[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: A tymczasem za oceanem…
Dokładnie chodzi o grupę 10 republikańskich kongresmenów. Jak wiemy, Donald Trump został usunięty z urzędu prezydenta przez Kongres Stanów Zjednoczonych, ale nie jest to koniec całego procesu, ponieważ w tej sprawie ostateczną decyzję musi podjąć Senat Stanów Zjednoczonych, w którym po przegraniu przez Republikanów wyborów w Georgii głos decydujący będzie miała po zaprzysiężeniu Kamala Harris. Aby jednak usunąć prezydenta Trumpa ze stanowiska po zaprzysiężeniu prezydenta Joe Bidena i uniemożliwić mu reelekcję w 2024 r., potrzeba 17 głosów republikańskich senatorów. Trzeba tutaj wyjaśnić polskim czytelnikom, że może jest to mało logiczne, ale liderom demokratycznym: Nancy Pelosi i Chuckowi Schumerowi, chodzi o całkowite wyeliminowanie Trumpa z amerykańskiej polityki, dlatego chcą kontynuować swoją wendetę po zaprzysiężeniu Bidena. Nie pomoże to na pewno nowemu prezydentowi USA w procesie nawoływania o jedność narodu amerykańskiego. O zaprzestanie impeachmentu do nowego prezydenta zwrócił się przedstawiciel Republikanów Mitch McConnell. Jednak dla Demokratów usunięcie Trumpa stanowi wielką szansę na całkowite jego wyeliminowanie. Co zrobią Republikanie? Czy wśród senatorów znajdzie się 17, którzy zagłosują za przekreśleniem politycznej kariery Trumpa. Wielokrotnie słuchałem wielu z nich i moim zdaniem żaden z nich nie narazi swojej kariery politycznej w konfrontacji z ponad 70-milionową grupą osób, która głosowała na Trumpa. Ale czy kariera Trumpa nie jest już wystarczająco nadszarpnięta? Demokraci przygotowują wielką kampanię pogrążenia Trumpa i jego środowiska. Powstała już książka brytyjskiej dziennikarki Vicky Ward pt. „Kushner, Inc.”, w której autorka cytuje wielu polityków z Waszyngtonu opowiadających o chciwości i ambicjach Ivanki Trump i Jareda Kushnera oraz o nepotyzmie w Białym Domu. To dopiero początek. Nie wszystkim Republikanom odpowiada „trumpizm”. Liz Cheney i wielu polityków skupionych wokół dawnego obozu prezydenta Busha nie popierają „trumpizmu”, zarzucając mu prowadzenie populistycznej polityki opartej na teoriach spiskowych. Jednak sami nie mają żadnych nowych pomysłów na to, kto mógłby poprowadzić Partię Republikańską w wyborach 2024 r. Tymczasem po ogłoszeniu przez Bidena zarysu swojego programu, czyli 2000 dolarów dla każdej osoby, przyspieszeniu akcji szczepień i wprowadzeniu darmowej opieki medycznej w czasie pandemii, jego popularność poszybowała w górę. Oznacza to, że przeciętny Amerykanin ma już dosyć zabawy Ameryką. Pozostałe postulaty, jak: zalegalizowanie 12 milionów imigrantów, „zielony deal” i podarowanie kredytów dla studentów, nie są dyskutowane przez fachowców w żadnej stacji mainstreamowej. Trzeba też podkreślić, że szefem komisji finansów w Senacie ma być nie kto inny jak Bernie Sanders, przywódca progresywistów w Partii Demokratycznej.