[Felieton "TS"] Karol Gac: Ponad prawem
W historii Polski grudzień jest miesiącem wyjątkowym. Mija właśnie pół wieku od masakry na Wybrzeżu. Masakry, która trwale zapisała się w pamięci Polaków. Przedświąteczne podwyżki były iskrą, która rozpaliła ogień. Władza zgasiła go jedyną znaną sobie metodą – siłą. W efekcie zginęło 41 osób, a 1164 zostało rannych. Jedenaście lat później władza ponownie sięgnęła po przemoc. 13 grudnia 1981 r. gen. Jaruzelski z ekranów telewizorów poinformował o wprowadzeniu stanu wojennego. Cel był prosty: spacyfikowanie oddolnych dążeń Polaków do niepodległości.
Choć początkowo przetrącono kręgosłup Solidarności, to jednak nie zatrzymało to nieuniknionego. Polacy wywołali lawinę. Niecałą dekadę później rozpadł się Związek Sowiecki, a wraz z nim cały blok wschodni. Świat znalazł się w nowej sytuacji. Podobnie było i u nas. Niestety, popełniono wówczas kardynalny błąd, który swoje konsekwencje ma do dzisiaj – zaniechano prawdziwej lustracji oraz rozliczenia winnych.
Rozumiem oczywiście motywacje i mechanizmy, które stały za taką, a nie inną decyzją. Faktem jest jednak, że w ten sposób bardzo wielu ludzi PRL przeszło płynnie do III RP. Ludzi, którzy powinni zostać poddani ostracyzmowi, ale i zwykłemu osądowi. Niestety, zdecydowano inaczej. W efekcie znaczne obszary życia społeczno-politycznego znalazły się poza jakąkolwiek kontrolą. Dziś zbieramy tego żniwa.
Sądownictwo, jak wiemy, miało oczyścić się samo. Na uczelniach wyższych królowali TW i inni towarzysze. Nie wspominając już o gospodarce, mediach i praktycznie wszystkich innych dziedzinach. Brak lustracji to jedno. Brak pociągnięcia do odpowiedzialności za popełnione zbrodnie i przestępstwa to jednak drugie. Choć mocno ze sobą połączone.
Niestety, pomimo 30 lat wolnej Polski nie udało się skazać wielu prominentnych PRL-owskich dygnitarzy, ale także tych, którzy brali czynny udział w represjach wobec społeczeństwa. To jeden wielki wyrzut sumienia. Wiele procesów było torpedowanych albo przeciąganych w nieskończoność, a jeżeli już dochodziło do wyroków, to zapadały śmiesznie niskie. Nie łudzę się, że coś w tej materii się zmieni. Minęło już zbyt wiele czasu, a w dodatku nikomu na tym nie zależy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że wszyscy, którzy na to zasługują, zostaną w końcu osądzeni. Po śmierci.