M. Ossowski, red. nacz. "TS": Przenoszenie różnic na arenę międzynarodową na skalę, jaką robi to opozycja jest bezprecedensowe
Jego trzonem jest także opozycja kontrolująca działania wybranych władz i stanowiąca przeciwwagę dla rządzących. Jeżeli jest silna i konstruktywna, wpływa pozytywnie na zarządzanie, a przy tym rozwój państwa. Jeżeli jest słaba, funkcja kontrolna wobec rządzących zostaje adekwatnie ograniczona. Wydarzenia ostatnich tygodni związane z negocjacjami nowego budżetu UE nasuwają pytanie, czy w Polsce w ogóle mamy opozycję, a jeśli tak, to gdzie się ona plasuje. Jedyny konstruktywny dialog, jaki można zaobserwować, toczy się bowiem wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. To w ramach obozu rządzącego trwa dyskusja o kierunku koniecznych działań. Wychodzi więc na to, że Zjednoczona Prawica pełni dziś jednocześnie rolę obozu rządzącego, jak i opozycji, co samo w sobie jest dość kuriozalne, wskazuje jednak na brak właściwej opozycji parlamentarnej. Partie skupione w polskim parlamencie, które same siebie nazywają opozycją, nie są bowiem zainteresowane sprawami państwa polskiego w rozumieniu jego interesów. Na próżno szukać wśród przedstawicieli tych partii propozycji rozwiązań dotyczących negocjacji unijnego budżetu, a zabezpieczających interesy Polski. Nie brakuje za to wiernopoddańczych deklaracji lojalności i chyba nie można tego inaczej nazwać – hołdów lennych – składanych przez różne środowiska mieniące się opozycją w Polsce, począwszy od pojedynczych polityków na samorządach miast skończywszy. Przykłady można by mnożyć – chociażby oflagowywanie polskich miast przez władze samorządowe nieprzychylne obecnej władzy czy wypowiedź czołowego niegdyś polityka, nazwanego niedawno przez te środowiska jednym z najwybitniejszych Polaków, który w zamieszczonej na Twitterze wiadomości stwierdził z nadzieją i nieukrywaną satysfakcją, że szantaż wetem zawiódł i kończy się wreszcie polityka ustępstw wobec tych, którzy podważają fundamenty naszej wspólnoty. Tylko nasuwa się pytanie: czyje fundamenty i czyjej wspólnoty? Na pewno nie Polski, bo ta ustami swoich władz prezentuje stanowisko zgoła inne. I chociaż różnice zdań i różne spojrzenie na politykę to całkowicie naturalne w demokratycznym państwie, bezprecedensowe jest już przenoszenie tych różnic na arenę międzynarodową na skalę, jaką robi to obecna opozycja. Skandaliczne próby niektórych nieprzychylnych władzy polityków samorządowych sugerujące możliwość obejścia władz państwowych i rozpoczęcie indywidualnych rozmów z UE w sprawie rozdziału środków finansowych UE każą już wprost postawić pytanie: czy w Polsce mamy jeszcze do czynienia z opozycją parlamentarną, czy już z opozycją wobec państwa polskiego jako takiego?