[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Potrzeba nam profesjonalnych liderów
Deal ten wyraźnie podporządkowuje Niemcy Ameryce, w zamian za danie Niemcom wolnej ręki w sprawach europejskich i utrzymania porządku polityczno-strategicznego w tym rejonie świata. Ponadto prorokowana następczyni Angeli Merkel proponuje stworzenie największej strefy wolnego handlu między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Podobny w swoim brzmieniu głos przedstawił minister spraw zagranicznych Niemiec – Heiko Maas (Czas na nowy początek partnerstwa transatlantyckiego) w „Die Welt am Sonntag”. Z kolei SPD zaprezentowała w podobnym czasie program utworzenia Armii Europejskiej przedstawiony w dokumencie z 6 października przez niemiecką Frakcję Polityczną Bundestagu – Grupa Robocza ds. Bezpieczeństwa i Obrony Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Pozornie niemieckie pomysły idą w tym samym kierunku. Berlin chce nowego resetu z Waszyngtonem, deklarując inwestycje w niemiecką armię, oraz promuje strefę wolnego handlu dla całego Zachodu. Nagły powrót Niemiec do idei atlantyckiej i odrzucenie wizji promowanej przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, który chce, aby Europa dążyła tylko do „autonomii” i „suwerenności”, jest typowym przykładem niemieckiej skuteczności w prowadzeniu polityki służącej tylko i wyłącznie Niemcom. Karrenbauer proponuje także, że jeżeli w Europie nie uda się osiągnąć kompromisów w dyplomatyczny sposób, wtedy Bundeswehra lub armia europejska użyje wpływu wojskowego, aby zaprowadzić porządek w swoim sąsiedztwie – od państw bałtyckich po Bałkany, od Morza Północnego po Morze Śródziemne. Amerykańskie elity nie spieszą się z odpowiedzią, tym bardziej że proces obejmowania władzy przez ogłoszonego przez media prezydenta elekta Joe Bidena jest ciągle w fazie rozwoju. Amerykanie zdają sobie sprawę, że ich dotychczasowa polityka europejska: trzymać Rosję z dala, a Niemcom nie pozwolić zdominować znów Europy, wymaga modyfikacji. Czy projekt Trójmorza, wschodniej flanki i amerykańskiej obecności w Europie Wschodniej może być istotną zaletą do włączenia się polskiej dyplomacji w ten nowy deal, w którym Niemcy dużo obiecują i dużo pragną? Polska od dawna podjęła inwestycje w armię i polska dyplomacja powinna przygotowywać scenariusze negocjacyjne oraz zespoły fachowców do prowadzenia takich negocjacji. Jest to nasza historyczna szansa, aby uzyskać godną pozycję dla 40-milionowego państwa na wschodniej flance NATO. Do poprowadzenia tego dyskursu potrzeba nam jednak profesjonalnych i asertywnych negocjatorów i liderów, którzy mogliby zacząć najpierw zasygnalizować naszą ewentualną gotowość do podjęcia takich rozmów. Trzeba nam Włodkowiców, Modrzewskich, Zamoyskich, Dmowskich i Paderewskich. Tacy Polacy istnieją obecnie, ale systemy partyjne blokują ich kariery i debatę na temat przyszłości Polski oraz polskiej racji stanu, gdzie narracja wojny polsko-polskiej dokładnie wypełnia przestrzeń medialną. Warto też zająć się na poważnie budowaniem propolskich grup nacisków w krajach strategicznych dla Polski. Na temat propolskiego lobbingu, którego nie ma, piszę od 2012 roku. Bez skutku.