[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: Ordo Caritatis
Nie jestem wegetarianinem i nie mam zamiaru być. Uważam, że idea „nie powinniśmy się zjadać” jest absolutnie nieracjonalna i przeciwna naturze (choć nie przeszkadza mi, jeśli ktoś ją wyznaje, sama w sobie nie jest groźna). Tak jak nie da się zmusić psów czy kotów do tego, żeby nie jadły mięsa, tak zapewne nie da się zmusić lwa do tego, żeby mnie nie zjadł, kiedy będzie miał taką ochotę i okazję.
Uważam jednak, że nie mamy prawa zadawać cierpienia zbędnego, niepotrzebnego. Nic też nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy w cierpieniu komuś lub czemuś ulżyli, jeśli mamy taką możliwość. Dlatego również przenoszę zagrożone rozdeptaniem ślimaki przez chodniki i ulice, wynoszę z domu w pudełku po zapałkach pająki, których boi się Żona, i nie pozwalam zabijać ciem. Bo po co? Od lat mieszka też z nami kot Puszek, choć nie przepadam za kotami, zawsze wolałem psy. Gdyby jednak z nami nie zamieszkał, to ktoś by go utopił. Gości źle traktujących psy powsadzałbym do więzień na długie lata, a może do szpitali, bo najwyraźniej brakuje im jakiegoś istotnego elementu człowieczeństwa.
Szef partii rządzącej mówił kiedyś o chrześcijańskiej zasadzie „Ordo Caritatis”, czyli „Porządek Miłosierdzia”. Mówił o tym przy okazji kociej muzyki, jaką nam urządzono w związku z tym, że nie chcieliśmy przyjąć od Niemców kontyngentu niesprawdzonych imigrantów. Tyle że najwyraźniej ta zasada „nie obowiązuje” np. w przypadku ludzkich dzieci.
Oto bowiem od lat partia rządząca nie jest w stanie załatwić choćby sprawy tzw. przesłanki eugenicznej, w ramach której liczba zabijanych dzieci lawinowo rośnie. Są poważne podejrzenia, że jest wykorzystywana jako pretekst do zabijania dzieci zdrowych. A nawet jeśli jest używana jako pretekst do zabijania dzieci podejrzanych (często po takiej diagnozie rodzą się dzieci zdrowe) o chorobę, to są to np. w dużej mierze dzieci z zespołem Downa. Co nam daje prawo ich zabijania?
Zastanawiam się więc, gdzie tutaj jest zasada „Ordo Caritatis”? Dlaczego od lat nie można zapobiec brutalnemu mordowaniu dzieci, a „to jest ten czas”, kiedy absolutnie najpilniej powinniśmy się zająć prawami zwierząt. W jakim miejscu swojego człowieczeństwa jesteśmy, jeżeli pilniejsza wydaje się ochrona psów niż ludzkich dzieci.
Szanowny Panie Prezesie, czy mógłby mi Pan to wyjaśnić, bo nie jestem w stanie tego zrozumieć.