[Felieton "TS"] Karol Gac: Tęczowy Joe
Wszyscy, którzy pocieszali się tym, że katolik po raz drugi w historii zostanie głównym lokatorem w Białym Domu, już na starcie otrzymali zimny prysznic. Zgodnie z przewidywaniami, Joe Biden zaczął realizować program Partii Demokratycznej. Oczywiście w sprawach światopoglądowych, bo te niewiele kosztują.
W dniu swojej inauguracji Joe Biden podpisał „rozporządzenie wykonawcze o zapobieganiu i zwalczaniu dyskryminacji na tle identyfikacji płciowej oraz orientacji seksualnej”. Na jego mocy m.in. osoby transpłciowe będą mogły rywalizować w męskich lub żeńskich konkurencjach sportowych na podstawie deklaracji o swojej płci. W Ameryce rozpętała się prawdziwa burza, a media donoszą o „końcu kobiecego sportu”.
Jednocześnie prezydent Stanów Zjednoczonych już na samym początku urzędowania zniósł zakaz służby w wojsku dla osób transpłciowych, który w 2017 roku wprowadził Donald Trump. Białym Dom oświadczył, że „tożsamość płciowa nie powinna przeszkadzać w odbywaniu służby wojskowej, a siła Ameryki tkwi w jej różnorodności”.
Pod koniec lutego Izba Reprezentantów przyjęła tzw. Akt o równości, wpisując transgenderyzm do praw obywatelskich, co oznacza wpisanie orientacji seksualnej i tożsamości płciowej do listy cech chronionych w federalnych aktach prawnych. Teraz dokumentem zajmie się Senat, ale tam Demokraci nie mają większości.
Mało tego, na początku lutego Biden podpisał dekret, który umiejscowił homoseksualizm i transpłciowość jako centralny element amerykańskiej polityki zagranicznej. Przesada? Joe Biden w swoim pierwszym przemówieniu dotyczącym polityki zagranicznej ogłosił, że nakazuje wszystkim agencjom rządowym USA działającym za granicą promowanie praw osób LGBT+ i przedstawienie w ciągu 180 dni planów dotyczących tej tematyki.
Stany Zjednoczone będą więc od teraz zwalczać „dyskryminujące przepisy” za granicą i pracować nad budowaniem międzynarodowych koalicji przeciwko homofobii i transfobii. Memorandum Bezpieczeństwa Narodowego to jeden z najważniejszych dokumentów, przy użyciu którego prezydent USA wyznacza priorytety polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
Decyzje Bidena, co oczywiste, nie podobają się amerykańskiemu episkopatowi. Biskupi przypominają, że nie można ignorować integralności dwóch uzupełniających się płci, męskiej i żeńskiej, stworzonych przez Boga. Prezydent USA krytyką się jednak nie przejmuje i zapowiada kolejne działania.
Powyższe przykłady pokazują, jak szybko i sprawnie w Stanach Zjednoczonych przestawiono wajchę. USA stają się więc głównym ośrodkiem wsparcia dla środowisk LGBT. Zobaczymy tylko, jak te kwestie będą promowane na Bliskim Wschodzie.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.