego, został skazany na 30 miesięcy więzienia w związku z przedawkowaniem ketaminy, które doprowadziło do śmierci 54-letniego gwiazdora. Wyrok zapadł w środę przed sądem federalnym w Los Angeles.

Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE tylko u nas
Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE

Historyczna decyzja Sądu Najwyższego wywołała polityczne i prawne trzęsienie ziemi. Uchwała z 3 grudnia po raz pierwszy tak jednoznacznie wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE, stwierdzając, że TSUE działał poza swoimi kompetencjami. To ruch, który może na nowo ułożyć relacje Polska–Unia i zmienić sposób funkcjonowania całego wymiaru sprawiedliwości.

Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń z ostatniej chwili
Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń

Coraz więcej Polaków wraca z Niemiec do ojczyzny. Jak opisuje niemiecki dziennik BILD, przyciągają ich wyższy wzrost gospodarczy w Polsce, niższe bezrobocie i ulgi podatkowe dla powracających.

Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy Wiadomości
Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy

Dziesięciu obywateli Gruzji zostało przymusowo odesłanych z Polski na pokładzie samolotu czarterowego, który 2 grudnia wystartował z Łodzi do Tbilisi. Operację przeprowadziła Straż Graniczna we współpracy ze stroną niemiecką oraz Agencją Frontex, w ramach regularnych działań związanych z egzekwowaniem prawa migracyjnego.

Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo  z ostatniej chwili
Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo 

Oleg Artiemjew – doświadczony rosyjski kosmonauta i radny moskiewskiej Dumy – został usunięty z przyszłorocznej misji SpaceX Crew-12 na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Roskosmos twierdzi, że powodem jest „przejście Artiemjewa do innej pracy”. Niezależne rosyjskie media podają jednak zupełnie inną wersję.

McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy z ostatniej chwili
McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy

Rosyjska agencja RIA Nowosti podaje, że McDonald's zarejestrował w Rospatencie znak towarowy "I'm lovin' it". Rospatent zatwierdził dokumenty w tym tygodniu.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS zachęca rolników do wzięcia udziału w bezpłatnych badaniach. 3 grudnia 2025 r. pojawił się komunikat w tej sprawie.

REKLAMA

[Felieton "TS"] Rosemann: Sok z Romana, czyli qui pro quo

Jednym z najdziwniejszych zjawisk w naszej polityce jest w ostatnim czasie coś na kształt kultu, jakim w środowiskach miłośników demokracji, Unii Europejskiej oraz tradycji Kuronia, Bartoszewskiego i Mazowieckiego cieszy się Roman Giertych. Jeśli ktoś powie, że z tym „kultem” przesadzam, przypomnę głosy pojawiające się w czasie, gdy ów znany prawnik i niegdysiejszy polityk został zatrzymany jako podejrzany o udział w przestępstwie, by uczynić go patronem rodzącego się właśnie pod egidą Rafała Trzaskowskiego nowego ruchu politycznego.
/ fot. screen YouTube

Jakimś tam wytłumaczeniem dla tego i dla mniej lub bardziej otwartego poparcia przez partie opozycyjne kolejnych prób powrotu Giertycha do czynnej polityki mogłoby mieć kierowanie się „czystym pragmatyzmem” opartym na przekonaniu, że „kto przeciw Nim, ten z Nami”. Tyle, że dotąd praktyką, a może wręcz tradycją kształtowaną przez opozycyjne „autorytety” i ich medialne przekaźniki była zasada „No Mercy!”, której najdoskonalszą ilustracją była sprawa „kibolskiej” i „nacjonalistycznej” przeszłości wytkniętej Rafałowi Wiecheckiemu niedługo po tym, gdy w 2006 r. został ministrem z ramienia Ligi Polskich Rodzin. Ligi, której założycielem i przywódcą był… Roman Giertych.
Roman Giertych jest więc zaskakującym wyjątkiem od obowiązującej naszych demokratów reguły, że skaza nacjonalizmu nie ulega przedawnieniu. Zaskakującym, bo mało kto tak jak on przyczynił się do rozniesienia po Polsce owej „skazy”. Długo by można wymieniać zasługi pana Romana dla wzmocnienia nurtu, który dla naszych demokratów jest jednoznacznie „brunatny” i „faszystowski”. I przy nich „kibolowanie” Wiecheckiego czy redagowanie „nacjonalistycznych fanzinów” przez kolejny narybek partii Giertycha osadzony w fotelu szefa telewizji publicznej, czyli pana Farfała, to po prostu „piaskownica”.
Wiem, że posiadający twardszy gatunek skóry zwolennik opozycji będzie tłumaczył, że to kwestie taktyczne, że „wróg mojego wroga…”, mnożąc argumenty wskazujące, że Roman Giertych jest tylko narzędziem, a kiedy cel zostanie osiągnięty, po prostu pójdzie w odstawkę. I nie mówmy tu o estetyce, bo polityka to brud i bagno, więc nie da się w niej mieszać, mając czyste ręce. Że niby to taka misterna rozgrywka.
Trudno się z tym nie zgodzić, tylko wygląda na to, że oglądamy interesujące qui pro quo. I że jeśli już, to akurat nie Giertych jest rozgrywany. Nie będę rozwodził się nad tym, jak muszą się czuć fani „Soku z Buraka”, wiedząc, że przykładali ręki do „wielkiego powrotu Brunatnego Romana”. Jakoś nie bardzo mam ochotę analizować odczucia etyczne czy estetyczne kogoś, komu podobało się to, co ekipa „Soku” upubliczniała. Tu już Giertych niewiele może pogorszyć.
Jedyne, co z tych „niebezpiecznych związków” dobrego może wyniknąć, to to, że pan Roman da alibi dotychczasowym fanom, by mogli porzucić ów buraczany ściek.

 



 

Polecane