Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Pracownicy handlu dziękują za pracującą niedzielę 6 grudnia
Przypominamy, że "Tygodnik Solidarność" w wersji cyfrowej jest do pobrania za darmo w naszej aplikacji mobilnej.
By bezpłatnie czytać "TS" wystarczy pobrać naszą aplikację z Google Play i App Store. Dostępne są w niej wszystkie wydania Tygodnika.
LINK DO APLIKACJI
A co jeszcze w artykule Mateusza Kosińskiego?
Wolne od handlu niedziele od samego początku były atakowane przez potężne lobby sklepów wielkopowierzchniowych. Na kampanię wymierzoną przeciwko tej obywatelskiej inicjatywie wydano setki milionów złotych – stąd liczne badania opinii publicznej, która miała rzekomo wypowiadać się przeciwko wolnym niedzielom czy pisane na zamówienie analizy ekonomiczne, które straszyły nas załamaniem rynku. Nic z tych rzeczy nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie, zarówno handel detaliczny, jak i ogólnie gospodarka osiągały w ostatnich latach najlepsze wyniki w historii. Na przestrzeni lat do wolnych od handlu niedziel przyzwyczaiło się społeczeństwo – wszak wciąż otwarte były liczne osiedlowe sklepiki obsługiwane przez właścicieli. Zresztą dostęp do sklepów w Polsce jest bardzo szeroki – nawet duże markety otwarte są od świtu do późnego wieczora, co nie jest standardem w Europie – warto spojrzeć choćby na Hiszpanię, gdzie większość sklepów otwiera się dopiero po godz. 10.00.
Aktualny numer w dużej mierze poświęcony jest Unii Europejskiej i próbie powiązania praworządności z budżetem. W numerze m.in. rozmowa z prof. Davidem Engelsem, belgijskim historykiem, filozofem i publicystą, główny, analityk Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Rozmowę przeprowadził Cezary Krysztopa.
– Berlin i Bruksela chcą stworzyć instrument, za pomocą którego można będzie wywierać presję na niewygodne rządy tak długo, aż dojdzie do jednej z dwóch sytuacji: albo ów rząd sam ustąpi, a tym samym prędzej czy później straci wszelką wiarygodność w oczach swych obywateli, ewentualnie dołączy do grupy partii „poprawnych politycznie”, albo też społeczeństwa tych krajów tak długo będą „głodzone”, aż w imię przetrwania same zmuszone zostaną do odsunięcia od władzy aktualnego rządu.
Aleksander Żywczyk pyta: Unia Europejska – komu naprawdę się opłaca?
Narzucana przez totalną opozycję dyskusja o wyprowadzaniu Polski z Unii Europejskiej jest bezprzedmiotowa. Opuszczenie Wspólnoty nie jest wcale takie proste, co doskonale widać po tym, ile lat zajmuje to bogatszej i lepiej zorganizowanej Wielkiej Brytanii. Poza tym taki ruch nie opłaca się Polsce – podobnie jak nie opłaca się gospodarkom krajów Unii Europejskiej. Choć nasze saldo obecności we Wspólnocie jest dodatnie, to Unia wiele skorzystała na przyjęciu Polski – nawet jeżeli euroentuzjaści nie chcą tego powiedzieć głośno.
O ekspansji Niemiec w Europie pisze Jakub Pacan
Cele i zadania niemieckich interesów narodowych mają charakter niezmienności i politycznej ciągłości. Pewne szkoły politycznego myślenia są nieusuwalne i niemiecki program polityczno-terytorialny jest realizowany z żelazną konsekwencją. W niemieckiej prezydencji w UE czuć ducha von Clausewitza, Naumanna i Mitteleuropy.
Unia Europejska, aktualnie pod prezydencją Niemiec, chce powiązać budżet z praworządnością. Od początku wiadomo, że nie chodzi o praworządność, bo nie ma nawet jednej definicji praworządności w UE, lecz de facto o hegemonię niemiecką w naszej części Europy. Na pytanie Konrada Adenauera: „Europejskie Niemcy czy niemiecka Europa?”, odpowiedź zaczyna nasuwać się sama.
Agnieszka Żurek w 39. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przypomina ten straszny czas.
Ograniczenia te dotyczyły wolności zgromadzeń i zrzeszania, swobodnego przemieszczania się, swobody wypowiedzi i głoszenia poglądów, słowem – godziły w podstawowe prawa obywatelskie. Wprowadzono godzinę milicyjną, zamknięto kina i teatry, ograniczono sprzedaż żywności. W stanie wojennym internowano ponad 10 tys. działaczy podziemnej Solidarności. Zamordowano co najmniej kilkadziesiąt osób, w tym 9 górników z kopalni „Wujek”. Liczba ofiar „wojny polsko-jaruzelskiej” była jednak o wiele wyższa, jeśli uwzględni się w statystykach ludzi, którzy w wyniku represji stosowanych przez władze (m.in. uniemożliwienie korzystania z telefonów) nie otrzymali na czas koniecznej pomocy medycznej, zmarli przedwcześnie w wyniku poważnego stresu, niedożywienia, niemożności kupienia koniecznych lekarstw etc.
W tym roku wypada również 50. rocznica wydarzeń grudnia 1970 r., co również przypomina Agnieszka Żurek
Protesty zaczęły się kilka dni wcześniej. Bezpośrednim powodem wyjścia ludzi na ulice były drastyczne podwyżki cen żywności wprowadzone tuż przed świętami Bożego Narodzenia. W dniach 14-22 grudnia 1970 roku przez Polskę (zwłaszcza Wybrzeże – Gdynię, Gdańsk, Szczecin i Elbląg) przetoczyła się fala protestów robotników domagających się poszanowania godności ich pracy, możliwości zapewnienia bytu swoim rodzinom, ale także wolności i zerwania z represjami systemu komunistycznego. Demonstracje zostały krwawo stłumione przez milicję i wojsko.
W numerze również m.in.
- "Niemcy zniechęcają narody do UE" Jakub Pacan rozmawia z prof. Zbigniewem Krysiakiem z SGH
- "Wznoszenie wieży" Mateusz Kosiński w rozmowie z historykiem, eseistą Bohdanem Urbankowskim
- Bartosz Boruciak w wywiadzie z Patrycją Kosiorowską
- "Internacjonały na polskiej ziemi" prof. Marek Jan Chodakiewicz
- "Święta pod znakiem planet" o koniunkcji planet, która zdarzy się w wigilę
- "Pikieta w obronie wolnych niedziel" Marcin Koziestański o działaniach Sekretariatu Banków, Handlu i Usług
- "Airbus wypowiedział zakładowy układ zbiorowy pracy" o problemach w Airbusie
- "Afera na Okęciu i latające kamienie" Łukasz Bobruk o wydarzeniach sprzed 40 lat
- Anna Zielińska o sukcesie Maryny Gąsienica-Daniel
"Tygodnik Solidarność" do pobrania w aplikacji mobilnej już dziś, od wtorku w kioskach.