[Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: Ewangelizacja!!!
Prawicowy internet zalały uspokajające wyjaśnienia, że w istocie dwukrotny wzrost liczby młodych o lewicowych poglądach wynika przede wszystkim z przesunięcia wśród osób niezdecydowanych, niedeklarujących wcześniej jasnych poglądów, i że liczba młodych o poglądach konserwatywnych także wzrosła (choć zdecydowanie mniej). To wszystko prawda, ale nie jest to wcale powód do pocieszania się, bo akurat to zjawisko pokazuje niezwykle mocno, że większość tzw. niezdecydowanych, tych, których można określić mianem „milczącej większości”, ma poglądy lewicowe, względnie liberalne obyczajowo. Dla uważnego obserwatora rzeczywistości społecznej nie jest to zaskoczeniem, ale tym razem zobaczyliśmy to bardzo dokładnie.
Nie mniej istotne jest także to, że młodzi o konserwatywnych czy prawicowych poglądach politycznych – jeśli chodzi o wskaźniki religijności – wcale nie wypadają jakoś rewelacyjnie. Ich wybory życiowe, decyzje czy poziom religijności nie odbiegają szczególnie od wyborów życiowych, decyzji czy religijności wśród młodych liberałów czy lewicowców. Owszem, są nieco bardziej religijni, nieco częściej zawierają małżeństwa, ale przepaści między jednymi i drugimi nie ma. I jedni, i drudzy (tak jak my wszyscy) funkcjonują w tej samej kulturze, w tej samej przestrzeni obyczajowej, w tych samych strukturach. I jedni, i drudzy przeniknięci są więc tym samym, raczej liberalnym obyczajowo stylem życia.
Co z tego wynika dla Kościoła (bo analizą tego, co z tego wynika dla konserwatywnej prawicy, powinni zająć się inni, lepsi w tym ode mnie)? Odpowiedź jest prosta: zamiast ekscytować się pytaniem o to, czy młodzież jest lewicowa czy prawicowa, warto zająć się najbardziej fundamentalną ewangelizacją. Dziesięciolecia katechezy w szkołach wcale nie sprawiły, że młodzi znają kerygmat, wcale nie sprawiły, że mają pojęcie o chrześcijaństwie, a wpływ mediów jest na tyle silny, że wszyscy my (akurat to nie dotyczy tylko młodych, ale wszystkich) jesteśmy dziećmi rewolucji obyczajowej, która zmieniła nasz język, wywróciła do góry nogami dotychczasowe wartości i wprowadziła zupełnie nowe. Świat zmienił się nieodwracalnie i nie ma powrotu do moralnego czy obyczajowego status quo sprzed owej zmiany. Zamiast więc szukać powrotu, trzeba intelektualnie wypracować, wymodlić i duszpastersko wypracować nowy model ewangelizacji, która dotykać będzie i ludzi o poglądach lewicowych, i tych o prawicowych. I jedni, i drudzy, i my, i oni potrzebujemy ponownego odkrycia przemieniającej mocy Ewangelii. Ewangelii, która nie jest budowaniem doczesnego status quo, ale która ma być odkryciem dla każdego pokolenia.